Reklama
Rozwiń
Reklama

Historyk IPN odpowiada Jad Waszem: Wymagajmy od siebie powagi i dokładności

Polska, tak jak Izrael, ma obowiązek pilnować prawdy o niemieckiej okupacji – pisze Maciej Korkuć z krakowskiego IPN, polemizując z Danim Dayanem z Jad Waszem.

Publikacja: 27.12.2025 16:40

Warszawa, oddział SS na ulicach getta, kwiecień lub maj 1943 roku

Warszawa, oddział SS na ulicach getta, kwiecień lub maj 1943 roku

Foto: PAP/Reprodukcja

To dobrze, że Dani Dayan w imieniu Instytutu Jad Waszem w tekście „Ochrona prawdy jest naszym celem” („Rzeczpospolita”, 8 grudnia) przypomniał, że „Hans Frank był niesławnym niemieckim nazistowskim urzędnikiem, który stał na czele niemieckiej administracji na terenach okupowanej Polski. (…) Generalne Gubernatorstwo było tworem niemieckim i niemieckim reżimem okupacyjnym”. To odniesienie do sporu wokół wpisu Jad Waszem na platformie X, zaczynającego się od bulwersującego zdania: „Polska była pierwszym krajem, w którym Żydzi zostali zmuszeni do noszenia charakterystycznej plakietki w celu odizolowania ich od otaczającej ludności”. Dayan teraz przypomina, że chodziło o Niemcy i dodaje, że „te fakty znane są każdemu, kto posiada choć podstawową wiedzę o tym okresie”.

Reklama
Reklama

Wpis Jad Waszem o Polsce, czyli hasła masowego rażenia

Problem polega na tym, że wpisy na platformie X czytają miliony ludzi, którzy takiej wiedzy nie mają. Siła rażenia na X to krótkie hasła, słowa klucze. Jad Waszem ma całą gamę możliwości, aby formułować przekaz zgodny z faktami. W social mediach początek przyciąga uwagę. Ważne jest każde słowo i struktura przekazu.

Nie wiem, jaki „skrót myślowy” miałby uzasadniać, że o brutalnych działaniach niemieckiej administracji okupacyjnej, zapowiadających przecież ludobójstwo, można pisać: „Polska”. Dani Dayan zaznacza, że nie ma sensu powtarzać w każdym zdaniu sformułowań typu: „przez władze niemieckie” lub „na terenach okupowanej przez Niemców Polski”. Słusznie. Nie ma sensu, o ile na początku czytelnik zostanie rzeczywiście poinformowany o kim (o czym) jest mowa. Jednak we wpisie Jad Waszem nie ma mowy o powtarzaniu. Tam napisano, że to Polska (a więc: kraj, państwo) w listopadzie 1939 r. jako pierwsza wprowadziła takie zarządzenia („Poland was the first country…”). To ustawiło odbiór całości wpisu. Roger Moorhouse, brytyjski historyk, autor książek dotyczących tego okresu historii Rzeszy Niemieckiej, ocenia jednoznacznie: „To dość haniebne ze strony Jad Waszem. Doskonale wiedzą, że to nie »Polska«, ale niemiecki reżim okupacyjny wprowadził ten środek – a mimo to piszą »Polska«. To tani chwyt”. 

Można było napisać: „Niemcy”. Jedno słowo. Nawet bez dodawania, że to Niemcy nazistowskie (to już dwa słowa), bo przecież innych Niemiec wówczas nie było. W dalszej części wpisu jest mowa o Generalnym Gubernatorstwie, więc i to jest doprecyzowane w kontekście antyżydowskiego zarządzenia.

Reklama
Reklama

Przestrzeń dla fałszerstw

Mogło się wydawać, że wraz z wymieraniem pokoleń znających z autopsji okropieństwa II wojny będzie opadała temperatura emocji. Dzisiaj widać, że jest przeciwnie: pojawiła się większa przestrzeń do fałszowania nawet podstawowych faktów. To wciąż narzędzie uprawiania polityki przez różne państwa. Nie tylko polityki historycznej. Narzędzie wykorzystywane do uzasadniania aktualnych celów politycznych. Kiedyś na fałsz mogli reagować liczni świadkowie wydarzeń. Teraz ich już niemal nie ma. Kłamstwo, niezależnie od stopnia wyrafinowania, zyskuje coraz większy zakres oddziaływania.

Czytaj więcej

Dani Dayan: Naszym celem jest zawsze ochrona prawdy

Dayan myli się co do Hansa Franka, że jego niemiecka „tożsamość, narodowość i rola są oczywiste dla każdego czytelnika”. Jest inaczej. Dzisiaj miliony czytelników na świecie nie mają pojęcia, kim był on i Generalne Gubernatorstwo. Za to poruszają ich opisy zbrodni i ludobójstwa. Wielu umiejętnie podany fałsz łatwo uznaje za prawdę. Przykład? Kilka lat temu w brytyjskim „Daily Mirror” po prostu wyjaśniano, że Hans Frank to „polski masowy morderca”, który wraz z Joachimem von Ribbentropem „został stracony za swój udział w rozpoczęciu się II wojny światowej”.

Dani Dayan zapewne też wie, że również wśród historyków oraz naukowców innych specjalności, którzy raptem zajęli się opisywaniem niemieckiej okupacji metodą wybiórczego wykorzystania dokumentów, są tacy, którzy zaczynają używać na określenie Generalnego Gubernatorstwa absurdalnego pojęcia „polsko-niemiecka administracja”. Mimo tak kompromitujących braków w wiedzy aspirują do roli „znawców Holokaustu”. I są celebrowani – zgodnie z politycznym zapotrzebowaniem.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Wpis Jad Waszem to nie pomyłka

Fałszywe, antypolskie kody antypamięci są na co dzień powielane w różnych krajach. Pojawia się stawianie Polski, wbrew faktom, u boku Niemiec w czasie II wojny, używanie fałszywych pojęć typu „polski obóz śmierci”. Niekiedy jest to działanie celowe. Czasami wyraz ignorancji tych, którzy nie mają pojęcia, że Polska była państwem, które – w podziemiu i na uchodźstwie u boku aliantów – walczyło przeciw Niemcom od pierwszej do ostatniej sekundy II wojny.

Reklama
Reklama

To Niemcy mordowali ludzi na polskich ulicach. To oni stworzyli getta, oni podjęli decyzję o wyniszczeniu Żydów i ją zrealizowali. To, że wśród zniewolonej ludności – po obu stronach gettowych murów – znaleźli się ludzie gotowi korzystać z nieszczęścia innych, zdrajcy obu narodowości, nie zmienia faktu, że to Niemcy dyktowali i polskiej, i żydowskiej społeczności warunki życia i umierania. I to Niemcy wykorzystywali dla swych celów stworzone przez nich formacje, w tym także złożoną głównie z Polaków Polnische Polizei oraz złożoną z Żydów Jüdischer Ordnungsdienst. Całkowicie nimi kierując i uznaniowo wyznaczając im różne role – również w Holokauście. I to Niemcy stworzyli na okupowanych ziemiach świat, w którym normalne ludzkie odruchy – przed wojną oznaczające gościnność, gotowość wsparcia potrzebujących – stały się zadekretowanymi przez niemieckie państwo „zbrodniami”, za które groziła śmierć.

Pokora i odpowiedzialność

Polska, która z rąk Niemców poniosła tak koszmarne straty, ma obowiązek domagania się szacunku dla prawdy. Upór w obronie faktów, precyzja słowa i ujmowanie kontekstu historycznego – przeciw ignorancji i zafałszowaniom.

To przecież dobrze, że najwyżsi urzędnicy państwowi reagują w sprawie wpisów tak poważnej instytucji. Skoro celem Jad Waszem ma być „zawsze ochrona prawdy”, to jego wpisy powinny rzetelnie opisywać historię, by – jak zaznacza Dayan – „najciemniejszy rozdział w dziejach ludzkości nigdy nie został wypaczony z jakiegokolwiek powodu, przez kogokolwiek, po którejkolwiek stronie”.

Nie jest prawdą, że „taka reakcja” polskich władz szkodzi relacjom polsko-żydowskim. Pamięci ofiar szkodzi każde wypaczanie prawdy i każdy przekaz, który zaciera różnicę między niemieckim najeźdźcą a państwem przez Niemców podbitym i okupowanym.

Opis działalności państw, które zaangażowały cały swój potencjał dla wymordowania milionów ludzi wymaga odpowiedzialności za każde słowo. Pełna zgoda: „to rozdział historii, który wymaga powagi, pokory i dokładności”.

Reklama
Reklama
Autor

Maciej Korkuć

Historyk, naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Krakowie

Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Publicystyka
Rzecznik Muzeum Historii Polski o okrągłym stole: To dobra decyzja ponad podziałami
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czas Kissingerów i Brzezińskich dobiegł końca
Publicystyka
Kazimierz M. Ujazdowski: Suwerenny Trybunał Konstytucyjny bez pomocy TSUE
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama