Reklama

Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę

Nie będzie polityki miłości, nie będzie ucieczki do przodu w postaci przeniesienia akcentów na gospodarkę – środowe i czwartkowe wystąpienia Donalda Tuska wskazują na to, że sposobem premiera na odzyskanie poparcia Polaków jest eskalacja konfliktu z politycznym wrogiem.

Publikacja: 24.07.2025 19:25

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP, Paweł Supernak

Opowiadając o zrekonstruowanym rządzie, Donald Tusk o superministerstwie Andrzeja Domańskiego mówił w drugiej kolejności – za symboliczne uznał nominacje dla Marcina Kierwińskiego i Waldemara Żurka, nowych „twardych ludzi” w ekipie, która została określona mianem „drużyny komandosów”. Militarnych akcentów było zresztą więcej – w pewnym momencie Tusk przywołał postać Hernána Cortésa i jego krwawego podboju Meksyku. – Okręty spalone, zostawiliśmy je na brzegu – stwierdził, co było nawiązaniem do sposobu, w jaki Cortés zmusił swoich towarzyszy do walki z Aztekami, odcinając im drogę powrotu do Europy. Tusk mówił też o walce dobra ze złem i o walce z „łajdakami”, którzy z każdego lęku „potrafią zrobić polityczne złoto”. Po tym ostatnim określeniu, które jest cytatem z ujawnionego przez nieznanych do dziś sprawców maila, którego autorem miał być były premier Mateusz Morawiecki, Tusk nie musiał nawet wskazywać, o kogo mu chodzi.

Reklama
Reklama
Skład zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska

Skład zrekonstruowanego rządu Donalda Tuska

Foto: PAP

Donald Tusk dziękuje Adamowi Bodnarowi. Najważniejsze jest to, co nie zostało powiedziane

Z kolei przy okazji zaprzysiężenia w Pałacu Prezydenckim Tusk nie omieszkał wbić nawet nie szpilki, ale całkiem grubej szpili prezydentowi Andrzejowi Dudzie i całemu obozowi PiS, dziękując w pierwszej kolejności Adamowi Bodnarowi, którego chwalił za działania zmierzające do przywracania praworządności. – Te słowa nabierają szczególnego znaczenia dokładnie w tym miejscu, w obecności pana prezydenta. Przywrócenie praworządności, fundamentów państwa prawa, to wyzwanie, które cały czas stoi przed nami – mówił Tusk, nie pozostawiając wątpliwości, że kończący kadencję prezydent jest jego zdaniem mocno obciążony psuciem rządów prawa w Polsce.

Czytaj więcej

Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis

Ciekawsze jest jednak to, że Tusk chwalił „delikatność” i „poszanowanie konstytucji” Bodnara, mówiąc, że odwołany minister tym wszystkim imponował. W tym stwierdzeniu najważniejsze jest to, co nie zostało powiedziane. Bo skoro Bodnar imponował wszystkim delikatnością, ale musiał odejść, to znak, że nowy minister akurat tej cechy pewnie nie będzie miał w nadmiarze. Z koalicji rządzącej płyną już zresztą stwierdzenia o wystraszonych politykach PiS. Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez mającego parę rachunków do wyrównania z PiS Waldemara Żurka będzie znacznie bardziej niż dotychczas Ministerstwem Rozliczeń. A w egzekwowaniu ich ma pomóc Marcin Kierwiński, który całkiem niedawno nie wahał się wyprowadzać Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika z Pałacu Prezydenckiego. 

Reklama
Reklama

Czy Rafał Trzaskowski przegrał dlatego, że Polakom brakowało politycznych igrzysk?

Pytanie, czy wybierając tę drogę, Donald Tusk na pewno właściwie przepracował wyborczą porażkę Rafała Trzaskowskiego. Bo ryzykowna wydaje się hipoteza, że młodzi wyborcy odwrócili się od KO właśnie dlatego, że ta serwowała im zbyt mało politycznych igrzysk. Albo że błędem kampanii Trzaskowskiego było to, że za mało chłostał w swoich wystąpieniach PiS. Wręcz przeciwnie – dopiero, gdy kampania zaczęła się na dobre polaryzować, a Trzaskowski zaczął brać na cel Nawrockiego, różnica między nimi zaczęła się zmniejszać. We wcześniejszej fazie, gdy nie chciał komentować tego, co mówi i robi Nawrocki, jego pozycja w sondażach była znacznie mocniejsza.

Czytaj więcej

Adam Szłapka: Z rządu odeszło wielu dobrych ministrów

Oczywiście nie można wykluczyć, że za chwilę poznamy kompleksową agendę rządu. Może minister Domański potrzebuje czasu na stworzenie wielkiego gospodarczego planu, a minister Miłosz Motyka za chwilę nakreśli nam wizję śmiałej transformacji energetycznej. Ale jeśli się tak nie stanie, jeśli rząd ruszy na kolejną wojnę z PiS dwa lata po tym, gdy PiS został odsunięty od władzy, sondaże mogą pokazać, że spalenie okrętów było decyzją pochopną. A pierwsi zrozumieją to koalicjanci, którzy naprędce zaczną budować szalupy ratunkowe.

 

Opowiadając o zrekonstruowanym rządzie, Donald Tusk o superministerstwie Andrzeja Domańskiego mówił w drugiej kolejności – za symboliczne uznał nominacje dla Marcina Kierwińskiego i Waldemara Żurka, nowych „twardych ludzi” w ekipie, która została określona mianem „drużyny komandosów”. Militarnych akcentów było zresztą więcej – w pewnym momencie Tusk przywołał postać Hernána Cortésa i jego krwawego podboju Meksyku. – Okręty spalone, zostawiliśmy je na brzegu – stwierdził, co było nawiązaniem do sposobu, w jaki Cortés zmusił swoich towarzyszy do walki z Aztekami, odcinając im drogę powrotu do Europy. Tusk mówił też o walce dobra ze złem i o walce z „łajdakami”, którzy z każdego lęku „potrafią zrobić polityczne złoto”. Po tym ostatnim określeniu, które jest cytatem z ujawnionego przez nieznanych do dziś sprawców maila, którego autorem miał być były premier Mateusz Morawiecki, Tusk nie musiał nawet wskazywać, o kogo mu chodzi.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Po co te dziwne aluzje, pośle Ćwik? Czy wracają czasy rechoczących wujków?
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk rekonstrukcją dał sobie jeszcze jedną szansę
Reklama
Reklama