Reklama

Karol Nawrocki odniósł sukces w USA. Ale popełnił jeden poważny błąd

Uzyskanie gwarancji o pozostawieniu amerykańskich wojsk w Polsce to ważny sygnał, również dla Putina, że Amerykanie będą wspierać nasz region. Jednak krajowe polityczne rozgrywanie wizyty w Białym Domu to już poważny błąd Pałacu Prezydenckiego, który działa symbiotycznie z PiS.

Publikacja: 07.09.2025 16:52

Karol Nawrocki i Donald Trump w Białym Domu

Karol Nawrocki i Donald Trump w Białym Domu

Foto: REUTERS/Brian Snyder

Deklaracja Donalda Trumpa o pozostawieniu wojsk amerykańskich w Polsce to niemały efekt wizyty Karola Nawrockiego w Białym Domu. Prezydent USA zadeklarował, że może nawet zwiększy się liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce. To ważna zapowiedź, która pokazuje, że Rosja nie może cieszyć się relacji polsko-amerykańskich. 

Czytaj więcej

Marek Kutarba: Donald Trump składa obietnice Karolowi Nawrockiemu. Tylko czy zapytał Putina?

Udana pierwsza zagraniczna wizyta prezydenta Karola Nawrockiego

Sojusz Polski i USA jest silny. Dla Rosji to zła wiadomość. Prezydent USA w coraz mocniejszym tonie wypowiada się o Władimirze Putinie, co może świadczyć o tym, że nie chce porzucić lub przehandlować Ukrainę. Prezydent Donald Trump niestety znany jest ze zmiany zdania. Oby jego stanowisko pozostało niewzruszone w sprawie dobrych relacji polsko-amerykańskich. 

Wizyta prezydenta RP w Białym Domu potwierdziła i przypieczętowała sojusz Polski ze Stanami Zjednoczonymi, a w sytuacji rosyjskiego zagrożenia nie można tego ignorować. Dlatego już ta deklaracja amerykańskiego prezydenta była sukcesem polskiej głowy państwa. Jeśli dodamy do tego deklaracje o współpracy gospodarczej, zaproszenie na szczyt G20, jako obserwatora, zapowiedź rewizyty w Polsce i wiele życzliwych, ważnych gestów, jak uczczenie pamięci tragicznie zmarłego polskiego pilota, to można mówić o sukcesie pierwszej zagranicznej wizyty prezydenta Karola Nawrockiego. Ale nie wszystko było idealnie. 

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Strefa buforowa pod nadzorem USA?
Reklama
Reklama

Prezydent Polski atakujący polski rząd w USA popełnił poważny błąd

Jednak głowa państwa popełniła zasadniczy błąd.  Krytykowanie podczas konferencji w USA  polskiego rządu, który został wyłoniony w demokratycznych i wolnych wyborach, to błąd prezydenta. Gdy do głosu doszło otoczenie Nawrockiego, Marcina Przydacza i Adama Bielana, ich wypowiedzi były wymierzone w gabinet Donalda Tuska i samego premiera. Bielan mówił, że Tusk jest persona non grata w Białym Domu, jakby sam zarządzał listą gości Donalda Trumpa. O Radosławie Sikorskim mówił, że jest znany w Białym Domu, ale niemile widziany...

Otoczenie polskiego prezydenta uderzające w polski rząd, poza granicami kraju zachowuje się jak zdrajcy. Co uchodzi w Polsce, w ramach partyjnych i pałacowych przepychanek, już podczas oficjalnej zagranicznej wizyty nie uchodzi. PiS i prezydent grają na osłabienie rządu Tuska i pogorszenie jego relacji z administracją Trumpa. Taka postawa może cieszyć tylko wrogów Polski, z Putinem na czele. Skłócony prezydent z rządem, również w sprawie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, to prezent dla Putina. Niedopuszczalne antypaństwowe zachowania.

Nie można interesów państwa położyć na ołtarzu partyjnych gierek. A tym jest uderzenie za granicą w polski rząd przez prezydenta i jego ludzi. Otoczenie Nawrockiego i sam prezydent robią wszystko, żeby sukces polityki zagranicznej przełożył się także w polityce krajowej i przyczynił się do pognębienia konkurentów. A przecież Pałac Prezydencki popełnił błędy przed wizytą i nie za każdą zasługę może wypinać piersi.

Czytaj więcej

Radosław Sikorski: Kancelaria Prezydenta jeszcze się uczy, ale robi postępy

Rząd PiS, Andrzej Duda i rząd Donalda Tuska zrobili wiele, ale Karol Nawrocki spija śmietankę

Kurtuazyjne zaproszenie do G20 nie jest zasługą tylko prezydenta, ale jest sukcesem polskiej gospodarki, której wartość przekroczyła bilion dolarów. Uczestnictwo w G20 nie jest sukcesem Karol Nawrockiego, bo nie prezydent wypracował w miesiąc pozycję Polski. Gdyby stan polskich finansów był tragiczny, jak twierdzi choćby Mateusz Morawiecki, gospodarka w rozsypce, a Polska w ruinie, jak przekonuje PiS, to pewnie moglibyśmy jedynie o tym pomarzyć.

O zaproszenie do ekskluzywnego klubu zabiegał też wcześniej Radosław Sikorski podczas spotkania z Markiem Rubio, sekretarzem stanu i doradcą prezydenta Trumpa. Szef MSZ rozmawiał z nim kilkanaście razy w ostatnim czasie. Spotyka się również z innymi przedstawicielami administracji Trumpa, podobnie jak inni przedstawiciele rządu.

Reklama
Reklama

W lutym w Polsce był Pete Hegseth, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, spotkał się z polskim ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Człowiek Trumpa mówił wtedy, że chciałby, żeby „amerykańskich żołnierzy było więcej w Polsce”. Później szef MON gościł w Pentagonie. Nie jest prawdą, że Karol Nawrocki i PiS mają monopol na kontakty z amerykańską administracją. Podczas spotkania koalicji chętnych w Paryżu, w której uczestniczył premier Tusk, telefonicznie łączył się również z liderami europejskimi prezydent Trump. 

Relacje polskiego rządu z administracją są i będą, nawet jeśli PiS i Nawrocki będą robić wszystko, żeby było inaczej. Jeżeli chodzi o kwestie współpracy gospodarczej i współpracy militarnej, to rząd jest decyzyjny i ma moc sprawczą, nie prezydent, który kontraktów podpisywać nie będzie. Prezydent może tylko deklarować i reprezentować. Tymczasem Nawrocki się rozpycha, a jego otoczenie gra nieczysto.

Czytaj więcej

Łukasz Pawłowski: Karol Nawrocki patronem całej prawicy? To po prostu niemożliwe

Jeśli Bogdan Klich doprowadził do katastrofy smoleńskiej, dlaczego nie został rozliczony za rządów PiS?

Nie jest w interesie polskiej racji stanu bojkotowanie przez prezydenta przedstawicieli rządu podczas wizyty w obcym państwie. A do tego doszło już na etapie przygotowań wizyty, gdy administracja Nawrockiego nie chciała w delegacji ani wiceministra spraw zagranicznych, ani przedstawiciela polskiej placówki dyplomatycznej w USA Bogdana Klicha. Z jednej strony ludzie Nawrockiego (np. jego rzecznik prasowy Rafał Leśkiewicz) atakowali Klicha i mówili, że nie mają z nim kontaktu, z drugiej po cichu minister Marcin Przydacz spotykał się z Klichem w Stanach Zjednoczonych i przez dwie godziny rozmawiali, a Klich wspierał przygotowania i wyrażał gotowość do szerszej współpracy.

Współpracy z chargé d’affaires RP w Stanach Zjednoczonych nie chciał Nawrocki i PiS, a nie odwrotnie. Polska nie ma ambasadora w USA, bo na Klicha nie zgadza się PiS i Nawrocki, a wcześniej prezydent Andrzej Duda, a nie dlatego, że rząd nie przedstawił kandydata. Wszystkie formalności i amerykańska strona zaaprobowały Klicha, brakuje tylko podpisu polskiego prezydenta.

W czym jest problem? Otóż PiS obwinia byłego szefa MON za katastrofę smoleńską. Gdyby za prezydencki wypadek odpowiadał Klich, to za ośmioletnich rządów PiS wina zostałaby mu udowodniona i poniósłby odpowiedzialność prawną. Nic takiego się nie stało. Nawrocki działa pod dyktando emocji Kaczyńskiego. Podobnie jak Andrzej Duda, który po prezydenturze nie potrafi się odnaleźć.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Marcin Przydacz: Tylko Donald Trump może doprowadzić do zakończenia agresji Rosji na Ukrainę

Prezydent RP powinien współpracować z rządem, a nie go obalać 

Granie bezpieczeństwem Polski i polityką zagraniczną na użytek PiS jest błędem Karola Nawrockiego. Nie wygląda to poważnie, gdy w mediach społecznościowych prezydent przepycha się z szefem MSZ, który udowadnia opinii publicznej, że ma relacje z administracją Trumpa. Bo ma. Ale racja stanu i powaga państwa są ważniejsze, niż partyjne interesy. Na walce prezydenta z rządem traci Polska. Na Kremlu muszą patrzeć na polityczny spektakl nad Wisłą i biją brawo. A prezydent Nawrocki dopiero się rozkręca.

Kolejnymi państwami, do których uda się prezydent Nawrocki będą Litwa i Finlandia, a następnie Niemcy i Francja. Dobrze byłoby, gdyby głowa państwa nie popełniała błędu z USA i nie wykorzystywała swojej pozycji za granicą do osłabiania polskiego rządu. Bez względu na to, kto stoi na jego czele, to polski rząd, z którym Karol Nawrocki powinien współpracować, a nie go osłabiać. Tego wymaga racja stanu. 

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Polska i G20. Sikorski walczył o spełnienie marzenia Kaczyńskiego

Deklaracja Donalda Trumpa o pozostawieniu wojsk amerykańskich w Polsce to niemały efekt wizyty Karola Nawrockiego w Białym Domu. Prezydent USA zadeklarował, że może nawet zwiększy się liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce. To ważna zapowiedź, która pokazuje, że Rosja nie może cieszyć się relacji polsko-amerykańskich. 

Udana pierwsza zagraniczna wizyta prezydenta Karola Nawrockiego

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Donald Trump składa obietnice Karolowi Nawrockiemu. Tylko czy zapytał Putina?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Rewolucja w szkole według PiS. Czy naprawdę wróci HiT?
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Ćwiek-Świdecka: Szkoła zmienia się zbyt wolno. Będzie strajk nauczycieli?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Nie dołączę do krytyków Ostatniego Pokolenia za Stocznię Gdańską
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polski Sierpień jest dziś dla nas gorzkim doświadczeniem słabości
Reklama
Reklama