Zamówienia publiczne: więcej przetargów, mniej umów z wolnej ręki

Rynek zamówień publicznych coraz bardziej otwiera się na konkurencję wynika z najnowszych danych statystycznych

Publikacja: 29.09.2011 03:05

Zamówienia publiczne: więcej przetargów, mniej umów z wolnej ręki

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Jeszcze dwa lata temu co czwarte zamówienie było udzielane z wolnej ręki. Doliczając do tego tryby zapytania o cenę i negocjacji bez ogłoszenia, ponad 30 proc. umów zawierano z pominięciem procedur konkurencyjnych, w których przedsiębiorcy mogą na rynkowych zasadach rywalizować o kontrakty.

Sytuacja ta zaczęła się zmieniać już w ubiegłym roku, a najnowsze dane (do końca sierpnia) potwierdzają ten trend. Umowy zawierane z wolnej ręki stanowią już tylko 12,5 proc., a więc dwa razy mniej niż w 2009 r. Sukcesywnie spada też zastosowanie trybu zapytania o cenę. W 2009 r. stanowił on 4,2 proc., w ubiegłym 3,5 proc., a w tym już tylko 2,8 proc. Pewien wyłom stanowi tryb negocjacji bez ogłoszenia. Jego udział wzrósł z 0,3 proc. w ubiegłym roku do 1,3 proc. w tym.

82 proc.

zamówień udzielanych jest w najbardziej otwartych procedurach, czyli w przetargach nieograniczonych

Rośnie wykorzystywanie procedur konkurencyjnych.

Co istotne, zamawiający najchętniej wybierają przetarg nieograniczony, a więc najbardziej otwarty tryb. W 2009 r. zawierano w nim 68 proc. umów, w 2009 r.  78 proc., a w tym roku już 82 proc.

- Cieszy nas, że coraz więcej zamówień udzielanych jest w trybach konkurencyjnych, bo dzięki temu przedsiębiorcy mogą ubiegać się o nie na równych zasadach.

Procedury wydawania środków publicznych stają się coraz bardziej przejrzyste - ocenia Anita Wichniak-Olczak, dyrektor Departamentu Informacji, Edukacji i Analiz Systemowych Urzędu Zamówień Publicznych.

Czym tłumaczyć inne podejście urzędników? Przede wszystkim zmianami w prawie. Do stycznia 2010 r. zamawiający mogli zawierać z wolnej ręki umowy na wiele rodzajów usług tzw. niepriorytetowych (np. szkolenia, ochrona mienia, obsługa prawna). Od półtora roku teoretycznie nadal mogą to robić, ale tylko gdy sięgnięcie po ten tryb są w stanie uzasadnić. Przedsiębiorcy zyskali też realną szansę na podważanie umów z wolnej ręki. Odwołanie mogą złożyć nawet pół po roku po podpisaniu kontraktu. Krajowa Izba Odwoławcza może zaś nałożyć na zamawiającego karę finansową do 10 proc. wartości wynagrodzenia wynikającego z umowy.

Więcej w serwisie:

Dobra Firma

Jeszcze dwa lata temu co czwarte zamówienie było udzielane z wolnej ręki. Doliczając do tego tryby zapytania o cenę i negocjacji bez ogłoszenia, ponad 30 proc. umów zawierano z pominięciem procedur konkurencyjnych, w których przedsiębiorcy mogą na rynkowych zasadach rywalizować o kontrakty.

Sytuacja ta zaczęła się zmieniać już w ubiegłym roku, a najnowsze dane (do końca sierpnia) potwierdzają ten trend. Umowy zawierane z wolnej ręki stanowią już tylko 12,5 proc., a więc dwa razy mniej niż w 2009 r. Sukcesywnie spada też zastosowanie trybu zapytania o cenę. W 2009 r. stanowił on 4,2 proc., w ubiegłym 3,5 proc., a w tym już tylko 2,8 proc. Pewien wyłom stanowi tryb negocjacji bez ogłoszenia. Jego udział wzrósł z 0,3 proc. w ubiegłym roku do 1,3 proc. w tym.

Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP