„Domagam się symetrii w relacjach z Ukrainą i oczekuję, że prezydent W. Zełenski wyrazi wdzięczność wobec polskich żołnierzy i narodu polskiego za wsparcie, jakie otrzymuje od naszego narodu!” – pisze na jednej z platform społecznościowych prezydent Karol Nawrocki. I dodaje w załączonym nagraniu: „… liczymy także, że pan prezydent Wołodymyr Zełenski (…) uszanuje ten wysiłek Polaków i otworzy się też na pewne sugestie państwa polskiego i wyrazi wdzięczność wobec polskich żołnierzy, polskich obywateli i państwa polskiego”.
Czyżby dotąd Polski nie szanował? Myślę, że w świetle dotychczasowych relacji polskich liderów z Zełenskim, takiego wniosku wyciągnąć nie można. Wielokrotnie dawał wyraz wdzięczności wobec Polaków. Choć to prawda, na kolana – czego chciałaby część opinii publicznej – nie padał. Jak wiemy, Zełenski, zwłaszcza w kontekście okoliczności, w których przyszło mu sprawować urząd prezydenta Ukrainy, takiego obyczaju nie ma. I dobrze. Gdyby miał, Putin nie musiałby walczyć z Kijowem już czwarty rok z rzędu.
Czytaj więcej
Nie przyjmiemy niczyjego dyktatu. O Ukrainie mogą decydować wyłącznie Ukraińcy – mówi Wasyl Bodna...
Prezydent Nawrocki świetnie to wie, a zapewne jeszcze lepiej rozumie. Skąd więc te słowa? Myślę, że to nic innego, tylko gombrowiczowska mina wobec części elektoratu, która domaga się od niego, by był twardzielem. Któż to taki? Tym razem nie wyborcy PiS, tylko Konfederacji, której politycy żerują na antyukraińskim resentymencie. Nawrocki chce im pokazać, że relacja z Ukrainą będzie na „naszych” polskich warunkach (trochę w stylu „Polska mistrzem Polski”) i szuka pretekstu, by tak tę relację ustawić. Trochę to żałosne, ale politycznie zrozumiałe.