Reklama
Rozwiń
Reklama

ABW sfrustrowane działaniami ws. aktów dywersji? „Niech sami łapią szpiegów”

Prokuratura zwolniła z aresztu mężczyznę, który przewoził Jewhienija I. i Ołeksandra K. – obywateli Ukrainy, którzy zostali oskarżeni o sabotaż na kolei w Polsce – podaje Onet. W ABW miało wywołać to niemałe zdziwienie.

Publikacja: 24.11.2025 08:43

Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowe

Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika

Foto: PAP/Przemysław Piątkowski

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są przyczyny frustracji ABW w sprawie działań związanych z aktami dywersji?
  • Jakie rozbieżności występują między ABW a prokuraturą w kontekście oceny dowodów?
  • Jakie konsekwencje społeczne mogą wynikać z zarzutów postawionych obywatelom Ukrainy?
  • Jaka była rola ABW i prokuratury w analizowanej sytuacji?
  • Jakie działania związane z zabezpieczeniem infrastruktury podjęto po aktach dywersji?
  • Jakie znaczenie ma stosowanie ataków hybrydowych w kontekście międzynarodowym?

W ubiegły weekend na trasie Warszawa–Lublin doszło do aktów dywersji. W miejscowości Mika, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb, 16 listopada pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję na kolei byli obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją. – Władzom rosyjskim zależy nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych i politycznych, to jest na dezorganizacji, chaosie, panice, spekulacjach, niepewności – mówił premier.

Po incydentach prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym. W środę rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak potwierdził, iż z ustaleń śledczych wynika, że bezpośrednimi sprawcami aktów dywersji byli dwaj obywatele Ukrainy Oleksandr K. i Yevhenii I., którzy w nocy z soboty na niedzielę uciekli na Białoruś. Mieli oni działać na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej. 

W środę wieczorem rzecznik PK przekazał na platformie X, że prokurator złożył do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy wniosek o areszt wobec obu podejrzanych. Potwierdził on również, że w sprawie zatrzymano kilka innych osób, jednak – jak zaznaczył – nie przedstawiono im zarzutów. Więcej szczegółów na ten temat nie chciał ujawniać. Teraz pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. 

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Polska jest gotowa na odpieranie ataków hybrydowych? Znamy zdanie Polaków
Reklama
Reklama

Zatrzymano Ukraińców podejrzanych o pomoc Oleksandrowi K. i Yevheniowi I. Nie usłyszeli zarzutu udziału w dywersji

Na początku ubiegłego tygodnia w związku ze sprawą zatrzymanych zostało czterech Ukraińców – przebywających w Polsce byłych mieszkańców okupowanego przez Rosję Donbasu. Doszło do tego tuż po incydentach z 15 i 16 listopada, gdy wysadzono fragment torów i uszkodzono trakcję kolejową. 

Choć bezpośrednimi wykonawcami zamachów ma być dwójka Ukraińców, zwerbowanych przez rosyjski wywiad wojskowy GRU – Jewhienij I. i Ołeksandr K., którzy po przeprowadzeniu akcji szybko uciekli na Białoruś – to ze sprawą związanych było także kilka innych osób – czterech Ukraińców z Donbasu, których zatrzymano, służby uznały za ich pomocników.  

Dwóch mężczyzn zatrzymała policja, zaś kolejną dwójkę – mężczyznę i kobietę – funkcjonariusze ABW. Spędzili oni 48 godzin w policyjnej izbie zatrzymań. 

Onet zauważa, że ABW i prokuratura różnią się w ocenie działań zatrzymanych Ukraińców. – Przez cały czwartek i piątek mieliśmy gorącą linię z prokuraturą. Oni: że dostarczone przez nas dowody na zaangażowanie tej czwórki w akcje dywersji są niewystarczające. My: że wszystko składa się w całość i kwalifikuje się na przedstawienie zatrzymanym zarzutu z art. 130 paragraf 7 Kodeksu karnego – powiedział w rozmowie z portalem wysoko postawiony funkcjonariusz ABW.

Mimo że rozmówca Onetu był pewien, iż prokuratura wystąpi o areszty dla całej czwórki Ukraińców, to ostatecznie śledczy podjęli inną decyzję. Prokuratura Krajowa w piątek opublikowała komunikat, w którym poinformowała, że „zgromadzony materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia im zarzutów dotyczących udziału w aktach dywersji z 15–16 listopada 2025 r. Po przesłuchaniu w charakterze świadków trzy z czterech osób zostały zwolnione. Jednej z zatrzymanych osób (M. Ch.) prokurator przedstawił zarzut niezwiązany z aktami dywersji”. 

Oznacza to więc, że żaden z zatrzymanej czwórki Ukraińców nie usłyszał zarzutu udziału w dywersji. Jeden z zatrzymanych mężczyzn usłyszał co prawda zarzut, ale dotyczący ukrywania dokumentów – m.in. rosyjskich paszportów. Jak wskazuje Onet, mimo wniosku śledczych sąd nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie go za to przestępstwo.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Pieniądze, szantaż, pobudki ideologiczne i ofiary Telegrama. Dlaczego za aktami dywersji stoją obywatele Ukrainy

Zatrzymany mężczyzna przewoził zamachowców, ale był tego nieświadomy?

Portal Onet potwierdził w służbach specjalnych, że jeden z zatrzymanych przez ABW i policję mężczyzn woził po Polsce Oleksandra K. i Yevhenia I. W rozmowie z prokuraturą zapewniał on jednak, że nie miał świadomości, kogo, po co i dokąd wiezie.

W rozmowie z Onetem jeden z najwyższych urzędników Prokuratury Krajowej miał potwierdzić, że zatrzymani i zwolnieni Ukraińcy nie zdawali sobie sprawy, do czego tak naprawdę zostali zaangażowani. Podkreślił również, że w materiałach śledztwa brakuje dowodów na to, iż czwórka mężczyzn brała udział w operacji dywersyjnej. – Mogę powiedzieć tak: nikt z nich świadomie nie pomagał dywersantom. Podkreślam słowo "świadomie" – powiedział. 

Brak świadomości zatrzymanych, którzy mieli kontakt z osobami mającymi bezpośredni związek z katami dywersji, nie oznacza jednak, że nie zostaną wyciągnięte wobec nich żadne konsekwencje – Onet wskazuje bowiem, że nieoficjalnie ustalił, iż planowane jest wystąpienie do MSWiA z wnioskami o ich wydalenie z kraju. Rzeczniczka resortu Karolina Gałecka jeszcze w niedzielę nie miała jednak żadnych informacji na temat tego, czy taka procedura faktycznie została wdrożona.

Czytaj więcej

Debata o dywersji na zwykłych torach, PiS w coraz większej pułapce trumpizmu

ABW sfrustrowane działaniami ws. aktów dywersji. „Nasi ludzie pracują dzień i noc, a później okazuje się, że wszystko na nic”

Sytuacja frustrować ma ABW. – Nasi ludzie pracują dzień i noc, prowadzą działania operacyjne, w wyniku których zostają zatrzymane osoby ewidentnie związane z dywersantami, a na koniec okazuje się, że to wszystko na nic. Jeśli dla prokuratorów zgromadzony przez nas materiał dowodowy jest niewystarczający, to może niech sami łapią szpiegów – podkreślił rozmówca z ABW, który zaangażowany jest w śledztwo.

Reklama
Reklama

To jednak nie wszystko – frustrację służb wywoływać ma także polityka informacyjna rządu. Onet wskazuje, że zaskoczenie szefów służb wywołało między innymi wtorkowe wystąpienie premiera Donalda Tuska, który w Sejmie ujawnił wiele ustaleń śledztwa. Szef rządu poinformował wówczas na przykład, że dwaj bezpośredni organizatorzy zamachu – Jewhienij Iwanow i Ołeksandr Kononow – wjechali do Polski z Białorusi i krótko po przeprowadzonej akcji uciekli z kraju tą samą drogą.

Wypowiedź premiera miała nie być w żaden sposób konsultowana ze specsłużbami. I choć rozmówcy Onetu podkreślają, że Tusk miał prawo przekazać informacje opinii publicznej, to „nie ułatwiło to dalszej pracy”. 

Czytaj więcej

Naboje rozłożone na torach kolejowych w Wielkopolsce. Na miejscu pracuje specjalna grupa śledcza

W niedzielę rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak zapytany został o powody zwolnienia czwórki Ukraińców. Powołał się on jednak na tajemnicę postępowania. – Zgromadzony materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zatrzymanym zarzutów dotyczących udziału w aktach dywersji – mówił Onetowi prok. Nowak.

Portal zaznacza, że mimo różnej oceny dotychczasowych ustaleń, działania w sprawie wydarzeń z 15 i 16 listopada są kontynuowane zarówno w służbach, jak i w prokuraturze. – Wiemy prawie wszystko o wydarzeniach, a zwolnienie zatrzymanych bez zarzutów nie kończy sprawy – powiedział rozmówca z prokuratury. – Ta czwórka musiała być zatrzymana. Dzięki temu zdobyliśmy cenne informacje o tych dwóch, którzy uciekli na Białoruś. Mamy pewność, że ci dwaj mieli tu pomocników, którzy świadomie im pomagali w przeprowadzeniu operacji. Namierzamy ich – zaznaczył zaś informator z szefostwa specsłużb. 

Reklama
Reklama

Sabotaż na trasie kolejowej był atakiem hybrydowym

Ataki hybrydowe są skoordynowanymi i zsynchronizowanymi działaniami poniżej poziomu wojny (a więc nie angażującymi regularnych sił zbrojnych do atakowania terytorium innego kraju), w których wykorzystuje się metody takie jak: cyberataki, dezinformacja, propaganda, terroryzm czy działania quasimilitarne. Celem ataków hybrydowych jest osłabianie spójności atakowanych społeczeństw, wywoływanie chaosu, strachu oraz wpływanie na procesy decyzyjne na różnych szczeblach władz. Działania hybrydowe mogą być przygotowaniem do klasycznej agresji lub sygnalizowaniem, że podmiot prowadzący takie działania jest do agresji gotowy. Wiele z takich ataków jest trudnych do jednoznacznej kwalifikacji, a nawet wykrycia. Rozproszenie ataków hybrydowych i różna forma ich prowadzenia sprawiają, że zaatakowane państwo poddawane jest stałej presji. 

Czytaj więcej

Krótka historia rosyjskiej dywersji w Polsce po 24 lutego 2022 roku

Ostatnim przykładem działań hybrydowych przeciw Polsce była dywersja na kolei – zdetonowanie ładunku wybuchowego na trasie Warszawa–Lublin, na wysokości miejscowości Mika w momencie, gdy przejeżdżał tamtędy pociąg towarowy (jak podają polskie władze była to próba wykolejenia pociągu i wywołania katastrofy komunikacyjnej), umieszczenie stalowej obejmy w innej części torów oraz uszkodzenie trakcji na trasie. Za tą dywersją stali – jak się okazało – dwóch obywateli Ukrainy współpracujących z Rosjanami.

Mimo że akt dywersji się nie udał, to jednak wywołał określoną reakcję polskich władz – m.in. uruchomienie operacji Horyzont, w ramach której wojsko ma wesprzeć służby podległe MSWiA w ochronie infrastruktury. Tym samym państwo musiało skierować pewne zasoby do określonych działań, których nie musiałoby podejmować, gdyby do ataku hybrydowego nie doszło. 

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są przyczyny frustracji ABW w sprawie działań związanych z aktami dywersji?
  • Jakie rozbieżności występują między ABW a prokuraturą w kontekście oceny dowodów?
  • Jakie konsekwencje społeczne mogą wynikać z zarzutów postawionych obywatelom Ukrainy?
  • Jaka była rola ABW i prokuratury w analizowanej sytuacji?
  • Jakie działania związane z zabezpieczeniem infrastruktury podjęto po aktach dywersji?
  • Jakie znaczenie ma stosowanie ataków hybrydowych w kontekście międzynarodowym?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

W ubiegły weekend na trasie Warszawa–Lublin doszło do aktów dywersji. W miejscowości Mika, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb, 16 listopada pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję na kolei byli obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją. – Władzom rosyjskim zależy nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych i politycznych, to jest na dezorganizacji, chaosie, panice, spekulacjach, niepewności – mówił premier.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Naboje rozłożone na torach kolejowych w Wielkopolsce. Na miejscu pracuje specjalna grupa śledcza
Przestępczość
Kim byli terroryści, którzy dokonali dywersji na kolei. Znane są nazwiska rosyjskich agentów
Przestępczość
Krótka historia rosyjskiej dywersji w Polsce po 24 lutego 2022 roku
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Przestępczość
Wiemy, co zdradziło dywersantów, którzy wysadzili tory. Nowe ustalenia „Rzeczpospolitej”
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama