Reklama
Rozwiń
Reklama

Krótka historia rosyjskiej dywersji w Polsce po 24 lutego 2022 roku

„Akt dywersji”, „sabotaż”, „rosyjski ślad” – takie określenia towarzyszą dywersji na kolei, do której doszło na trasie Warszawa-Lublin w miejscowościach Mika i Gołąb. To kolejny incydent prowadzonej przez Rosję przeciw Polsce wojny hybrydowej.

Publikacja: 19.11.2025 12:00

Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowe

Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej Mika

Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jak eksperci definiują zagrożenia związane z wojną hybrydową w Polsce?
  • W jaki sposób monitorowano działania sabotażowe przy użyciu technologii?
  • Jakie inne incydenty mogą być częścią szerszej kampanii dywersyjnej?
  • Jak międzynarodowe służby współpracują w walce z zagrożeniami dywersyjnymi?

Na trasie Warszawa–Lublin doszło w sobotę i niedzielę do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb, 16 listopada pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję na kolei byli obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją. – Władzom rosyjskim zależy nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych i politycznych, to jest na dezorganizacji, chaosie, panice, spekulacjach, niepewności – mówił premier.

Czytaj więcej

Donald Tusk: Ustaliliśmy sprawców aktu dywersji na kolei

Po tych incydentach prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym. W poniedziałek w miejscu, w którym doszło do sabotażu, był premier Donald Tusk, odbyło się również spotkanie szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego z udziałem m.in. ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Waldemara Żurka, ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka i kierownictwa służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa, zaś szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że wojsko sprawdzi cały ok. 120-kilometrowy odcinek torów do granicy w Hrubieszowie. W patrolowaniu linii kolejowych we wschodniej Polsce funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei mają wesprzeć Wojska Obrony Terytorialnej. W poniedziałek premier Donald Tusk podpisał zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego CHARLIE na określonych liniach kolejowych. Szef rządu mówił wcześniej, że wnioskowali o to szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz minister spraw wewnętrznych i administracji.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Uszkodzony fragment torowiska. Premier Tusk: niewykluczony akt dywersji

Eksperci są zgodni – Polska stała się celem tzw. wojny hybrydowej. Mówił o tym m.in. redaktor naczelny Defence24.com Aleksander Olech, który w rozmowie z Polską Agencją Prasową ocenił, że ostatnie incydenty na kolei „wpisują się w szerszą, trwającą od lat kampanię hybrydową przeciwko Polsce”. Dodał, że w kampanii tej wcześniej obserwowano m.in. nieuprawnione nadawanie sygnału radio-stop, rozpoznanie szlaków kolejowych, instalowanie nadajników GPS na trasach z pomocą dla Ukrainy czy ataki DDoS (rodzaj cyberataku polegający na przeciążeniu serwerów) na systemy przewoźników.

Linie kolejowe w Polsce

Linie kolejowe w Polsce

Foto: PAP

Definicja „wojny hybrydowej” mówi o łączeniu działań konwencjonalnych, nieregularnych, cybernetycznych, terroryzmu i przestępczości, a także o destabilizacji na płaszczyźnie politycznej. I trudno nie zgodzić się, że niektóre wydarzenia w Polsce wpisują się w tę definicję już od kilku lat. Dokąd prowadzą tropy? Najczęściej wymienia się Rosję – nie tylko w świetle dowodów, które zebrały służby, ale również w myśl zasady is fecit, cui prodest (łac. ten jest sprawcą, kto odnosi korzyść). 

Czytaj więcej

Akty dywersji i cyberataki w Polsce. Gen. Wiesław Kukuła: To stan przedwojenny

Trudno określić, kiedy zaczęły się działania hybrydowe wobec Polski. Czy wtedy, gdy nieznany sprawca odczepił od składu i zostawił na torach 20-tonowy wagon na węgiel? A może od serii zagadkowych pożarów – jeden z nich w maju 2024 r. strawił halę przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie. 

Reklama
Reklama

Marzec 2023 roku: Przy torach w Polsce pojawiają się kamery

W marcu 2023 r. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali sześć osób, które miały prowadzić na zlecenie rosyjskich służb działania dywersyjne w Polsce. Do zatrzymania cudzoziemców doszło po odkryciu na ważnych trasach i węzłach kolejowych ukrytych kamer, rejestrujących ruch na torach. Gdzie trafiał obraz? To trudno ustalić, bo był transmitowany do sieci, gdzie obserwować go, z całego świata, mógł każdy, kto dysponował odpowiednim dostępem.

Działania służb w tej sprawie prowadzone były głównie w woj. podkarpackim, w tym w okolicy lotniska w Jasionce k. Rzeszowa, które jest ważnym punktem eksportu broni i amunicji dla Ukrainy. Jak ustaliła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, siatka działała na rzecz rosyjskiego wywiadu wojskowego (GRU). W skład grupy wchodzili m.in. obywatele Ukrainy, Białorusi (dwóch studentów) oraz Rosjanin (hokeista grający w śląskiej drużynie). 

Członkowie siatki mieli także prowadzić rozpoznanie infrastruktury krytycznej, monitorować transporty wojskowe i przygotowywać wykolejenia pociągów z pomocą dla Ukrainy. Rozkazy z Moskwy otrzymywali zdalnie, a wynagrodzenie wypłacano im w kryptowalutach.

Czytaj więcej

Rzecznik rządu o siatce szpiegowskiej: Grupa, która działała na szkodę bezpieczeństwa państwa

Polskie służby uznały, że ryzyko zamachów jest zbyt duże, żeby dalej obserwować grupę i zdecydowano o natychmiastowym zatrzymaniu jej członków. Działania podjęto wobec dziewięciu osób. – Podejrzani prowadzili działania wywiadowcze przeciwko Polsce oraz przygotowywali akty dywersji na zlecenie rosyjskiego wywiadu – oświadczył ówczesny szef MSWiA Mariusz Kamiński. 

Wszyscy oskarżeni przyznali się do winy. Niektórzy z nich złożyli wnioski o azyl w Polsce, próbując uniknąć deportacji do krajów, z których pochodzą.

Reklama
Reklama

12 maja 2024 roku: Pożar hali przy ul. Marywilskiej 44 

Do pożaru hali targowej przy ulicy Marywilskiej 44 w Warszawie doszło w maju 2024 r. Śledczy ustalili, że pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej. Bezpośrednich sprawców do dziś nie ustalono. Pożar wybuchł trzy dni po podpaleniu sklepu IKEA w Wilnie. Szefami zorganizowanej grupy przestępczej, która miała zlecić te podpalenia i zajmować się koordynowaniem działań sabotażowych na terytoriach Polski, Litwy i innych państw Unii Europejskiej, mieli być 33-letni Ukrainiec, Serhii Chalyi oraz mieszkający w Rosji Oleksandr V. 

Czytaj więcej

Pożar centrum handlowego Marywilska 44. Hala zostanie odbudowana

To właśnie oni, jak wynika z ustaleń Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie, mieli stać za podpaleniami, m.in. sklepu OBI przy ul. Radzymińskiej w Warszawie 14 kwietnia 2024 r., sklepu IKEA w Wilnie 9 maja 2024 r. i centrum handlowego przy Marywilskiej. Grupa miała też czynić przygotowania do podpalenia sklepu IKEA w Rydze na Łotwie. 

Pożar przy Marywilskiej zaczął się około godziny 3.15 w hali H i już po 11 minutach objął dwie trzecie całego kompleksu. Ogień został opanowany po kilku godzinach, ok. 8 rano. W wyniku pożaru spłonęło 1384 lokali handlowo-usługowych (prawie 90 proc. powierzchni obiektu). Dopiero rok po zdarzeniu ogłoszono wynik śledztwa. Zarzutów nie udało się ogłosić, bo, jak wyjaśniał rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, Serhii Chalyi wyjechał z Polski, a miejsce jego pobytu jest nieznane. Jest poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania i czerwoną notą Interpolu. Za pomoc w ucieczce z Polski skazani zostali dwaj Ukraińcy Serhii R. i Pavlo T.

Lipiec 2024: Wybuchowe paczki w firmach kurierskich. Jedna eksplodowała w Polsce 

W lipcu 2024 r. grupa, która miała stać za podpaleniem sklepu IKEA w Wilnie, miała też próbować przesłać za pośrednictwem firm kurierskich paczki z materiałami wybuchowymi. Wszystko wskazuje na to, że paczki miały eksplodować na pokładzie samolotów transportowych, ale stało się to już na ziemi – w Birmingham, w Wielkiej Brytanii i w Lipsku, w Niemczech. Jedna z paczek miała trafić również do Polski.

Reklama
Reklama

Pierwsza przesyłka została nadana 20 lipca 2024 r. i wybuchła w Niemczech, tuż przed załadunkiem na samolot DHL lecący z Wilna do Wielkiej Brytanii. Następnego dnia pakunek eksplodował w ciężarówce DPD na terytorium Polski. Kolejna paczka wybuchła i spowodowała pożar w magazynie DHL w Birmingham 22 lipca. Ostatnia przesyłka przewożona lądowo w Polsce nie eksplodowała z powodu awarii mechanizmu detonującego.

Czytaj więcej

Seria eksplozji w Europie. Litwa zatrzymała podejrzanych o wysyłanie „wybuchowych” paczek

Jak donosiły media, koordynacją tej operacji mieli zajmować się obywatele Rosji powiązani ze służbami wojskowego wywiadu rosyjskiego, a dochodzenie prowadzili nie tylko śledczy z Polski, ale również z Litwy, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii, Łotwy, Estonii, USA oraz Kanady. 

Wrzesień 2025 roku: 20-tonowy wagon węglowy na linii 141 w Katowicach 

W nocy z 2 na 3 września 2025 r. w tajemniczych okolicznościach na trasie 141 na szlaku kolejowym Katowice – Katowice Ligota „ujawniono pusty wagon-węglarkę, który w nieustalonych okolicznościach został odłączony od składu relacji Dąbrowa Górnicza – KWK Szczygłowice” – pisały lokalne media. W relacjach dodawano, że maszynista zauważył brak wagonu dopiero na stacji końcowej.

Ale oznaczenia końca składu zostały przełożone na przedostatni wagon. Portal mojekatowice.pl relacjonował, że pusty wagon na torach wywołał niemałe utrudnienia. Cztery pociągi pasażerskie miały opóźnienia sięgające 60 minut, a trzy składy Kolei Śląskich skierowano objazdem. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sabotaż na kolei. Porzucony wagon w Katowicach, „o włos od katastrofy na nieprawdopodobną skalę”

Sprawa z odłączonym wagonem tylko z pozoru wygląda niewinnie. Ważący ponad 20 ton pusty wagon po odłączeniu od składu pozostawiono bowiem na jednym z największych węzłów kolejowych w Polsce, przez który – z powodu trwającej właśnie największej inwestycji kolejowej na Śląsku – kierowane były nie tylko pociągi towarowe, ale także pasażerskie dalekobieżne i lokalne. 

„Rzeczpospolita” ustaliła wtedy, że pociąg, od którego odczepiono wagon, należał do spółki Kolprem, świadczącej usługi kolejowe dla koncernu ArcelorMittal Poland, potentata branży stalowej i największej koksowni w Europie, której zakład produkcyjny mieści się w Dąbrowie Górniczej. Marzena Rogoźnik z biura komunikacji ArcelorMittal Poland podkreślała w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że „dochodzenie w sprawie tego zdarzenia prowadzi komisja kolejowa i prokuratura” i „do zakończenia czynności nie udziela bardziej szczegółowych informacji, by nie wpływać na wyniki postępowania”. 

Co by się stało, gdyby wagonu w porę nie zauważono i wjechałby w niego rozpędzony pociąg, jeden z pięciu składów pasażerskich na dobę, które w tamtym czasie korzystały z linii? Skutki mogłyby być podobne do tych, które groziły po wysadzeniu fragmentów torów w miejscowościach Mika i Gołąb. Do podobnych mogłoby dojść po sabotażu w październiku 2022 r. na liniach Deutsche Bahn

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jak eksperci definiują zagrożenia związane z wojną hybrydową w Polsce?
  • W jaki sposób monitorowano działania sabotażowe przy użyciu technologii?
  • Jakie inne incydenty mogą być częścią szerszej kampanii dywersyjnej?
  • Jak międzynarodowe służby współpracują w walce z zagrożeniami dywersyjnymi?
Pozostało jeszcze 97% artykułu

Na trasie Warszawa–Lublin doszło w sobotę i niedzielę do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika, eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb, 16 listopada pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak poinformował w Sejmie premier Donald Tusk, osobami odpowiedzialnymi za dywersję na kolei byli obywatele Ukrainy współpracujący z Rosją. – Władzom rosyjskim zależy nie tylko na bezpośrednim efekcie tego typu akcji, ale także na konsekwencjach społecznych i politycznych, to jest na dezorganizacji, chaosie, panice, spekulacjach, niepewności – mówił premier.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Wiemy, co zdradziło dywersantów, którzy wysadzili tory. Nowe ustalenia „Rzeczpospolitej”
Przestępczość
Ładunek wybuchowy na torach. Minister Marcin Kierwiński: Mieliśmy bardzo dużo szczęścia
Przestępczość
Akt dywersji na kolei. Co wiadomo? Minister: Doszło do odpalenia ładunku wybuchowego
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Przestępczość
Generał ostrzega: Szlaki kolejowe w Polsce nie w całej długości są chronione, łatwo doprowadzić do katastrofy
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama