Reklama

Prokuratura nie chce przesłuchać Michała Kuczmierowskiego. „Wolą gonić króliczka”

Mimo tego że były szef RARS zaproponował złożenie zeznań, prokuratura nie była nimi zainteresowana. Zdaniem niektórych prawników trudno oprzeć się wrażeniu, że prokuratura gra na zwłokę i chce medialnego spektaklu, a nie wyjaśnienia sprawy.

Publikacja: 14.10.2025 04:53

Michał Kuczmierowski, były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) - zdjęcie archiwalne

Michał Kuczmierowski, były prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) - zdjęcie archiwalne

Foto: PAP/Artur Reszko

Michał Kuczmierowski (zgadza się na podawanie pełnego nazwiska) w czerwcu 2024 r. usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W czasie gdy był szefem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) doszło do zakupu agregatów prądotwórczych dla Ukrainy od specjalizującej się wcześniej w produkcji odzieży firmy Red is Bad. Spółka zarobiła na tym ponad sto milionów złotych, a jej właściciel – Paweł Sz. został później zatrzymany na Dominikanie, trafił do aresztu w Polsce, gdzie złożył zeznania i wyszedł po wpłaceniu poręczenia majątkowego.

Tymczasem Kuczmierowski przebywa w Londynie, gdzie czeka na decyzję brytyjskiego sądu dotyczącą ekstradycji do Polski. Rozprawa w tej sprawie miała się odbyć we wrześniu, ale została przełożona ze względu na awarię sieci kanalizacyjnej w okolicy sądu. Kolejny termin został ustalony na grudzień, ale nie ma szans, by już wtedy doszło do prawomocnego rozstrzygnięcia.

Tego pana słuchać nie będziemy

W sierpniu obrońca Michała Kuczmierowskiego złożył wniosek o przesłuchanie podejrzanego za pośrednictwem Konsula RP w Londynie. Jednak prokuratura nie przystała na tę propozycję. Dlaczego? – Prokurator nie uwzględnił wniosku z uwagi na rozpoczęte już postępowanie ekstradycyjne wobec Michała K. – wyjaśnia „Rz” Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej. Tyle tylko, że prowadzone w Wielkiej Brytanii postępowanie ekstradycyjne potrwa jeszcze co najmniej kilka miesięcy, a najpewniej kilka lat. Z tego punktu widzenia, decyzja o braku zgody na przesłuchanie za pośrednictwem konsula jest co najmniej niezrozumiała. 

Czytaj więcej

Kulisy ucieczki byłego szefa RARS do Londynu. W tle przerzut broni na Ukrainę

– Albo za decyzją o zaniechaniu przesłuchania w konsulacie leżą jakieś inne względy, których nie znamy, a które nie mogą być upublicznione w związku z tajemnicą postępowania, albo jest to ewidentny błąd prokuratora – mówi dr Paweł Czarnecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak tłumaczy, nie ma żadnych przeciwwskazań, aby przeprowadzić przesłuchanie za pośrednictwem konsula równolegle do toczącego się postępowania ekstradycyjnego. Jedno nie stoi na przeszkodzie drugiemu.

Reklama
Reklama

Nawet gdyby to nie polska prokuratura, a władze Wielkiej Brytanii, nie zgodziły się na przesłuchanie w konsulacie, to prokuratura zawsze ma do dyspozycji jeszcze jeden instrument w postaci przesłuchania w drodze tzw. pomocy prawnej. I nie ma problemu, by takie przesłuchanie w porozumieniu z brytyjskimi służbami, w którym bierze udział polski prokurator, przeprowadzić.

Prokuratura zarzuca Michałowi Kuczmierowskimu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (art. 258 § 1 k.k.) oraz przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 231 § 1 i 2 k.k.) wobec dwóch kolejnych osób.

– Nie ma przepisu ani w procedurze karnej, ani w jakimkolwiek traktacie, który mówi, że skoro został złożony wniosek o ekstradycję, to nie można przesłuchać podejrzanego czy to za pośrednictwem konsula, czy to w drodze pomocy prawnej – tłumaczy nam anonimowo jeden z prokuratorów z wieloletnim doświadczeniem w prowadzeniu transgranicznych śledztw. 

– Tym bardziej należałoby przeprowadzić jakąkolwiek czynność dowodową z podejrzanym, by mieć możliwość dalszego procedowania sprawy, bo przekazanie Michała Kuczmierowskiego nie kończy przecież postępowania, lecz tak naprawdę je dopiero rozpoczyna – zauważa dr Paweł Czarnecki. Jego zdaniem prokuratura pochopnie rezygnuje z uzyskania dowodów w postaci przesłuchania, bo zawsze przecież może się okazać, że więcej okazji może nie być, gdyż podejrzany się ukryje.  – Nie ma przecież gwarancji, że procedura ekstradycyjna zakończy się powodzeniem i Wielka Brytania wyda podejrzanego Polsce.

Gonić króliczka w świetle fleszy

Warto przypomnieć, że wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie trzykrotnie odmówił Kuczmierowskiemu wydania tzw. listu żelaznego, który gwarantowałby, że po powrocie do kraju nie zostanie aresztowany i będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy. Za każdym razem przeciwny był prokurator, a po zmianach w kodeksie postępowania karnego wprowadzonych za czasów Zbigniewa Ziobry sprzeciw prokuratora w sprawie listu żelaznego jest dla sądu wiążący.

Czytaj więcej

Piotr Szymaniak: Tonący neosędziów się chwyta
Reklama
Reklama

Zapytaliśmy Prokuraturę Krajową, z jakich powodów prokuratura nie przychyliła się do tego wniosku. – Albowiem nadal aktualne są przesłanki, które legły u podstaw stosowania wobec Michała K. środka zapobiegawczego o charakterze izolacyjnym, w tym w szczególności obawa ucieczki i ukrywania się przed organami ścigania – odpowiada Przemysław Nowak, rzecznik PK.

W opinii ekspertów to tłumaczenie jest kuriozalne. – Przecież istotą listu żelaznego jest to, że stosuje się tę instytucję właśnie wtedy, gdy takie przesłanki zachodzą. Gdyby nie istniały, to należałoby uchylić postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania – łapie się za głowę dr Paweł Czarnecki i dodaje, że lepszy wróbel w polskiej garści, niż gołąb na angielskim dachu.

10 lat

tyle grozi Michałowi Kuczmierowskiemu za popełnienie przestępstw, które zarzuca mu prokuratura

– Najwyraźniej w Prokuraturze Krajowej pracują idioci – stwierdza bez ogródek jedna z doświadczonych prokuratorek. – Przecież list żelazny gwarantowałby sprowadzenie go do Polski i możliwość kontynuowania postępowania. Tak się postępuje, gdy chce się gonić, a nie go złapać – komentuje prokuratorka.

Nawet dalej idzie mec. Radosław Baszuk, adwokat. – Tłumacząc tę wypowiedź prokuratury na język polski, brzmiałaby ona następująco: nie zgodziliśmy się na list żelazny, ponieważ chcemy widzieć podejrzanego w areszcie – wyjaśnia prawnik i dodaje, że z perspektywy jakości i szybkości postępowania, lepiej dla prokuratury byłoby mieć podejrzanego w kraju, odpowiadającego z wolnej stopy, niż przeprowadzać długotrwałą i żmudną procedurę ekstradycyjną.

Zastosowanie listu żelaznego nie zabrania stosowania innych środków zapobiegawczych w postaci poręczenia majątkowego, dozoru czy zatrzymania paszportu. – Ta instytucja co prawda daje gwarancje podejrzanemu, że do czasu prawomocnego wyroku będzie on przebywał na wolności, ale jednocześnie sprawia, że stąpa on po cienkiej czerwonej linii. Przy pierwszej próbie mataczenia można uchylić postanowienie w przedmiocie listu żelaznego i podejrzanego zamknąć. To jest taka perspektywa, która na ogół skłania do restrykcyjnego przestrzegania obowiązków procesowych nałożonych na podejrzanego – wyjaśnia mec. Baszuk. – Ja uważam, że sąd wydałby zgodę na list żelazny, gdyby nie to, że dzisiaj de facto decyzja leży w rękach prokuratora. Równie dobrze można byłoby w ogóle darować sobie to postępowanie sądowe i przekazać te kompetencje w ręce prokuratury, a nie utrzymywać fikcję – pointuje Radosław Baszuk.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Michał Kuczmierowski: Prokuratura doskonale wie, gdzie jestem, bo monitoruje mój telefon

Co na to obrońca Michała Kuczmierowskiego? – Wciąż chcemy pomóc prokuraturze w tej patowej sytuacji, ponieważ z naszej wiedzy wynika, że w tym postępowaniu większość czynności już została przeprowadzona – odpowiada adwokat Adam Gomoła.

– Problem w tym, że prokuratura może i chce wyjaśnień, ale pod warunkiem, że będzie je składała osoba tymczasowo aresztowana. A przecież areszt nie może być sam w sobie celem postępowania karnego. Celem jest wyjaśnienie okoliczności sprawy. Tymczasem prokuratura pragnie przede wszystkim widowiska politycznego i sprowadzenia pana Kuczmierowskiego do kraju w kajdankach, w błysku fleszy – stwierdza i dodaje, że w jego przekonaniu chodzi o rozgłos medialny, a nie o szybkie wyjaśnienie sprawy, która toczy się już 2 lata.

– Każdy obywatel ma prawo do szybkiego procesu. My do tego dążymy, ale to prokuratura działa na zwłokę. Mamy nadzieję, że odstąpi od wniosku ekstradycyjnego, zgodzi się w końcu na list żelazny i sprawa ruszy do przodu – podsumowuje obrońca byłego szefa RARS. 

Czytaj więcej

Kolejne kontrowersje wokół RARS. Po zmianie prezesa agencja nie stała się idealna
Reklama
Reklama

Michał Kuczmierowski (zgadza się na podawanie pełnego nazwiska) w czerwcu 2024 r. usłyszał zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. W czasie gdy był szefem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) doszło do zakupu agregatów prądotwórczych dla Ukrainy od specjalizującej się wcześniej w produkcji odzieży firmy Red is Bad. Spółka zarobiła na tym ponad sto milionów złotych, a jej właściciel – Paweł Sz. został później zatrzymany na Dominikanie, trafił do aresztu w Polsce, gdzie złożył zeznania i wyszedł po wpłaceniu poręczenia majątkowego.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Spadki i darowizny
Czy spadek po rodzicach zawsze dzieli się po równo? Jak dziedziczy rodzeństwo?
Prawo drogowe
Nadchodzą kolejne podwyżki dla kierowców. Opłata wzrośnie aż trzykrotnie
Nieruchomości
Sąd Najwyższy powiedział, co trzeba zrobić, żeby zasiedzieć działkę sąsiada
Prawo karne
Kamery nagrały, jak pielęgniarka bije pacjenta. Sąd Najwyższy wydał wyrok
Sądy i trybunały
Ekspert o rozporządzeniu ministra Żurka. „Dbamy przede wszystkim o swoich"
Reklama
Reklama