Reklama

Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą

56 tysięcy najzamożniejszych posiada już trzykrotnie większy majątek od najbiedniejszej połowy ludzkości. To napędza populizm, hamuje rozwój i niweczy środowisko – twierdzi słynny francuski ekonomista Thomas Piketty.

Publikacja: 11.12.2025 04:40

Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą

Foto: PAP/EPA

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie są aktualne nierówności majątkowe na świecie?
  • Jak historyczne wydarzenia wpłynęły na dystrybucję bogactwa?
  • Jakie czynniki przyczyniły się do zmiany trendów egalitarnych w ostatnich dekadach?
  • Jakie są konsekwencje nierówności majątkowych dla społeczeństwa i środowiska?
  • Jakie propozycje zmniejszenia nierówności są rozważane przez ekspertów?
  • Jak wpływ elity finansowej oddziałuje na politykę demokratycznych krajów?

Zespół Piketty’ego opublikował w środę raport Laboratorium Nierówności Światowych (WIL). Wyniki prac około 200 ekspertów są poruszające. Okazuje się, że 1 proc. najbardziej majętnych zgarnął już 37 proc. bogactwa ludzkości, a górne 10 proc. krezusów 75 proc. Jednocześnie połowa mieszkańców Ziemi, czyli jakieś 4,1 mld osób musi się zadowolić 2 proc. globalnego dobytku. Być może najbardziej przykuwa jednak uwagę stan posiadania 0,001 najzamożniejszych. To ludzie, z których każdy ma minimum 254 mln euro. Jeszcze 30 lat temu w ich rękach było dwa razy więcej, niż miała najuboższa połowa ludzkości. Dziś to już jest trzy razy tyle. 

Najbogatsze kraje zdołały ograniczyć polaryzację dochodów

Świat już przeżył taki skok nierówności. To był XIX wiek, kiedy Rewolucja Przemysłowa i kolonizacja stworzyły niespotykane fortuny. Jednak po pierwszej wojnie światowej, a w szczególności po drugiej ta niezwykła polaryzacja została ukrócona. Wysokie podatki od wielkich fortun pozwoliły zbudować państwa dobrobytu w Europie, Stanach Zjednoczonych, Europie Zachodniej, ale także w Japonii. Okazało się, że kraje, które, jak Szwecja czy Niemcy, potrafiły zachować spójność dochodów w społeczeństwie wpisały się też do grona najzamożniejszych państw. Na drugim biegunie można zaś znaleźć Afrykę subsaharyjską czy Amerykę Łacińską, gdzie polaryzacja dochodów jest gigantyczna, ale i ogólny poziom rozwoju bardzo niski. 

Czytaj więcej

"Kapitał w XXI wieku": naga prawda o kapitalizmie czy fikcja?

Tendencja do większego egalitaryzmu na Zachodzie odwróciła się jednak jakieś 40 lat temu. Przyczyny należy szukać w uwolnieniu rynków finansowych zapoczątkowanym przez administrację Ronalda Reagana, ale także w otwarciu świata na nieskrępowaną konkurencję w ramach globalizacji. Innym czynnikiem tłumaczącym rozejście się ultrabogatej mniejszości i biednej większości okazała się deregulacja rynku pracy i załamanie roli związków zawodowych. Osieroceni pracownicy najemni nie mają szans w negocjacjach płacowych z pracodawcami. Muszą się godzić na coraz gorsze warunki. Raport WIL dobrze to uchwycił. O ile w 1980 r. 39 proc. dochodów na świecie pochodziło z zysków kapitałowych, to dziś jest to już 47 proc. W tym samym czasie uposażenia z pracy spadły z 61 do 53 proc. globalnych dochodów. 

Reklama
Reklama

Cierpi na tym w szczególnym stopniu klasa średnia, która od pokoleń zapewniała stabilność systemów demokratycznych na Zachodzie. To ta transza ludzkości, która pod względem bogactwa jest już poniżej 10 proc. najzamożniejszych, ale powyżej 50 proc. najbiedniejszych. Od 1980 r. jej aktywa rosły rocznie średnio o 1 proc. wobec 8,4 proc. w przypadku 560 największych krezusów świata oraz 5 proc. 56 tys. najzamożniejszych (0,001 proc. ludzkości). Innymi słowy, z każdym rokiem w niezwykłym tempie rozjeżdżają się możliwości elity finansowej i tych, których kiedyś można by nazwać drobną burżuazją. Szczególne miejsce zajmuje tu elita elit. To 56 najbogatszych ludzi świata (0,000001 proc.). Aby wejść do tego grona trzeba mieć majątek wart przynajmniej 22 mld euro. 

Czytaj więcej

Marianna wraca na barykady. Francuzom ratowanie finansów publicznych się nie widzi

Ciekawy jest tu przypadek Francji. A to dlatego, że nie ma dziś w Unii kraju, gdzie wielkość podatków i udział państwa w redystrybucji dochodów byłby większy. To długo przynosiło efekty. O ile w 1914 r., u progu pierwszej wojny światowej, 1 proc. najbogatszych Francuzów dysponowało 54,6 proc. majątku kraju, to ten współczynnik 70 lat później spadł do 17 proc. Ale od tego czasu tendencja zaczęła się odwracać i dziś wspomniana dana wzrosła do 27,4 proc. Jednocześnie połowa żyjących najskromniej nad Sekwaną musi zadowolić się niespełna 5 proc. dochodów. Powód? Zintegrowana z Unią i – szerzej – globalną gospodarką Francja nie może odciąć się od globalnych trendów. Obrazuje to fortuna właściciela konglomeratu firm luksusowych LVMH Bernarda Arnaulta, która tylko w jeden dzień (16 października) wzrosła o 16 miliardów euro, aby osiągnąć blisko 200 mld euro.

Czy to dobrze służy światu? - Doświadczenie historii uczy, że wzrost zamożności jest pochodną inwestycji służących całemu społeczeństwu, przede wszystkim w edukację i zdrowie. Właśnie dlatego ograniczenie nierówności pozwoliło na niezwykły wzrost poziomu życia w przeszłości – pisze we wstępie do raportu Thomas Piketty. Jego zdaniem desperacja łączących z coraz większym trudem koniec z końcem biedniejszych warstw społecznych rodzi ruchy populistyczne w Europie czy Ameryce Północnej, które w ostatecznym rachunku uderzają w sam biznes.

Najbogatsi mają też wyjątkowe przełożenie na politykę

Ale polaryzacja dochodów ma też przełożenie na stan środowiska. Autorzy raportu wskazują, że 10 proc. najbogatszych ludzi świata jest odpowiedzialnych za 77 proc. szkodliwych emisji. Winne są przede wszystkim należące do nich przedsiębiorstwa.

Innym wielkim problemem jest utrzymująca się przepaść w kondycji finansowej kobiet i mężczyzn. Te pierwsze, jeśli uwzględnić zajęcia domowe, otrzymują za wykonaną pracę ledwie 32 proc. tego, co panowie. Brak norm socjalnych i zabezpieczeń, w szczególności w Afryce czy Ameryce Łacińskiej jest tego powodem. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Thomas Piketty doradzi hiszpańskiej Podemos

Czy można to zmienić? Autorzy raportu twierdzą, że skrajna polaryzacja dochodów „nie jest przeznaczeniem, ale wyborem politycznym”. To uczeń Piketty’ego Gabriel Zucman wylansował pomysł, który od wielu miesięcy jest przedmiotem gorących debat. Chodzi o wprowadzenie rocznego podatku nie od dochodu, tylko od samych fortun. Miałby wynieść 2 proc. i być stosowany wobec tych, których dobra są warte przynajmniej 100 mln dol. Zucman uważa, że podobne podatki powinny jednak wyjść poza Francję i być przedmiotem uzgodnień na świecie. Autorzy raportu wskazują z kolei, że dzięki podobnym pomysłom po wojnie udało się szybko odbudować Europę Zachodnią czy Japonię. 

Wprowadzenie w życie takiej idei łatwe jednak nie będzie. A to dlatego, że elita finansowa ma nieproporcjonalny wpływ na politykę krajów demokratycznych. Nawet w takich krajach jak Francja czy Korea Południowa, 10 proc. najbogatszych przekazuje połowę dotacji dla ugrupowań politycznych. Szczególny jest przypadek USA, gdzie wybory prezydenckie i parlamentarne w 2024 r. będą kosztować aż 14 mld dol. Sam Elon Musk, najbogatszy człowiek świata, przekazał na wsparcie Donalda Trumpa 277 mln dol. 20 stycznia stał dumnie na Kapitolu obok Marka Zuckerberga (Meta), Jeffa Bezosa (Amazon) czy Sundara Pichaia (Google), obserwując z pierwszego rzędu inaugurację nowego prezydenta.

Społeczeństwo
Czy Szwajcaria ustali w referendum liczbę ludności? Głosowanie możliwe w 2026 roku
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Społeczeństwo
Kłopoty z multikulturowością na antypodach
Społeczeństwo
Pobór wraca do Europy? Francja szykuje się na trudne czasy
Społeczeństwo
Ludwig A. Minelli nie żyje. Założyciel Dignitas miał 92 lata
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Lotnisko w Wilnie zamknięte. To kolejny taki przypadek nad Litwą
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama