Nie zgadzamy się na stosowanie podzielonej płatności, potraktujemy ją jako brak zapłaty – takie oświadczenia dostają przedsiębiorcy od firm, w których kupują towary bądź usługi. W ten sposób sprzedawcy bronią się przed blokadą środków na specjalnym koncie kontrolowanym przez fiskusa.
Chodzi o obowiązujące od 1 lipca br. przepisy o podzielonej płatności (split payment). Polega na podziale kwoty z faktury na dwie części: netto idzie na zwykły rachunek, a podatek na specjalne konto sprzedawcy. Od 1 lipca mają je wszyscy podatnicy VAT posiadający firmowe rachunki.
– Podzielona płatność jest dobrowolna (decyduje o niej nabywca), szybko się jednak rozpowszechnia – mówi Mikołaj Jabłoński, radca prawny i doradca podatkowy w ABC Tax. Problem w tym, że z pieniędzy, które trafiają na specjalne konto, sprzedawca może tylko zapłacić swój VAT fiskusowi albo podatek z faktur za swoje zakupy. Żeby mieć do nich pełen dostęp, musi wystąpić o zgodę do skarbówki.
– Wiele firm obawia się kłopotów z płynnością finansową, część ich środków będzie bowiem cały czas zablokowana na VAT-owskim rachunku – mówi Arkadiusz Łagowski, ekspert Lewiatana, doradca podatkowy w Grant Thornton. – Dlatego bronią się przed nowymi zasadami rozliczenia.
Czytaj też: Podzielona płatność nie przejdzie na zwykłe konto