Swego czasu w trakcie twitterowej dyskusji na temat uboju rytualnego jeden z jej uczestników stwierdził, że nie można zabijać zwierząt bez żadnego ogłuszania w sposób urągający jakiejkolwiek przyzwoitości, tylko dlatego, że Żydzi tak chcą. Odpowiedział mu Krzysztof Bosak przytoczonymi powyżej słowami. To stało się przyczynkiem do internetowej zabawy #ZapytajKrzycha, w której ludzie zadawali poważne, jak i kompletnie absurdalne pytania o to, czy coś jest dopuszczalne, a w odpowiedzi wklejali screen z zawsze tą samą odpowiedzią polityka: Można. Gdyby to było złe, to Bóg by inaczej świat stworzył.
Czytaj więcej
Dziś rozpoczyna się i jeszcze w tym tygodniu zakończyć ma się proces ekstradycyjny byłego szefa R...
Sprawa Michała Kuczmierowskiego, czyli czy prezes RARS z czasów PiS uważa, że partia ta zdemolowała wymiar sprawiedliwości?
Przypomniała mi się ta historia, kiedy czytam komentarze internautów do informacji o linii obronnej przyjętej w procesie ekstradycyjnym, jaką przejęli brytyjscy adwokaci Michała Kuczmierowskiego. Polska prokuratura chce postawić byłemu prezesowi Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych w rządzie Mateusza Morawieckiego zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Według relacji mediów (Onet) adwokaci Kuczmierowskiego jako argument przeciwko ekstradycji wskazywali fakt, że „stan praworządności w Polsce został zdemolowany przez rząd PiS i o wyroku może zdecydować któryś z tzw. neosędziów”.
– Zapomniał biedaczek, że sam był członkiem rządu, który tę demolkę wprowadził – wytykają internauci. „Komedia”, „Hipokryzja level hard”, „Kuczmierowski kibicuje terrorowi praworządności” – komentują i oczywiście mają rację. Jednocześnie jednak zachowanie obrońców Kuczmierowskiego w żaden sposób nie jest szokujące dla kogoś, kto choć raz był w sądzie.
Pamiętam, jakim szokiem skończyło się dla mnie pierwsze zetknięcie z procesem cywilnym, który śledziłem jako dziennikarz. Sprawa dotyczyła sporu o prawo własności do kolekcji dzieł sztuki. Spędziłem na sali rozpraw pół dnia, strony przerzucały się argumentami, z których żaden nie wiązał się z istotą sporu, wszystkie dotyczyły kwestii formalnych. A to czy sąd jest właściwy miejscowo, a czy na pewno jest właściwy rzeczowo, a czy strona została prawidłowo zawiadomiona, a pełnomocnik właściwie umocowany. Dopiero wtedy zrozumiałem, że nie ma czegoś takiego jak po prostu prawda, tylko jest prawda formalna i prawda materialna. I że jeśli można wygrać spór ze względów formalnych, nie wchodząc w jego istotę, to jest to najlepszy i najszybszy sposób. I za to właśnie płaci się pełnomocnikom.