W koalicji rządzącej da się ostatnio zauważyć pewne napięcia. Czy podobne miały miejsce w czasach koalicji AWS-UW, która rozpadła się półtora roku przed końcem kadencji?
Myślę, że przyczyny kłopotów obecnej koalicji są podobne jak tamtej. Podstawą powołania Akcji Wyborczej Solidarność, która była złożona z wielu partii politycznych, a potem zawarcia koalicji z Unią Wolności, była chęć odsunięcia SLD od władzy, a w perspektywie długookresowe wprowadzenie Polski do NATO i do Unii Europejskiej. I to był fundament tamtej koalicji. Bardzo szybko okazało się, że w kwestiach politycznych i gospodarczych między AWS i UW są daleko idące rozbieżności. Gdy zawieraliśmy umowę koalicyjną, sprawy gospodarcze z ramienia AWS omawiałem ja, a ze strony UW Jerzy Osiatyński. Rozmowa między nami była dosyć łatwa – obaj studiowaliśmy na SGPiS i znajdowaliśmy się w nurcie keynesizmu.
Gdy zaproponowałem, żeby podwyższyć VAT o 1 punkt procentowy na rok, a środki uzyskane w ten sposób przeznaczyć na niwelowanie skutków powodzi z 1997 roku i na rozbudowę przeciwpowodziowej infrastruktury, Osiatyński był za. Ale przewodniczący Unii Wolności, czyli Leszek Balcerowicz, oprotestował to rozwiązanie. To był pierwszy zgrzyt w naszej koalicji, ale nie ostatni. Solidarność miała w swoim programie społecznym wolne soboty i wymusiła na Unii Wolności poparcie tego rozwiązania. Zbudowała też szerszą koalicję do ratyfikacji Konkordatu podpisanego za rządów Hanny Suchockiej. Ale w resortach mnożyły się konflikty. Rozpaczliwie wyglądała sytuacja w Komitecie Integracji Europejskiej.
Dlaczego?
Ten resort w wewnętrznych przepychankach w AWS przypadł ZChN-owi. Wydelegowaliśmy na to stanowisko Ryszarda Czarneckiego, a on natychmiast wszedł w konflikt z Piotrem Nowiną-Konopką z UW. Tak długo trzymali się za łby, że po odejściu Unii z koalicji premier na czele Biura Integracji Europejskiej postawił Jacka Saryusz-Wolskiego, zaś pełnomocnikiem rządu ds. negocjacji Polski z Unią Europejską został były ambasador Polski w Brukseli Jan Kułakowski.
Kierownictwo Komitetu Integracji Europejskiej, któremu podporządkowane były BIE oraz negocjator, objął osobiście Jerzy Buzek. Dopiero od tego momentu zaczęto porządkować negocjacje z Unią Europejską, bo wcześniej rozmowy i negocjacje prowadziły poszczególne resorty, natomiast nikt nie czuwał nad realizacją ogólnopaństwowej koncepcji.
Czytaj więcej
Dzisiaj polityk nie może przyznać się do błędów, a jeśli już, to tylko po to, żeby ogłosić, iż od...