Czego się pan spodziewa po prezydenturze Karola Nawrockiego?
Jestem przekonany, że będzie to prezydentura znacznie bardziej aktywna i ambitna, niż wielu się dziś spodziewa. Karol Nawrocki zarówno ze względu na swój patriotyzm, wiek, jak i predyspozycje psychofizyczne, które pokazał w trakcie kampanii wyborczej, ma realną szansę położyć kolejną, solidną warstwę fundamentu pod siłę państwa polskiego. Obejmuje urząd jako osoba spoza bieżącej polityki, ale nie spoza sektora publicznego. To oznacza, że wchodzi do pałacu z doświadczeniem, a jednocześnie bez obciążeń.
Czy nie jest zbyt niedoświadczony jak na osobę, która już wkrótce będzie odpowiedzialna za zarządzanie najważniejszymi sprawami państwa, w tym kwestiami bezpieczeństwa narodowego?
Poznałem go jako człowieka, który potrafi i lubi słuchać. Posiada nie tylko wiedzę i doświadczenie, ale również szczerą otwartość na dialog. Jego wieloletnia praca w obszarze polityki historycznej to dziś jeden z kluczowych obszarów rywalizacji mocarstw. To doświadczenie stanowi istotny atut. Równocześnie wykazuje dużą świadomość współczesnych wyzwań, wielokrotnie podkreślał np. znaczenie nowych i przełomowych technologii jako kluczowego elementu systemu bezpieczeństwa. Jako były wysoki przedstawiciel Polski przy Komitecie Odporności NATO mogę tylko z satysfakcją odnotować, że to, co mówi prezydent elekt, stanowi dziś samo jądro dyskusji w kwaterze głównej sojuszu.
„Aktywna prezydentura” to jednak dość mglisty termin.
Bardzo istotnym kontekstem, w którym należy osadzić nadchodzącą prezydenturę, jest obecny stan rządu – słabego, nisko ocenianego, z premierem, który nie cieszy się społecznym zaufaniem. Stąd m.in. porażka Rafała Trzaskowskiego. W tej sytuacji Kancelaria Prezydenta zyskuje realną szansę na stworzenie alternatywnego ośrodka władzy – miejsca, które może dać obywatelom nadzieję na politykę poważną, merytoryczną i odważnie zorientowaną na przyszłość. Taki ośrodek, choć formalnie nie posiada kompetencji wykonawczych na poziomie rządu, może pełnić funkcję recenzencką i inicjatywną. Prezydent dysponuje przecież własnymi instrumentami – ma swoich ministrów i inicjatywę ustawodawczą. W tym sensie Kancelaria Prezydenta może i powinna być postrzegana jako poważna alternatywa dla obecnego, słabego centrum decyzyjnego.
Czytaj więcej
Karol Nawrocki jako prezydent chce odtworzyć Grupę Wyszehradzką i nie widzi Ukrainy w NATO – to j...
Paweł Szefernaker jako szef gabinetu, Robert Leśkiewicz jako rzecznik oraz Przemysław Czarnek jako szef kancelarii – co te decyzje mówią o nadchodzącej prezydenturze?
Wszystkie te nazwiska to silne, rozpoznawalne postacie – ludzie poważni, mający cenne kompetencje. Szefernaker to doświadczony parlamentarzysta i minister nowego pokolenia, więc decyzja o objęciu funkcji szefa gabinetu to znakomita wiadomość zarówno dla prezydenta, jak i dla Polski. Choć dla wielu mogło się to wydawać naturalne – był przecież szefem kampanii – to jednak osoby dobrze znające realia polityczne wiedzą, że rezygnacja z mandatu poselskiego na rzecz pracy w Kancelarii Prezydenta nie jest decyzją oczywistą. To wymaga odwagi i gotowości do podporządkowania kariery osobistej interesowi publicznemu. Podobnie z Przemysławem Czarnkiem, który z pewnością byłby świetnym szefem kancelarii. Te dwa nazwiska to gwarancja efektywnej współpracy z zapleczem parlamentarnym prezydenta.