Trzecia runda rozmów pokojowych w Stambule w środę zakończyła się porozumieniem w sprawie wymiany jeńców w formule 1200 na 1200. To jedyny temat, w którym Rosja i Ukraina znajdują wspólny język. Dzięki temu do swoich domów powróciły już tysiące wywiezionych do rosyjskich obozów żołnierzy i cywilów z Ukrainy. Czy można to uznać za sukces? Można.
Ale nie taki był główny cel Donalda Trumpa, który wymusił na Moskwie i Kijowie powrót do negocjacji (poprzednie zostały przerwane jeszcze wiosną 2022 roku). Od samego początku chodziło o bezwarunkowe zawieszenie broni. Ukraina, pod presją USA i po trzech latach walki, zmieniła zdanie i dzisiaj proponuje całkowite zawieszenie broni wzdłuż obecnej linii frontu. Moskwa zaś, dążąc do resetu z USA, nie może całkowicie ignorować oczekiwań prezydenta Stanów Zjednoczonych, więc od miesięcy pozoruje gotowość do tego, by zawrzeć pokój. Po to właśnie wysyła Władimira Miedinskiego – osobę z zerową wagą polityczną w Rosji – do Stambułu.
Kolejne fiasko rozmów pokojowych Rosji z Ukrainą w Stambule. Jakie ma to znaczenie?
Czy prawdziwe negocjacje mogą trwać zaledwie 40 minut? Tyle bowiem trwało spotkanie ukraińskiej i rosyjskiej delegacji w Stambule, które odbyło się w środę. Najwyraźniej delegacje nie miały o czym rozmawiać, bo przyjęcie przedstawionych podczas poprzedniego spotkania 2 czerwca propozycji Kremla oznaczałoby kapitulację Ukrainy, uznanie okupacji części terytorium i zniesienie wszystkich nałożonych na Rosję sankcji. Trzecia runda rozmów była więc formalnością i wygląda na to, że decyzja o wymianie jeńców została omówiona pomiędzy stronami już wcześniej.
Czytaj więcej
Delegacje ukraińska i rosyjska znów wybierają się do Turcji. Zełenski chce zawieszenia broni, Put...