Według opublikowanego ostatnio sondażu co czwarty Polak chce wyjścia naszego kraju z Unii. To oczywiście nadal mniejszość, ale mniejszość coraz bardziej znacząca, zorganizowana, a do tego coraz głośniejsza. W dodatku rosnąca w siłę i ochoczo wspierana przez sporą grupę krajowych polityków.
Rosnący w siłę polscy eurosceptycy z pewnością mogą też liczyć na głosy wsparcia z zagranicy. W niedawnej wymianie e-maili zwariowany miliarder Elon Musk porównał Unię do IV Rzeszy, a szczerze zaniepokojony upadkiem zachodniej cywilizacji Dmitrij Miedwiediew zażądał jej jak najszybszego rozwiązania. Może nieco martwić pewna niespójność z krajowymi poglądami na temat Unii jako lewackiego „eurokołchozu”: Miedwiediewowi słowo „kołchoz” na pewno dobrze się kojarzy, a Musk raczej nie wie, o co chodzi, poza tym, że Komisja Europejska nałożyła karę finansową na jego firmę.
Jak to jednak możliwe, że w Polsce podnoszą się takie nastroje? Jeszcze niedawno uważano nas za najbardziej proeuropejski naród w Unii. Członkostwo popierało 90 proc. Polaków, choć temperatura uczuć różniła się w zależności od poglądów politycznych. Dziś (jeśli wyniki potwierdzą się w innych sondażach) w Moskwie mogą zacierać ręce: kolejny wielki naród europejski może stać się słabym ogniwem europejskiej konstrukcji.
Pytani o zdanie uczeni bezradnie wzruszają ramionami. Kraj odniósł niezwykły sukces gospodarczy, odnotowując, obok Irlandii, najszybszy wzrost PKB na kontynencie i stopniowo awansując w ciągu 20 lat członkostwa z samego ogona Unii w pobliże jej środka (PKB na głowę mieszkańca wzrósł z 50 do niemal 80 proc. średniej). Silnie podniósł się poziom życia, radykalnej poprawie uległa infrastruktura. Zniknął problem bezrobocia, a kraj, z którego w 2004 r. chciała wyemigrować większość młodzieży zmienił się w taki, który przyciąga imigrantów. Świat mówi o polskim cudzie gospodarczym (i tylko znaczna część Polaków twierdzi, że dochodzi właśnie do ostatecznej ruiny).
A jednak nie dzieje się nic dziwnego. Nie znając szczegółowych danych zebranych w badaniu mogę zgadywać, że większość z tych 25 proc. zwolenników opuszczenia Unii stanowi młodzi wyborcy Konfederacji (w pierwszej turze wyborów prezydenckich na Sławomira Mentzena głosowało 36 proc. wyborców poniżej 30. roku życia). W ich przypadku nie powinno dziwić, że nie porównują obecnej sytuacji Polski z tą sprzed 20 lat, bo jej po prostu nie znali. Opowieści o rozpaczliwym braku pracy, 21 proc. bezrobocia i pensjach realnie o ponad połowę niższych niż dziś, to dla nich tylko bajki o żelaznym wilku. Nie pamiętają ponad miliona polskich emigrantów, oburzają ich za to obcy przy granicach naszego kraju. Sądzą, że po naszym wyjściu z Unii wreszcie staną na tych granicach ostre kontrole. Ale oczywiście oni sami będą nadal swobodnie podróżować po całej Europie (a czy kiedykolwiek były potrzebne do tego paszporty albo jakieś wizy?).