Ale w przypadku wyborów zaszła istotna zmiana. Część Koalicji Obywatelskiej wraz z Lewicą stanęła na stanowisku, że można wykorzystać chaos prawny zostawiony przez PiS do podważenia wygranej w wyborach Karola Nawrockiego albo przynajmniej wykorzystać te wszystkie wątpliwości, by jeszcze przed objęciem urzędu uderzyć w demokratyczną legitymizację kandydata namaszczonego przez PiS.
Przeciw temu była jednak nie tylko opozycja (PiS i Konfederacja), ale też Polska 2050 i PSL. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, choć popierali Rafała Trzaskowskiego, stwierdzili, że trzeba uznać wynik wyborów i współpracować z nowym prezydentem. Kosiniak-Kamysz spotykał się z elektem, by przygotować przekazanie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Hołownia zwołał Zgromadzenie Narodowe celem przyjęcia przysięgi od nowo wybranego prezydenta. Być może użył zbyt mocnych słów, twierdząc, że namawiano go do „zamachu stanu”, ale z jego punktu widzenia nakłanianie go do tego, by albo nie zwoływał Zgromadzenia albo by je przerwał, nie odebrawszy przysięgi od Nawrockiego, byłoby złamaniem konstytucji.
Dlaczego dla najtwardszych wyborców KO Szymon Hołownia musiał zostać zdrajcą i to on według nich przygotował zamach stanu?
Ale dla najbardziej zaangażowanych w teorię o wyborczym fałszerstwie wyborców KO to właśnie zachowanie Hołowni jawiło się jako zdrada. Doskonale rozegrał to Jarosław Kaczyński, który potajemnie spotkał się z Hołownią, a informacja ta od razu trafiła do mediów. W efekcie natychmiast powstały spiskowe teorie, że marszałek Sejmu paktował z prezesem PiS i na jego polecenie zwołał Zgromadzenie, które miało – w myśl tej narracji – przyklepać ukradziony Rafałowi Trzaskowskiemu wynik wyborów.
I to ten nowy podział jest dla Donalda Tuska dziś największym problemem. Przebiega bowiem wewnątrz kierowanej przez niego koalicji rządowej. A jej wyborcy w sprawie wyborów prezydenckich mają skrajnie różne poglądy. Niektórzy tak mocno uwierzyli w narrację Romana Giertycha o sfałszowanych wyborach, że wręcz – co było widać na spotkaniu w Pabianicach – oskarżają Donalda Tuska o to, że mówi w sprawie wyniku wyborów nieprawdę.
Próbujący zracjonalizować działania dotyczące wyborów w postaci prokuratorskiego śledztwa Adam Bodnar właśnie stracił stanowisko, a Donald Tusk został z podzielonym elektoratem. I rekonstrukcja w żaden sposób nie rozwiązuje problemu, który – trzeba uczciwie przyznać, że na własne życzenie – ma teraz lider Koalicji Obywatelskiej. I z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia.