Reklama

Władysław Kosiniak-Kamysz o współpracy z Karolem Nawrockim: Tu nie chodzi o politykę, tylko o patriotyzm

Różnimy się z prezydentem w wielu sprawach, bo nie popieram przyjętej przez niego polityki liberum veto. Jednak w sprawach bezpieczeństwa współpraca układa się dobrze. Obecność amerykańskich żołnierzy w Europie powinna być kluczową kwestią podczas rozmów Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem – mówi wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Publikacja: 03.09.2025 14:36

Władysław Kosiniak-Kamysz i Karol Nawrocki

Władysław Kosiniak-Kamysz i Karol Nawrocki

Foto: PAP

Czego się pan spodziewa po wizycie prezydenta Karola Nawrockiego w USA?

Dobrze, że dochodzi do tej wizyty. Jesteśmy bardzo proamerykańscy, bo Stany Zjednoczone gwarantują nam bezpieczeństwo. Polska jest żelaznym sojusznikiem, jak mówią nasi amerykańscy partnerzy. Jesteśmy też dobrym reprezentantem Europy za oceanem, bo łączymy Unię Europejską z USA. Mamy do tego wszelkie predyspozycje, bo po pierwsze jesteśmy silnym państwem w UE, co pokazują wyniki gospodarcze, a do tego rola Polski i jej miejsce na mapie – to wszystko sprawia, że jesteśmy kluczowym partnerem nie tylko jako indywidualne państwo, ale właśnie jako reprezentant Wspólnoty. Druga kwestia to relacje militarne, wojskowe, współpraca przemysłów zbrojeniowych i kontrakty, które mamy zawarte na kluczowy sprzęt. To obrona powietrzna w programie „Wisła”, Patrioty, HIMARS-y, Abramsy, F-35 czy Apache. A trzecia kwestia to obecność amerykańskich żołnierzy w regionie. I myślę, że to będzie bardzo ważny temat. To powinna być wręcz kluczowa kwestia podczas rozmów prezydentów.

Reklama
Reklama

Liczy pan, że Karol Nawrocki załatwi na tym spotkaniu kluczowe sprawy dotyczące naszego bezpieczeństwa?

Dwukrotnie w ostatnich miesiącach spotykałem się z sekretarzem obrony USA Pete’em Hegsethem. Chyba jako jedyny minister obrony państw NATO miałem takie spotkania aż dwa razy. Do tego dochodzą relacje premiera Sikorskiego z Marco Rubio, o czym świadczy choćby ich wtorkowe spotkanie. Więc widać, że wbrew temu, co twierdzą nasi oponenci, nasze relacje międzyrządowe na odpowiednich poziomach są ponadstandardowe.

Czy Pete Hegseth mówił coś o obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce?

Mówił, że są bardzo zadowoleni z warunków i z tego, jak Polska podchodzi do ich obecności. Bo my podchodzimy inaczej niż Niemcy.

Co to znaczy?

Mamy trzy główne państwa, w których obecność wojsk amerykańskich jest istotna. 37 tys. żołnierzy w Niemczech, ok. 13 tys. we Włoszech i ok. 10 tys. w Polsce. Jesteśmy więc jednym z liderów pod tym względem, ale my też płacimy za to, że możemy czuć się bezpiecznie i partycypujemy w kosztach utrzymania amerykańskich żołnierzy. I to nas różni od Niemiec.

Reklama
Reklama

Ciekawe są opinie think tanków amerykańskich pokazujące Polskę jako absolutnie modelowego sojusznika. I że warto inwestować w nasz kraj, ponieważ rozumiemy potrzeby bezpieczeństwa dzisiejszego świata. Wyprzedziliśmy koniunktury. 5 proc. PKB na obronność przyjęte przez NATO Polska już realizuje.

Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej

Czyli nie należy spodziewać się przełomu, tylko raczej potwierdzenia tej obecności?

Nawet Pete Hegseth raz zażartował, że może tych żołnierzy u nas być więcej. Jak zostaną w podobnym wymiarze, to myślę, że wszyscy będziemy mieć z tego dużą satysfakcję. To jest ważne zadanie również dla prezydenta Nawrockiego. My ze swej strony zrobiliśmy wszystko, żeby przekonywać, pokazywać, jak ważna jest ta obecność i że jesteśmy żelaznym sojusznikiem. Zresztą ciekawe są opinie think tanków amerykańskich pokazujące Polskę jako absolutnie modelowego sojusznika. I że warto inwestować w nasz kraj, ponieważ rozumiemy potrzeby bezpieczeństwa dzisiejszego świata. Wyprzedziliśmy koniunktury. 5 proc. PKB na obronność przyjęte przez NATO Polska już realizuje. Wszystkie państwa zobowiązały się, że będą to robić dopiero w 2035 r. Rozbijamy to tak: 3,5 proc. na twarde działania militarne, 1,5 proc. na infrastrukturę itp. Więc jesteśmy absolutnym liderem.

Jakie są pana osobiste relacje z prezydentem Nawrockim? Na tzw. mieście mówi się, że są one znakomite.

Poznaliśmy się tak naprawdę w momencie, kiedy obejmował urząd. Chyba przedtem tylko raz miałem sposobność przez chwilkę z nim porozmawiać, a już po wyborach odbyliśmy rozmowę przygotowującą do przejęcia zwierzchnictwa nad armią. Teraz widujemy się dość często na uroczystościach, bo sierpień był w nie bogaty. Na początku września widzieliśmy się na Westerplatte. Ja wyciągam rękę do współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. Uważam, że to jest strategiczne partnerstwo pomiędzy różnymi ośrodkami władzy dla Polski. Nie wolno tego zniszczyć. Udało mi się to wypracować z prezydentem Andrzejem Dudą. Musi to się udać również teraz, bo to jest racja stanu. Tu nie chodzi o politykę, tylko o patriotyzm. Możemy się różnić i różnimy się w wielu sprawach, bo nie popieram polityki liberum veto przyjętej przez prezydenta. Jednak w sprawach bezpieczeństwa na razie ta współpraca układa się dobrze.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Narada Tuska i Nawrockiego przed spotkaniem z Trumpem w cieniu Westerplatte

Dla wielu Karol Nawrocki to wciąż zagadka. Poruszył pan kwestię patriotyzmu – czy sądzi pan, że prezydent ma wyczucie polskiej racji stanu?

Myślę, że w zakresie bezpieczeństwa – tak. Że to jest jednak ewidentne, gdzie jest wróg, a gdzie jest sprzymierzeniec i na kogo możemy liczyć. Co trzeba robić tu, w Polsce: transformacja, modernizacja, zwiększenie wydatków, budowa silnego społeczeństwa, ale też siła sojuszy. To są trzy filary: silna armia, silne sojusze i silne społeczeństwo.

Czy rozmawiał pan z nim w innych kwestiach? Np. o Ukrainie?

Tu jest pewna zmiana w porównaniu z prezydentem Dudą. Tak mi się wydaje, oceniając wcześniejsze wypowiedzi, ale może to był czas kampanii… Zdaję też sobie sprawę, że miejsce, w którym się dzisiaj znajduje prezydent Nawrocki jest inne niż trybuna podczas kampanii wyborczej. I mam nadzieję, że w tej kwestii zobaczymy jednak przemianę.

Reklama
Reklama

Dlaczego?

Bo wsparcie dla Ukrainy jest absolutnie strategiczne. Ja wiem, jakie są emocje. Sam je mam. Wiele osób często jest wkurzonych na to, jak widzi młodych Ukraińców, którzy mają obowiązek służby wojskowej, a jednak nie pojechali na Ukrainę. Nie chcieli się nawet zgłosić do Legionu Ukraińskiego formowanego w Polsce po to, żeby zachęcić Ukraińców do służby wojskowej. Ten pomysł Ukrainy okazał się, moim zdaniem, niepowodzeniem. Ale ponad tymi emocjami, które, powtarzam, mnie też nie są obce, jest coś ważniejszego. Coś, co jest absolutnie kluczowe dla bezpieczeństwa Polski. Każdy dzień zużywania się Rosji na polu walki to jest jeden dzień więcej, a może dwa dni więcej, bo to może tak trzeba liczyć na przygotowanie Polski, Europy i NATO. I tego nie wolno zmarnować, trzeba to zagospodarować.

Dlatego nie rozumiem weta do ustawy w sprawie Ukraińców. Nie chodzi o 800+, bo w tej kwestii rząd sam przygotowuje ustawę. To tylko zasłona dymna, bo w opinii publicznej dużo lepiej jest to odbierane niż zablokowanie Starlinków. My i inne państwa NATO zobowiązaliśmy się, że będziemy pomagać Ukrainie, że poniesiemy pewien koszt, który naprawdę jest konieczny. I myślałem, że z naszymi oponentami w parlamencie, z PiS-em, będziemy w tej kwestii mieć wspólne zdanie. Bo oni też taką politykę realizowali, gdy rządzili. Nie wiem, co się zmieniło. Czy to chęć przypodobania się panu Braunowi tak ich zmieniła?

Wierzy pan w to, że prezydent Nawrocki w rozmowie z Donaldem Trumpem poruszy temat Ukrainy i zaprezentuje polską perspektywę?

Tak, bo mamy w Polsce dobre zrozumienie, czym jest Rosja. To też podkreślają nasi sojusznicy bardzo często, mówiąc: „Wy rozumiecie Rosję lepiej niż my, dlatego warto was słuchać”. Niestety nie chciano tego robić, bo po wybuchu wojny w 2014 roku uwierzono Rosji po raz kolejny... Ta wiara okazała się złudna. Wiemy, jak to się skończyło. Dzisiaj mamy sytuację, w której musimy Ukrainę przeciągać na Zachód. Bo najgorszym scenariuszem, absolutnie najgorszym, szczególnie dla Polski, byłaby zmiana nastawienia Ukraińców z prozachodniego na powrót do nastawienia promoskiewskiego.

O rozmówcy

Władysław Kosiniak-Kamysz

Lider PSL, wicepremier i minister obrony narodowej

Czego się pan spodziewa po wizycie prezydenta Karola Nawrockiego w USA?

Dobrze, że dochodzi do tej wizyty. Jesteśmy bardzo proamerykańscy, bo Stany Zjednoczone gwarantują nam bezpieczeństwo. Polska jest żelaznym sojusznikiem, jak mówią nasi amerykańscy partnerzy. Jesteśmy też dobrym reprezentantem Europy za oceanem, bo łączymy Unię Europejską z USA. Mamy do tego wszelkie predyspozycje, bo po pierwsze jesteśmy silnym państwem w UE, co pokazują wyniki gospodarcze, a do tego rola Polski i jej miejsce na mapie – to wszystko sprawia, że jesteśmy kluczowym partnerem nie tylko jako indywidualne państwo, ale właśnie jako reprezentant Wspólnoty. Druga kwestia to relacje militarne, wojskowe, współpraca przemysłów zbrojeniowych i kontrakty, które mamy zawarte na kluczowy sprzęt. To obrona powietrzna w programie „Wisła”, Patrioty, HIMARS-y, Abramsy, F-35 czy Apache. A trzecia kwestia to obecność amerykańskich żołnierzy w regionie. I myślę, że to będzie bardzo ważny temat. To powinna być wręcz kluczowa kwestia podczas rozmów prezydentów.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
To koniec Platformy Obywatelskiej w obecnym kształcie? Ma powstać nowa partia
Polityka
Nowy sondaż partyjny: PiS w górę, Konfederacja mocno w dół
Polityka
Marcin Przydacz: Tylko Donald Trump może doprowadzić do zakończenia agresji Rosji na Ukrainę
Polityka
Tysiące cudzoziemców do wydalenia
Reklama
Reklama