Używanie aut to od lat biznesowy standard. Ma je prawie każda firma, nierzadko w leasingu. Ale wprowadzone od 2019 r. ograniczenia w rozliczaniu kosztów podatkowych wydatków z nimi związanych życia podatnikom nie ułatwiły. I nie ucieszy ich jeden z najnowszych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
W firmowej rodzinie...
Sprawa dotyczyła interpretacji podatkowej. O jej wydanie w kwietniu 2029 r. wystąpiła spółka zajmująca się obrotem giełdowym. We wniosku wyjaśniła, że jako leasingobiorca zawiera umowy leasingu operacyjnego samochodów osobowych. Z części korzysta na potrzeby swojej działalności. Pozostałą przekazuje spółkom zależnym do odpłatnego korzystania na podstawie porozumień o współpracy, np. umowy wynajmu.
Czytaj więcej
Przedsiębiorca może rozliczyć raty za auto, nawet jeśli jeździ nim nie tylko w celach zawodowych.
Spółka tłumaczyła, że w takim przypadku odgrywa rolę wynajmującego, a spółki zależne najemców, na które wystawia refaktury. Spółki zależne zobowiązują się do ponoszenia wszelkich kosztów związanych z umowami leasingu aut. Są obciążane opłatami leasingowymi oraz serwisowymi. Refakturowanie odbywa się bez dodatkowego wynagrodzenia. A spółka takie przekazywanie traktuje jako odpłatne świadczenie usług i rozpoznaje przychód.
W tej sytuacji spółka chciała m.in. potwierdzenia 100-proc. prawa do kosztów od leasingowanych aut oddanych spółkom zależnym. Przekonywała bowiem, że w jej przypadku nie mają ograniczenia m.in. z art. 16 ust. 1 pkt 49 i 49a ustawy o CIT. Limity obowiązują tylko spółki zależne. Nie mają zaś zastosowania, gdy ktoś je tylko refakturuje i sam nie korzysta z samochodu osobowego. W przeciwnym razie doszłoby do dwukrotnego ograniczenia kosztu podatkowego dla tego samego zdarzenia.