Z prawie rocznym opóźnieniem w stosunku do pierwotnych deklaracji wicepremiera i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza w piątek ma wreszcie zostać zawarta umowa na zakup kolejnych 180 koreańskich czołgów K2. Ok. 60 z nich ma być zmontowanych w gliwickim Bumarze Łabędy, który jest częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Zgodnie z deklaracjami z początku lipca, dostawy dla armii mają się zakończyć w 2030 r.
W 2030 roku Polska będzie posiadać ponad tysiąc czołgów
Biorąc pod uwagę, że to druga umowa na zakup tego typu czołgów, oznacza to, że wówczas w Wojsku Polskim będziemy mieli 360 czołgów K2. Obecnie trwają także dostawy 250 amerykańskich czołgów Abrams M1A2 SEPv3, które mają się zakończyć do końca 2026 r. Jeśli dodamy do tego 116 już dostarczonych używanych Abramsów M1A1 oraz 235 Leopardów 2, których część jest obecnie modernizowana, to w 2030 r. będziemy mieli ponad 950 nowoczesnych czołgów. O ile można zakładać, że do tego czasu stare T-72 już nie będą w służbie i najpewniej przekażemy je Ukrainie, to zapewne wciąż będziemy mieli znacznie ponad 100 czołgów PT-91 Twardy.
Czytaj więcej
Polska nigdy jeszcze nie osiągnęła takich postępów w modernizacji swoich sił zbrojnych, jak na pr...
Polska będzie wyróżniać się w NATO pod względem liczby czołgów
Na tle naszych zachodnich sojuszników te liczby są olbrzymie. Niemcy, Francja, Włochy czy Wielka Brytania obecnie mają po 200-300 czołgów i tylko ci pierwsi poważnie myślą o rozbudowie swojego potencjału pancernego. Pod względem liczby czołgów wśród europejskich członków NATO wyróżniają się Grecja i Turcja, które mają odpowiednio ponad tysiąc i ponad 2 tys. czołgów. Trzeba jednak pamiętać, że są to często pojazdy mające po kilkadziesiąt lat i tak duża ich liczba jest efektem ciągłych napięć pomiędzy Ankarą a Atenami – ich wpływ na obronę wschodniej flanki Sojuszu i naszego regionu jest marginalny. I choć trudno obecnie szacować liczbę czołgów, którymi dysponuje Rosja, to na pewno jest to potencjał liczony w tysiącach.