Szymon Hołownia znalazł się w najtrudniejszym położeniu od chwili, gdy wszedł do polityki. Jest ono znacznie trudniejsze od tego, gdy po wyborach prezydenckich 2020 r. rozpoczął budowę własnej partii. Wówczas bowiem miał niezły kapitał – kilkanaście procent otrzymane w pierwszej turze i dość jasną wizję depolaryzacji polskiej sceny politycznej dzielonej przez ostatnie dekady przez PO Donalda Tuska i PiS Jarosława Kaczyńskiego. Można się było z Hołownią nie zgadzać, ale jego główny przekaz był zrozumiały.
Czy wyborcy uwierzyli Hołowni w wyjaśnienia, dlaczego spotkał się z Kaczyńskim?
Dziś największym problemem Szymona Hołowni jest to, że coraz trudniej go zrozumieć. A niezrozumienie jest dla polityka gorsze niż śmieszność. Są bowiem tacy, którzy są wyszydzani, wyśmiewani, ale cel ich działalności jest zrozumiały. Dziś widać, że marszałek Sejmu dał się rozegrać Jarosławowi Kaczyńskiemu. Prezes PiS-u każdą pochwałą pod adresem Hołowni (ostatnio chwalił go na konferencji prasowej we wtorek) pogrąża go w oczach wyborców, którzy uwierzyli w słowa lidera Polski 2050, że głosowanie na Trzecią Drogę miało być sposobem na niedopuszczenie do trzeciej kadencji rządów PiS.
Za trzy i pół miesiąca Hołownia odda stanowisko Marszałka Sejmu, tracąc urząd, który mógł być dla niego trampoliną do spektakularnej politycznej kariery. Czy będzie potrafił wymyślić się na nowo?
Dla nich tajne spotkania z Kaczyńskim były po prostu niezrozumiałe. Jak widać w najnowszym sondażu zaufania, w którym Hołownia spadł na ostatnie miejsce, przebijając kolejny rekord nieufności, wyborcy koalicji 15 października nie uwierzyli mu, że tematem spotkania nie była próba obalenia obecnej większości rządzącej. Wyborcy obozu niechętnego PiS najzwyczajniej w świecie Hołowni nie uwierzyli i albo podejrzewają go o paktowanie z Kaczyńskim, albo nie dają wiary jego zapewnieniom. Słowem – nie rozumieją tego, co on robi.