Skąd wziął się pomysł na badanie zastosowania technik WBMR i PET-MR w diagnostyce raka piersi?  

Z potrzeby klinicznej. Aparat PET-MR jest innowacyjną techniką obrazowania, o dużej przydatności w codziennej praktyce klinicznej, jednak nie jest rutynowo stosowany i refundowany. Mamy dużą liczbę doniesień naukowych, które wskazują na wysoką wartość tej metody, ale nie ma jednoznacznych dowodów, które wskazywałyby na to, że faktycznie wartość tych technik jest znacznie wyższa względem stosowanych obecnie.

Na czym polega nowatorskość tych metod?

Obrazowanie PET-MR jest obrazowaniem hybrydowym, czyli badając pacjenta wykonujemy badanie z użyciem jednoczasowo dwóch technik – PET i rezonansu całego ciała. Technika PET jest techniką, która jest już rutynowo stosowana w diagnostyce onkologicznej, ale zazwyczaj z użyciem aparatu PET-CT. To właśnie ta procedura jest refundowana w poszczególnych wskazaniach onkologicznych. Natomiast od 2011 roku dostępny jest aparat PET-MR. My, w naszej pracowni w Białymstoku, mamy taki od 10 lat i jest to naprawdę bardzo przydatna technika. Natomiast metoda WB-MR to technika badania rezonansem magnetycznym, który większość z nas zna, tylko obejmująca całe ciało chorego – zazwyczaj od sklepienia czaski do połowy ud, a w niektórych przypadkach aż do stóp. Różni się on nieco ustawieniami aparatu, protokołem, który jest wykorzystywany, bo nie służy do precyzyjnej oceny jednej części ciała, ale ma służyć do oceny całego ciała pod kątem właśnie chorób nowotworowych. To innowacyjne zastosowanie rezonansu magnetycznego ma już bardzo wielu zwolenników w wielu krajach, jednak podobnie jak w przypadku metody PET-MR nie ma jeszcze jednoznacznych dowodów na to, że jest dużo lepsze niż standardowo stosowane techniki i należałoby je wdrożyć w codziennej praktyce. Mamy natomiast tak zwane „guidelines”, czyli standardy towarzystw naukowych, które mówią, jak należy taki rezonans wykonać i zalecają go wykonywać w poszczególnych wskazaniach, m.in. w raku piersi, prostaty czy szpiczaku.

Chodzi głównie o wykrycie przerzutów?

Tak – do regionalnych węzłów chłonnych, ale również odległych: do układu kostnego, wątroby czy mózgu. To są te obszary, gdzie rezonans całego ciała, zgodnie z protokołem ONCO-RADS, ma największe zastosowanie.

Jednym z atutów badania MR jest brak promieniowania jonizującego. Jakie to ma znaczenie dla pacjentów, którzy w trakcie leczenia muszą być wielokrotnie diagnozowani?

Promieniowanie jonizujące zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory wtórne. Przy jednorazowym badaniu jest ono niewielkie, natomiast w przypadku pacjenta onkologicznego, który często ma wykonywane badania obrazowe, zwiększa się. Nie da się jednak przewidzieć dokładnie, po ilu dawkach mogą wystąpić działania niepożądane. Jeżeli to narażenie jest konieczne, niezbędne do precyzyjnej diagnostyki, to powinniśmy takim badaniom się poddawać. Alternatywę, w postaci badań bezpromiennych, szczególnie powinny rozważyć osoby młodsze, ponieważ im pacjent jest młodszy, tym większe znaczenie ma dawka promieniowania, którą przyjmuje w swoim życiu.

Czy techniki PET-MR i WBMR wpływają na długość procesu diagnostycznego?

To będziemy badać. Na pewno technika PET-MR, która jest techniką wieloparametryczną, czyli pomaga jednoczasowo ocenić zmiany w całym ciele zarówno pod kątem ich metabolizmu, jak i morfologii, skraca ten proces diagnostyczny - podobnie jak rezonans całego ciała. Jeżeli pacjent nie musi być wysyłany w wiele miejsc i zapisywany na różne badania, tylko można to zrobić przy użyciu jednej techniki, to na pewno w istotny sposób może skrócić proces diagnostyczny.

dr n. med. Małgorzata Mojsak, Główna Badaczka, Kierownik Samodzielnej Pracowni Obrazowania Molekular

dr n. med. Małgorzata Mojsak, Główna Badaczka, Kierownik Samodzielnej Pracowni Obrazowania Molekularnego Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

Jakie mają Państwo hipotezy badawcze?

Celem naszego badania jest wykazanie, że badanie rezonansem magnetycznym całego ciała jest badaniem na tyle czułym i swoistym, że może zastąpić obecnie stosowane techniki. Kolejna teza dotyczy korzyści z ich zastosowania dla systemu ochrony zdrowia. Chcemy zbadać, czy wprowadzenie badania rezonansu całego ciała może być korzystne finansowo. Jeżeli byłoby ono droższe od dotychczas stosowanych metod, ale niosłoby pozytywne efekty dla decyzji terapeutycznych, skracało je lub optymalizowało, to wtedy prawdopodobnie ten koszt, mimo że mógłby być wyższy za pojedyncze badanie, ostatecznie okazałby się niższy dla społeczeństwa i odległych efektów w opiece zdrowotnej.

Wspomniała Pani, że są już pewne dane naukowe na temat skuteczności stosowania metod PET-MR i WBMR. Czy w takim razie jakikolwiek kraj zaczął korzystać z nich na szerszą skalę?

Niektóre ośrodki stosują. Na przykład w Anglii rezonans całego ciała jest stosowany u pacjentek z rakiem piersi jako badanie dodatkowe. Nawet w Polsce używa się tego rezonansu w niektórych wąskich wskazaniach, jak chociażby w ocenie przerzutów do kości u pacjentów z rakiem prostaty. Aktualnie w wytycznych Europejskiego Towarzystwa Onkologicznego jest wzmianka w kilku miejscach o potencjalnych korzyściach płynących z uzupełnienia diagnostyki raka piersi o badanie WB-MR. Zazwyczaj metodę PET-MR stosuje się w przypadkach, kiedy wszystkie dotychczasowe wyniki są niejednoznaczne – jako ostateczna alternatywa, weryfikująca je.

Czyli badanie to ma udowodnić, że nowe metody rezonansu całego ciała mają przewagę nad obecnymi standardami?

Celem naszego badania jest stworzenie nowego algorytmu diagnostyczno-terapeutycznego, który mógłby pokazać, w których momentach te badania – czy to badanie rezonansu całego ciała, czy badanie PET-MR – mogłyby zastąpić obecnie stosowany algorytm medyczny, a w których przypadkach mogłyby być uzupełnieniem. Wiemy, że obecne standardy są też bardzo wartościowe, dlatego chcielibyśmy stworzyć pewne zalecenia, na którym etapie diagnostyki, w których przypadkach klinicznych, należy wdrożyć jakie badanie.

Państwa projekt ma wsparcie Agencji Badań Medycznych. Jak ono wpłynie na realizację tego projektu?

W obecnej sytuacji, gdzie zdobycie finansowania na projekty badawcze w dziedzinie medycyny nie jest łatwe i źródeł pozyskania finansowania nie jest dużo, jest ono znamienne. Po prostu nie moglibyśmy realizować takiego projektu bez finansowania ABM-u. Jeżeli chcielibyśmy wnioskować o finansowanie w Polsce, to moglibyśmy to zrobić w ramach grantu z Narodowego Centrum Nauki, ale tu środki przyznawane są na badania podstawowe. Natomiast jeśli chodzi o finansowanie badań klinicznych, które mają służyć wdrożeniu procedur diagnostycznych czy leków, to w tym momencie nie mamy alternatywy. Moglibyśmy wnioskować o granty międzynarodowe, ale taki proces jest znacznie bardziej złożony zarówno formalnie, jak i merytorycznie, i oczywiście konkurencja jest olbrzymia.

Czy finansowanie niekomercyjne ma tutaj znaczenie?

Tak, ma ogromne znaczenie. Finansowania takiego badania nie podjęłaby się żadna firma komercyjna, ponieważ jego wyniki nie służą wdrożeniu żadnej komercyjnej procedury. Chcemy wdrożyć procedurę diagnostyczną, która ma służyć pacjentom i zdrowiu.

Jakie widzi Pani przeszkody w realizacji tego badania?

Na ten moment na pewno problem jest w dostępności do tych technik. W Polsce mamy dwa takie aparaty stosowane u pacjentów – w Białymstoku i w Bydgoszczy, więc ta technika nie jest tak bardzo ogólnodostępna, jakbyśmy chcieli. Wynika to przede wszystkim z kosztów badania, które nie jest jeszcze refundowane, ale od stycznia metoda PET-MR we wskazaniach onkologicznych u dzieci będzie refundowana. Natomiast dalej mamy tylko dwa aparaty na terenie Polski i duży opór przed wdrożeniem tej techniki do standardów postępowania w codziennej praktyce klinicznej. Ponadto w wielu pracowniach rezonansu magnetycznego nie wykonuje się badań całego ciała, więc przydałoby się zmienić sposób myślenia.

Wiemy, że podejście do udziału w badaniach klinicznych w Polsce nadal nie jest najlepsze. Czyli mieli Państwo problem z pozyskaniem osób chętnych do udziału w swoim badaniu?

Z jednej strony nie, ponieważ badanie to nie naraża pacjenta, nie jest eksperymentem w rozumieniu podawania niezbadanych substancji. Wszystkie techniki stosowane w ramach tego badania klinicznego są technikami potwierdzonymi, bezpiecznymi dla pacjenta, już o częściowo potwierdzonej skuteczności i wartości klinicznej. Wymaga ono jednak trochę cierpliwości od pacjenta, bo nie robimy pojedynczego badania, tylko porównawczo musimy wykonać dwa badania, czyli PET-CT i PET-MR albo trzy – PET-CT, PET-MR i rezonans całego ciała. Na co dzień jednak pacjent jest poddawany wielu procedurom, jeszcze bardziej złożonym i dłużej trwającym, więc pacjentki, które przyjeżdżają do nas, są zadowolone z udziału w projekcie. Jednak z drugiej strony, mieliśmy trochę problemów systemowych i administracyjnych, ponieważ taka rekrutacja wymaga od lekarza dodatkowej pracy, a wiemy, że lekarze są bardzo zajęci i tego czasu nie ma zbyt wiele.

Czy tego typu projekty mogą także pomóc edukacji społecznej, zwiększając świadomość na temat bezpieczeństwa badań obrazowych?

W pewien sposób mogą zwiększyć tę świadomość, natomiast informacja z tego projektu nie trafi bezpośrednio do pacjenta, tylko do pracowników ochrony zdrowia. Ważniejsze jest szerzenie wiedzy wśród lekarzy, którzy mogliby przekazać ją swoim pacjentom. To są dosyć skomplikowane tematy, dlatego nie chciałabym, żebyśmy byli źle zrozumiani. Nie chcielibyśmy też zniechęcić pacjentek do wykonywania badań tomografii zleconej przez lekarza kierującego.

Kiedy możemy spodziewać się pierwszych wyników badania?

Rekrutacja pacjentek będzie trwać do października 2026 roku. Po jej zakończeniu przeprowadzimy analizę wyników i mam nadzieję, że uda się nam stworzyć w miarę szybko bardzo precyzyjny raport, który zostanie złożony w ramach rozliczenia do Agencji Badań Medycznych. Następnie planujemy opracować co najmniej dwie publikacje, które opublikujemy w czasopismach międzynarodowych medycznych o szerokim zasięgu tak, żebyśmy mogli te wyniki ogłosić nie tylko w naszym kraju, ale też na arenie międzynarodowej.

Materiał Promocyjny