Materiał powstał we współpracy z Firmą ELI LILLY

Co wyróżnia podejście Lilly do leczenia chorób przewlekłych – zwłaszcza otyłości, cukrzycy i choroby Alzheimera – na tle innych firm?

Jedną z cech wyróżniających Lilly jest konsekwencja działania w obranym kierunku. Nie podążamy tam, gdzie akurat pojawia się innowacja – my ją tworzymy. Dobrym przykładem jest obszar otyłości. W 2006 r. wprowadziliśmy pierwszego agonistę GLP-1, stosowanego codziennie w iniekcji u pacjentów z cukrzycą typu 2, później pierwszego agonistę GLP-1 i GIP w chorobie otyłościowej i cukrzycy, a obecnie jesteśmy blisko wprowadzenia doustnego niepeptydowego agonisty GLP-1, stosowanego w chorobie otyłościowej. Poświęcamy dużo czasu na rozwiązanie problemu i myślę, że to nas wyróżnia. Spójrzmy na chorobę Alzheimera: Lilly jest jedną z nielicznych dużych firm, które prowadzą nieprzerwane prace badawczo-rozwojowe w tej dziedzinie od ponad 30 lat, inwestując 8 mld dol. i ponosząc liczne porażki. Dziś, gdy pojawiają się nagłówki o Lilly jako pierwszej firmie opieki zdrowotnej wartej bilion dolarów, mało kto pamięta, że stoi za tym zdyscyplinowane podejście do inwestycji. Porażka jest elementem nauki – pozwala się poprawiać.

Drugim wyróżnikiem jest budowanie głębokich kompetencji w wybranych dziedzinach. W zeszłym roku przeznaczyliśmy 24,4 proc. przychodów na R&D, najwięcej z przemysłu farmaceutycznego. Wiele firm często pozyskuje innowacje głównie poprzez akwizycje. My stosujemy model mieszany: silne wewnętrzne R&D oraz przejęcia, ale na wczesnym etapie – faza I, faza II, badania przedkliniczne. Kiedy przejmujemy firmę, interesuje nas zarówno nauka, jak i naukowcy, a nie szybkie pozyskiwanie przychodów. Dzięki temu powstaje wiele programów badawczych dotyczących różnych celów biologicznych. Jednocześnie pozostajemy skoncentrowani. Działamy w konkretnych obszarach terapeutycznych: zdrowiu kardiometabolicznym, onkologii i hematologii, immunologii oraz neurobiologii. Konsekwentna praca przez lata daje nam przewagę. W ubiegłym roku wydaliśmy na R&D 11 mld dol.

Jakie są państwa priorytety na najbliższe lata?

Choć obszarów działania jest wiele, naszym kluczowym priorytetem pozostaje zdyscyplinowane inwestowanie w rozwiązywanie głównych chorób dotykających ludzkość. W obszarze otyłości jesteśmy zdeterminowani, by realnie zmierzyć się z tym problemem. Drugim kluczowym obszarem jest choroba Alzheimera. Postawiliśmy pierwszy krok, redukując jej konsekwencje, a naszym celem jest istotny postęp w diagnostyce i leczeniu, aby do 2030 r. znacząco ograniczyć wpływ choroby. Musimy jednak konsekwentnie realizować nasze zobowiązania. Kiedy wycena związana z naszym wzrostem się zmaterializuje i utrzymamy 25-proc. poziom inwestycji w R&D, możliwości Lilly w zakresie badań i rozwoju będą należały do największych na świecie. Jak już powiedziałem, w zeszłym roku przeznaczyliśmy na R&D 11 mld dol. Dla porównania: budżet NIH (National Institutes of Health – red.) w USA wynosi około 40 mld. Jeśli uwzględnić naszą trajektorię wzrostu i środki kierowane na rozwiązywanie najważniejszych niezaspokojonych potrzeb zdrowotnych, to właśnie jest kierunek, w którym zmierzamy.

Plan jest zwiększać te nakłady? Wydawać coraz więcej?

Chcemy utrzymać ten sam udział procentowy inwestycji, koncentrując się na największych, niezaspokojonych potrzebach zdrowotnych. Otyłość jest dziś przyczyną ponad 200 chorób. Wyobraźmy sobie wpływ na zdrowie publiczne, gdyby udało się ją wyeliminować. Choroba Alzheimera i szerzej choroby neurologiczne to jeden z ostatnich bastionów nauki. Prowadzimy wiele różnych programów, w tym dotyczących terapii genowej. Wyobraźmy sobie możliwość rozwiązania problemów z ALS (stwardnienie zanikowe boczne – red.), choroby Alzheimera, Parkinsona czy stwardnienia rozsianego. Naszą ambicją jest tworzyć produkty najlepsze w swojej klasie oraz pierwsze w swojej klasie.

Eli Lilly skupia się bardzo na chorobach kardiometabolicznych, zwłaszcza otyłości, a jej pipeline w tej dziedzinie jest jednym z największych w branży. Jakich przełomów dla pacjentów można się spodziewać w perspektywie kilku lat?

Dzisiejszy system opieki zdrowotnej koncentruje się na leczeniu skutków – cukrzycy typu 2, chorób sercowo-naczyniowych czy nowotworów. My chcemy działać wcześniej: zapobiegać rozwojowi i pogłębianiu się tych problemów. Obecnie mamy do tego leki w naszym pipeline, ale dużą zmianą będzie wspomniany doustny agonista GLP-1. Produkty doustne nie wymagają zaplecza chłodniczego, co znacznie upraszcza łańcuch dostaw. Taki produkt jest również prostszy do skalowania produkcji, co zwiększa dostępność terapii dla większej populacji. W ciągu ostatnich pięciu lat zainwestowaliśmy 50 mld dol. w rozbudowę infrastruktury produkcyjnej. To jedne z największych inwestycji w branży.

Włochy niedawno uchwaliły ustawę uznającą otyłość za chorobę przewlekłą. W Polsce nie mamy narodowej strategii walki z tą chorobą, a 63 proc. osób ma nadwagę lub chorobę otyłościową. Powinniśmy iść drogą włoską?

Myślę, że tak. Skala problemu w Polsce jest ogromna. Mówimy o około 9 mln osób chorujących na otyłość, w tym około 2 mln dzieci i nastolatków. W kraju o rosnącym PKB, niskim bezrobociu i pozycji szóstej największej gospodarki UE i dwudziestej świata staje się to już kwestią bezpieczeństwa publicznego i narodowego. Dlatego tak ważne jest, by również w Polsce podjąć decyzję o formalnym uznaniu otyłości za chorobę przewlekłą. WHO i wiele organizacji międzynarodowych zrobiło to już lata temu. To krok, który realnie pomaga ograniczyć stygmatyzację i pozwala systemowi ochrony zdrowia traktować otyłość tak, jak każdą inną przewlekłą chorobę. Liczymy, że działania Partnerstwa „STOP Otyłości” i innych interesariuszy przybliżą nas do tego celu. Zanim zaczniemy mówić o skutecznym leczeniu, musimy poradzić sobie ze stygmatyzacją. Wciąż wiele osób postrzega otyłość wyłącznie jako wynik stylu życia czy indywidualnych wyborów. Tymczasem to złożona, wieloczynnikowa choroba. Jeśli ktoś choruje na nowotwór, nikt nie mówi mu: „to twoja wina”. Nie ma powodu, by otyłość traktować inaczej.

Jako firma chcemy wprowadzić leczenie na polski rynek, ale równie ważne jest dla nas wspieranie edukacji. Prowadzimy już wiele kampanii, które mają przede wszystkim zwiększać świadomość społeczną i pomagać zmieniać sposób, w jaki jako społeczeństwo mówimy o tej chorobie. Bo bez destygmatyzacji nie zbudujemy skutecznej, ogólnokrajowej strategii. Przykładem takiej kampanii jest np. kampania „Zdrowie zaczyna się od zrozumienia. Zrozumieć otyłość”, której celem jest edukacja społeczeństwa na temat otyłości jako choroby przewlekłej oraz zwiększenie świadomości jej powikłań i konsekwencji zdrowotnych i społecznych.

Czy nie powinniśmy jednak działać dwutorowo? Walka ze stygmatyzacją otyłości jest bardzo ważna, ale nie można zapominać o czynnikach ryzyka – braku ruchu, nietrzymaniu się odpowiedniej diety.

Trzeba działać całościowo. Przez lata powtarzano pacjentom: „Jedz mniej i ćwicz więcej”. Jednak są osoby, które próbują, a ich organizm stawia opór. Dlatego potrzebna jest indywidualna diagnoza i strategia obejmująca dietę, aktywność fizyczną, wsparcie psychologiczne i – tam, gdzie to zasadne – leczenie farmakologiczne. Tylko łącząc te elementy, można skutecznie pomagać.

Otyłość jest też chorobą cywilizacyjną. Może powinniśmy więc spojrzeć trochę szerzej na ten problem i nie skupiać się tylko na rozwiązaniach z poziomu poszczególnych krajów, ale zająć się nim na poziomie europejskim?

To prawda, że otyłość jest zjawiskiem globalnym, a nie lokalnym. Co prawda każdy kraj jest wyjątkowy i istnieją pewne lokalne, specyficzne warunki, ale myślę, że moglibyśmy skorzystać na stworzeniu koalicji, która powielałaby najlepsze praktyki w obszarze chorób sercowo-naczyniowych i otyłości, ponieważ w wielu krajach dzieją się naprawdę dobre rzeczy. „Globesity”, z którą mamy do czynienia, wymaga współpracy ponad granicami.

Jak wygląda dialog Lilly z instytucjami publicznymi w kontekście rozwoju innowacji?

Jesteśmy bardzo zadowoleni z niektórych z ostatnich zmian i działań, które podejmują rządy. Mamy otwarty i przejrzysty dialog z władzami. Polska jest szóstą największą gospodarką Europy i dwudziestą świata, ale dla nas jest o wiele wyżej, m.in. jeśli chodzi o badania kliniczne. Między rokiem 2013 a 2025 potroiliśmy nasze inwestycje w tym zakresie; obecnie zajmujemy drugie miejsce w Polsce i mamy aspiracje, aby zostać pierwszą pod względem inwestycji firmą przeprowadzającą badania kliniczne. Obecnie mamy ponad 50 dostępnych badań, a Polska jest dla nas drugim krajem w UE pod względem skali badań klinicznych. Jesteśmy dumni z tego, że większość badań, które są na granicy innowacji, odbywa się właśnie tutaj.

Pacjenci potrzebują indywidualnej diagnozy i strategii, obejmującej dietę, aktywność fizyczną, wspar

Pacjenci potrzebują indywidualnej diagnozy i strategii, obejmującej dietę, aktywność fizyczną, wsparcie psychologiczne i – tam, gdzie to zasadne – leczenie farmakologiczne

Foto: adobestock

Co powoduje, że Polska jest dla Lilly tak atrakcyjnym partnerem w badaniach klinicznych?

Kapitał ludzki – macie odpowiednich lekarzy, odpowiedni personel, a to oni prowadzą badania kliniczne, tym samym tworząc w Polsce środowisko otwarte na innowacje. To, do czego dążymy teraz, to skrócenie czasu od zakończenia badań klinicznych do uzyskania dostępu dla szerszej populacji. Jesteśmy zachęceni zapowiedziami rządu dotyczącymi zwiększenia inwestycji w ochronę zdrowia jako części PKB. Chcemy więcej takich działań, bo kiedy myślimy o przyszłości, wyzwania systemów ochrony zdrowia powinny być rozwiązywane dzięki technologii, w tym również dzięki technologiom farmaceutycznym.

Polska ma jednak duży problem z wprowadzaniem na rynek nowych leków po zakończeniu badań klinicznych.

Każdy kraj ma z tym problem. Myślę, że większość krajów UE musi się z tym zmierzyć.

Czy Lilly stara się pomóc Polsce go rozwiązać?

Prowadzimy stały dialog z rządem o tym, jak przyspieszyć dostęp pacjentów do innowacyjnych terapii. Strona publiczna ma swoje wyzwania, przede wszystkim związane z finansowaniem. Wspólnie z kluczowymi interesariuszami i instytucjami zdrowotnymi chcemy wypracować rozwiązania, które umożliwią szybsze wprowadzanie nowych leków w Polsce. Warto pamiętać, że inwestycje w badania kliniczne to nie tylko kwoty przeznaczane na same projekty. To również pokrywanie kosztów opieki pacjentów, czyli diagnostyki, testów i wszystkich wizyt. Obecnie w naszych badaniach uczestniczy około 3 tys. osób, a w ramach badań pokrywamy koszty związane z udziałem w protokole. Naturalne jest więc pytanie: jak zapewnić, aby po zakończeniu udziału w badaniu pacjenci mieli dostęp do terapii w praktyce klinicznej? To właśnie jeden z kluczowych tematów naszych rozmów o tym, jak budować w Polsce klimat sprzyjający innowacjom. To szczególnie ważne również w obszarze chorób rzadkich.

Gdzie zatem jest przestrzeń do poprawy?

Nie mówiłbym o przestrzeni do poprawy, ale raczej o pewnej ewolucji, którą polski system ochrony zdrowia musi przejść. Wiele z europejskich systemów ochrony zdrowia powstało w latach 60. i 70., kiedy były inne potrzeby zdrowotne. Dziś pacjenci żyją dłużej. Dzięki rozwojowi medycyny, wiele chorób ze stanów ostrych przechodzi w stany przewlekłe. Kolejnym wyzwaniem będzie starzejące się społeczeństwo, przez co też choroby przewlekłe będą się utrzymywać. Dlatego ważna jest także prewencja – dla dobra pacjentów, jak i samych systemów ochrony zdrowia.

To jeden z tematów, który poruszacie z władzami?

Zawsze rozmawiamy o edukacji. Inną sytuacją jest moment, w którym ktoś zauważa objawy i idzie do lekarza, a jeszcze inną proaktywna diagnostyka. Wiem, że wiele osób myśli, że jako firma korzystamy na tym, że ludzie są bardzo chorzy. Jest dokładnie odwrotnie. Żadna firma nie jest w stanie samodzielnie rozwiązać problemu chorób. Dlatego zależy mi na tym, by działać wcześniej i diagnozować wcześniej, bo wczesne wykrycie raka piersi oznacza znacznie wyższe przeżycie, wczesne wykrycie otyłości – brak późniejszych powikłań, a wczesne rozpoznanie cukrzycy typu 2 – mniej komplikacji makro- i mikronaczyniowych. Wcześniej znaczy lepiej. Dlatego apelujemy o większy dostęp do diagnostyki, więcej kampanii zwiększających świadomość pacjentów oraz większe zaangażowanie stowarzyszeń pacjenckich i towarzystw medycznych.

Jakie są kluczowe inwestycje, które Lilly poczyniło w Polsce?

Nasze kluczowe inwestycje w Polsce koncentrują się na badaniach klinicznych. Chcemy dalej rozwijać gospodarkę opartą na wiedzy, inwestując w więcej badań, innowacji i ich dostarczanie pacjentom. Wraz ze wzrostem przychodów i liczby projektów badawczych liczymy na to, że ich znaczna część będzie realizowana w Polsce. Inwestujemy także w partnerstwa publiczno-prywatne, które zwiększają świadomość wokół najważniejszych obszarów: zdrowia kardiometabolicznego, otyłości i choroby Alzheimera. Wierzymy, że możemy odegrać rolę we wspieraniu wcześniejszej diagnostyki, a nawet zapobiegania niektórym schorzeniom.

Wiele firm, też farmaceutycznych, wykorzystuje w pracy sztuczną inteligencję. Jak to wygląda w Lilly?

My również korzystamy z AI i uważam, że znacząco zmieni ona sposób, w jaki pracujemy. Dziś wykorzystujemy ją przede wszystkim w badaniach i rozwoju. Nie można jeszcze powiedzieć, że AI potrafi samodzielnie stworzyć lek, ale zdecydowanie może skrócić cały proces. Lilly jest jedną z najszybszych firm w opracowywaniu terapii. Nasz rekord to 5,7 roku, podczas gdy średnia w branży wynosi 7 lat. Kluczową częścią tego sukcesu jest tempo, w jakim przechodzimy do fazy klinicznej. Większość naszej pracy opiera się na chemii organicznej, czyli na projektowaniu nowych struktur chemicznych. Wiele czynności wykonywaliśmy kiedyś ręcznie. Dziś wdrażamy AI, aby sprawdzić, czy można projektować cząsteczki bardziej precyzyjnie, tak by rzeczywiście „trafiały w cel”, bo często zaczynamy od określonego celu biologicznego i musimy stworzyć lek, który na niego zadziała. Dlatego staramy się wykorzystywać AI, by skrócić drogę od pomysłu do badań klinicznych. To jest dla nas najważniejsze – przyspieszyć cykl tworzenia innowacji i szybciej dostarczać je pacjentom. Oczywiście po stronie komercyjnej również istnieją zastosowania AI, ale mnie najbardziej interesuje to, w jaki sposób może ona pomóc nam szybciej dostarczać nowe terapie ludziom, którzy ich potrzebują.

Czy obecnie to powszechna praktyka – takie użycie AI w farmacji?

Myślę, że takie wykorzystanie AI jest dziś już dość powszechne. Chciałbym jednak zaznaczyć, że sztucznej inteligencji używamy również w innych obszarach, jednocześnie pomagając innym firmom. Wdrażamy strategię, w ramach której tworzymy tzw. Lilly Gateway Labs w różnych miejscach na świecie. To coś w rodzaju inkubatorów zbliżonych do przestrzeni coworkingowych – możesz tam pracować, korzystać z infrastruktury, laboratoriów czy narzędzi. Różnica polega na tym, że wszystko jest podporządkowane procesowi odkrywania i rozwoju leków. Startupy mogą tam przychodzić i korzystać z naszych metod oraz modeli. Udostępniamy im je, aby mogły się z nimi łączyć, zamiast budować własne zbiory danych od zera, co nam zajęło lata. W ten sposób nie tylko sami próbujemy przyspieszyć rozwój leków dzięki AI, ale też wspieramy innych, by mogli robić to samo.

Nie obawiacie się nieautoryzowanego wykorzystania zgromadzonej wiedzy i know-how?

Myślę, że w tym obszarze nasze podejście nie opiera się na chronieniu danych – my chcemy je otwierać. Dla nas wartością jest to, że inni mogą z nich korzystać. Chcemy wspierać każdą inicjatywę, która ma na celu opracowanie kolejnej innowacji, która uwolni świat od kolejnej choroby. Oczywiście musi się to opierać na określonych zasadach – my udostępniamy im nasze dane, a oni przekazują swoje z powrotem do ekosystemu. W ten sposób tworzymy pozytywny cykl. Jeśli Lilly chce być numerem jeden w ochronie zdrowia i rozwijać się, nasze podejście musi opierać się na walce z chorobami, a nie na konkurowaniu z innymi firmami.

Jaką wizję przyszłości leczenia chorób przewlekłych Lilly chciałaby przekazać dzisiaj pacjentom i decydentom?

Nasza przyszłość i nadzieja to zapobieganie oraz wczesne wykrywanie chorób przewlekłych. Chcemy uwolnić świat od chociażby części z nich. Dziś mamy 11 cząsteczek, które badamy w różnych chorobach kardiometabolicznych. Próbujemy podążać różnymi ścieżkami, przy pomocy różnych leków, aby zobaczyć, który najlepiej odpowie na te potrzeby. Jeśli uda się rozwiązać problemy choroby otyłościowej i cukrzycy typu 2, dodamy ludziom wiele lat życia. To nadaje sens naszej pracy.

CMAT-05511

Materiał powstał we współpracy z Firmą ELI LILLY