Zaś KGS jeszcze ich oficjalnie podać nie może, ponieważ rok obrotowy w KGS trwa od października do września następnego roku, więc dane za rok ukończony we wrześniu 2025 r. są właśnie kontrolowane przez audytora i ostateczne wyniki poznamy w lutym 2026 r. I o ile poprzedni rok obrotowy do września 2024 r. zakończył się jeszcze zyskiem 318,38 mln zł, to na rok 2024/2025 oficjalne prognozy spółki zakładały nawet 600 mln zł strat. Wszystko przez załamanie światowych cen cukru, które decydują o zyskach lub stracie w Polskim Cukrze, kluczowej spółce z portfela KGS. Z tej perspektywy, faktyczny wynik spółki wydaje się nawet niezły. – Wszystko wskazuje na to, że dzięki podjętym działaniom zaradczym w obszarze m.in. optymalizacji kosztów, strata będzie o połowę niższa niż prognozowana – mówi „Rzeczpospolitej” Dominika Cieślak, dyrektor Biura Komunikacji KGS. Czyli strata sięgnęła ok. 300 mln zł. Rzeczniczka spółki przyznaje, że pomysły zakupu sieci handlowych już się pojawiały, najpierw rząd PiS chciał kupić Żabkę, potem chciano stworzyć polską państwową sieć sklepów. Skomentować aktualnego pomysłu jednak nie chce, zauważa jedynie, że na potrzeby tak wielkiego zakupu spółka z pewnością musiałaby zostać dokapitalizowana, bo zysków w tym roku spółka nie ma.
Wyniki grupy w dobrych latach ciągnie w górę, a w ostatnich – w dół, wynik Polskiego Cukru, natomiast wśród 14 spółek są tak różne pod względem działalności podmioty jak cukrownie (w tym jedna w Mołdawii), cztery hodowle roślin i kombinat rolny, zakłady zbożowe, uprawy ziemniaków i producent skrobi oraz fabryka cukierków „Pszczółka”. Działa także fundacja „Pomaganie krzepi”, kierowana przez byłego rzecznika KGS.
Brak synergii w grupie
Ocena działalności KGS jest mocno obciążona polityką. Osoby, które mogą ją rzetelnie ocenić, zajmują stanowiska, na których nie powinny publicznie oceniać innych spółek, dlatego rozmawiamy „off the record”. Podstawowym zarzutem wskazywanym przez ekspertów sektora rolno-spożywczego wobec KGS jest niepowiązana ze sobą działalność spółek. To znaczy, że nie ma żadnej korzyści z tego, że akurat te spółki zebrano w jednym portfelu, a właśnie po to łączy się spółki w grupy. – Między tymi spółkami nie ma żadnych efektów synergii – mówi nam jeden z ekonomistów branży rolno-spożywczej. – Te spółki są kompletnie oderwane od siebie, nie ma przestrzeni, by jedna spółka korzystała z działalności drugiej, odwrotnie, wyniki jednej spółki są obciążane słabymi wynikami innych – tłumaczy. Żeby integracja spółek w grupie miała sens, powinna łączyć np. firmę paszową z produkcją żywca albo produkcję mięsa ze sklepami mięsnymi.
PFR mógłby wejść do akcji?
Byli managerowie grupy wskazują, że ich zdaniem KGS nie ma do tego kompetencji. – Nie udźwignąłby tego organizacyjnie, na handlu trzeba się znać. Jeśli państwo chciałoby kupić tego typu podmiot, to za pomocą spółki, jak np. Dino, którą można by dokapitalizować za pomocą Polskiego Funduszu Rozwoju – mówi rozmówca „Rzeczpospolitej”, były pracownik KGS.