„Kapitał w XXI wieku" Piketty'ego, wyczerpująca analiza nierówności społecznych na Zachodzie w ostatnich 200-latach, to - jak zauważył „Guardian" - ekonomiczny odpowiednik powieści „50 twarzy Greya". Licząca niemal 700 stron książka, opublikowana po francusku w ub.r., a po angielsku w marcu br., rozeszła się już w ponad 200 tys. egzemplarzy. Paul Krugman, noblista w dziedzinie ekonomii z 2008 r., uznał dzieło francuskiego ekonomisty za„potencjalnie najważniejszą książkę ekonomiczną" dekady.
Debatę wokół „Kapitału" zaognił kilka dni temu Chris Giles, redaktor działu ekonomicznego w „Financial Times". Według niego główna teza książki Piketty'ego, jakoby nierówności społeczne na Zachodzie od kilku dekad narastały, opiera się na stronniczo dobranych danych. Według obliczeń francuskiego ekonomisty, w Wlk.Brytanii 70 proc. majątku znajduje się w rękach 10 proc. najzamożniejszych obywateli, a wskaźnik ten rośnie od końca lat 70. Ale dane brytyjskiego urzędu statystycznego, na które Piketty się powołuje, pokazują, że najzamożniejsi Brytyjczycy kontrolują niespełna 50 proc. bogactwa i odsetek ten od 30 lat prawie się nie zmienia. Według Gilesa ta różnica sugeruje, że Piketty swobodnie dobierał dane z różnych źródeł, aby uwypuklić swoją tezę. Redaktor „FT" podważa również wiarygodność innych statystyk, na których bazuje „Kapitał...", wskazując, że autor nie tłumaczy wszystkich wprowadzonych do danych źródłowych korekt.
Piketty odrzuca zarzuty Gilesa jako niedorzeczne. W rozmowie z agencją AFP przyznał, że zebrane przez niego dane można poprawić, ale nie zmieni to zapewne jego konkluzji. Jak dodał, wielu innych badaczy doszło do takich samych wniosków, bazując na innych danych.
W podobnym tonie wypowiedział się Krugman. Ale według Martina Feldsteina, ekonomisty z Harvardu, wątpliwości co do wiarygodności „Kapitału..." są uzasadnione. Według niego, Piketty wyolbrzymia koncentrację majątku w rękach najbogatszych, bo nie uwzględnia m.in. zobowiązań emerytalnych rządów wobec obywateli, które stanowią dużą część ich majątków.