Rząd postanowił rozstrzygnąć wątpliwości dotyczące tzw. ulgi na start, czyli zwolnienia początkujących przedsiębiorców (przez pół roku) z obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Wyjaśnia, że to przedsiębiorca decyduje, czy opłacać za siebie składki. Nikt nie musi ich regulować za niego. Nadal jednak nie wiadomo, co w sytuacji, gdy ktoś wybrał tzw. działalność nierejestrowaną, czyli formalnie nie jest przedsiębiorcą.
Czytaj także: Ulga na start: tylko rejestracja firmy uwolni od składek ZUS
O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiła poseł Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna). Zapytała o słynną już interpretację ZUS w Gdańsku z końca lipca 2018 r. (nr DI/100000/ 43/822/2018). Zakład uznał, że osoby prowadzące działalność gospodarczą i korzystające z tzw. ulgi na start, pomimo wpisu do Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej (CEIDG), posiadania numeru NIP i REGON, a nawet na listę czynnych podatników VAT, nie są przedsiębiorcami w świetle przepisów o ubezpieczeniach społecznych. A to oznacza, że ich kontrahenci muszą odprowadzać za nich składki ZUS.
Na pytanie posłanki odpowiedział wiceminister finansów Leszek Skiba oraz wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki. Obaj stwierdzili, że to do przedsiębiorcy należy wybór, czy korzysta z ulgi na start, czy też chce płacić składki. Jeśli nie płaci na ubezpieczenia, to tym bardziej nie muszą za niego płacić składek jego współpracownicy.
Każdy płaci za siebie
– Zleceniodawcy nie mają obowiązku odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne za kontrahentów, którzy korzystają z ulgi na start – napisał wiceminister Skiba w odpowiedzi na interpelację poselską nr 25507. Powołał się przy tym na stanowisko Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz samego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.