W piątek Szymon Hołownia stawił się w prokuraturze. Możliwe, że był to jego pierwszy kontakt z prokuratorem. Przynajmniej w roli świadka zawiadamiającego. Sprawa dotyczy jego lipcowych słów o „zamachu stanu”, który miałby się wiązać z próbami nakłonienia go przez anonimowych jak dotąd polityków do opóźnienia zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego. Prokuratura zapowiadała, że przesłuchanie będzie długie. Jednak na wniosek Hołowni zostało przerwane do 3 listopada.
Dlaczego przesłuchanie Hołowni będzie uciążliwe i długie?
Należy spodziewać się w tej sprawie wielu męczących pytań i wyjątkowej wytrwałości pełnomocników. Tym bardziej że jest w najwyższym stopniu polityczna, choćby przez fakt, że włączono ją do śledztwa prowadzonego od początku tego roku po zawiadomieniu prezesa TK Bogdana Świeczkowskiego o podejrzeniu dokonania zmiany ustroju konstytucyjnego RP przez „zorganizowaną grupę przestępczą składającą się z premiera, ministrów, marszałków Sejmu i Senatu (czyli m.in.. Hołownię) oraz szefa Rządowego Centrum Legislacji”. Z pewną złośliwością można powiedzieć, że historia sama wpycha w ten sposób Szymona Hołownię w kontekst bardzo dla rządzących niekorzystny; a narracyjnie bliski partii Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj więcej
Szymon Hołownia kończy swoją karierę w polityce. Niezależnie od tego, czy dostanie posadę w ONZ c...
Przesłuchania w prokuraturze nie należą do najbardziej przyjemnych. Wie to każdy, kto był przesłuchiwany. Na dodatek zostawiają trwały ślad na psychice, rodzaj traumy, od której trudno się uwolnić. Hołownia bez wątpienia, choć w towarzystwie swojego prawnika (prawników), też tego doświadczy. Czekają go setki pytań, niekiedy krzyżowych, szczegółowych, a każde wypowiedziane przez niego słowo może w dalszej grze się liczyć.
Jakie mogą być polityczne skutki przesłuchania Szymona Hołowni?
Najgorszym dla niego scenariuszem będzie zdanie się na własną błyskotliwość retoryczną. Ta zawiodła go już tyle razy, że dawno powinien nauczyć się milczeć, albo przynajmniej ważyć słowa. Brak tej umiejętności bywa dotkliwy; jego wizyta w prokuraturze to przecież efekt takiego niepotrzebnego słowotoku. Jak się ma do tego polityka?