Wigilijny wieczór. Pierwsza gwiazdka już na niebie, za nami dwanaście tradycyjnych potraw i moment rozdawania prezentów. Pośród nich – pod choinką – szczególne pudełko. Pięknie opakowane, z kokardą. Zaglądamy do środka, a tam… niemowlę. Żywe, różowe, cicho kwilące. Istota wymagająca opieki, troski i pociągająca za sobą całkowitą zmianę w codzienności obdarowanego.
Dziecka się nie „daje”. Dlaczego zatem dajemy szczenięta?
Scena z pewnością nierealna i wywołująca natychmiastowy sprzeciw. Dziecka się przecież nie „daje”. Dziecko nie może być materiałem na niespodziankę. Dziecko nie jest przedmiotem, który można wręczyć w ramach zapadającego w pamięć pomysłu na święta. Podobnie jak zwierzę. Mimo to, choć prawo i zdrowy rozsądek podpowiadają, że pies czy kot nie powinny być traktowane jak rzeczy, co roku pod choinkami pojawiają się żywe prezenty. Przyozdobione kokardą, wręczane z inicjatywy i przy aplauzie dorosłych, witane z entuzjazmem, który niestety w wielu wypadkach kończy się przed uprzątnięciem świątecznych dekoracji.
Czytaj więcej
Dlaczego ustępować politykom Konfederacji? Ile jeszcze rozumu i godności człowieka przyjdzie stra...
Większość ludzi zdaje się rozumieć, że zwierzę nie jest rzeczą. Wręczanie ich jako wzruszającego prezentu stoi zatem w sprzeczności z zasadami zdrowego rozsądku i pokazuje, jak często odmiennie traktowane jest życie – zarówno na poziomie norm prawnych i społecznych. Ludzkie – należy chronić. Inne? To zależy. Tymczasem życie to życie, nie – metaforycznie, a dosłownie. Pies, kot, chomik – każda z tych istot oddycha, je, przywiązuje się do właściciela, przeżywa stres, odczuwa stratę lub lęk. Nie przymierzając – w sferze biologicznej i emocjonalnej, wykazując cechy wspólne z relacją opiekun-dziecko. Wszystkie wymienione stworzenia łączy także fakt, iż nie są władne wyartykułować sprzeciwu wobec złego traktowania. O ile w odniesieniu do człowieka sytuacja ta może zmienić się w czasie, zwierzę zawsze pozostaje zależne od ludzi.
Podobny proces – choć w innej skali – obserwujemy w odniesieniu do zwierząt. Formalną, kompleksową ochronę prawną w Polsce wprowadzono dopiero w 1997 r. Co więcej, nawet w odniesieniu do dzieci prawo długo tolerowało rozwiązania, które dziś uznajemy za nieakceptowalne – wystarczy wspomnieć, że literalny zakaz stosowania kar cielesnych wprowadzono dopiero w 2010 r., a koncepcja tzw. wychowawczego klapsa do dziś funkcjonuje w społecznej debacie.