To jedno. Dodatkową kwestią jest działanie przy komisjach kodyfikacyjnych zespołów problemowych, w których z jednej strony pracują członkowie komisji, ale i członkowie zewnętrzni. Wśród nich są też sędziowie sądów powszechnych, którzy pracują społecznie i nie mogą liczyć na żadne zmniejszenie pensum. Na pewno ta sytuacja wymaga precyzyjnego ustalenia reguł.
Sędzia Krystian Markiewicz, przewodniczący KKUSiP i jeden z beneficjentów nowych przepisów, również jest tego zdania, choć powinno to być uregulowane nie w rozporządzeniu, bo dziś działają one w oparciu o akt wykonawczy wydawany przez premiera, a w ustawie o komisjach kodyfikacyjnych.
Zgadzam się, że praca na rzecz komisji, także w zespołach problemowych, mogłaby wiązać się z jakimś ograniczeniem w zakresie pensum. No ale nie może to być ograniczenie na poziomie 95 proc. To, co mnie bardzo martwi, to fakt, że każda kolejna ekipa podchodzi do tych wskaźników w sposób bardzo instrumentalny i są one zmieniane bez jakiegoś szczegółowego uzasadnienia i właściwie w zależności od chwilowej potrzeby. To rozporządzenie, w zakresie przedziału spraw, zmienia się na zasadzie wahadła. Jak trzeba było troszeczkę uprzykrzyć życie rzecznikom dyscyplinarnym powołanym przez pana ministra Ziobrę, no to nagle te wskaźniki liczby spraw, które są im przydzielane, poszybowały w górę, do 90 proc. Teraz, jak już powołano nowych rzeczników, ich pensum zmniejszono do 10 proc. Nie wydaje mi się to poważnym stanowieniem prawa.
Na forach sędziowskich informacja o zmniejszeniu pensum wywołała wśród sędziów większe kontrowersje niż zamieszanie wokół modyfikowanego tym samym rozporządzeniem przydziału spraw składom kolegialnym. Opinie są diametralnie różne. Jedna z przedstawicielek stowarzyszenia Iustitia przekonywała mnie, że to burza w szklance wody, bo przecież rozporządzenie ograniczy referaty raptem ośmiu sędziom, więc w skali całego wymiaru sprawiedliwości nie ma to najmniejszego znaczenia. Inny sędzia, zaangażowany w sprawę przywracania praworządności, stwierdził zdegustowany, że obecna władza przestaje się różnić od poprzedników.
To, że budzi to emocje wśród kadry sędziowskiej, jest zrozumiałe. Pamiętajmy, że jesteśmy w sytuacji, w której generalnie jest problem z obsadą sądów i tak naprawdę każdy etat jest na wagę złota. Pan minister ostatnio nawet dyskutował o potrzebie przywrócenia do orzekania części sędziów, którzy są już w stanie spoczynku. Zachęcano ich do tego, by pokazać, że w momencie kryzysu istnieje potrzeba wyjęcia wszystkich rąk na pokład. A jednocześnie z drugiej strony zwalniamy z orzekania w sądownictwie tak doświadczonych i dobrych sędziów, że znaleźli oni uznanie w oczach ministerstwa i zostali powołani do komisji.