Podatnik może się ubiegać o ulgę w spłacie należności wobec fiskusa, np. rozłożenie ich na raty czy nawet umorzenie. Nie każdy jednak na takie wsparcie może liczy. A już na pewno nie osoba, która celowo wybiera mało popłatną pracę. Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu.
Sprawa dotyczyła rozłożenia na raty zaległości w PIT i VAT, które w sumie bez odsetek opiewały na ponad 100 tys. zł. Dłużnik tłumaczył, że jednorazowe uregulowanie takiej zaległości przekracza jego możliwości. Oświadczył, że aktualnie nie prowadzi działalności gospodarczej, utrzymuje się z pensji doradcy podatkowego i ma na utrzymaniu dwoje uczących się dzieci. I choć żona prowadzi własną firmę, to z uwagi na stan zdrowia ponosi stałe wydatki na niezbędną rehabilitację. Mężczyzna podkreślił, że źródłem zaległości byli m.in. klienci budowlani, którzy przez kryzys w branży przestali płacić za usługi, jakie świadczył im w ramach wcześniej prowadzonej działalności.
Czytaj więcej
W przypadku odroczenia terminu płatności albo rozłożenia zapłaty na raty podatku lub zaległości podatkowej wnioskodawca nie będzie uiszczał opłaty prolongacyjnej.
To nie zrobiło wrażenia na fiskusie, który nie dopatrzył się w przypadku podatnika przesłanek do zastosowania ulgi i jej odmówił.
A to, że urzędnicy mieli rację potwierdził wrocławski WSA, który bardzo kategorycznie odniósł się do przypadku skarżącego. Sąd zgodził się, że sporna ulga nie może być formą kredytowania dłużnika, który zaległości podatkowe umieścił na końcu hierarchii ważności swoich zobowiązań i wydatków.