Reklama
Rozwiń
Reklama

„Tylko świnie siedzą w kinie”. Jaki wyrok zapadł w procesie wytoczonym Andrzejowi Dudzie?

Andrzej Duda nie odpowie za słowa na temat filmu „Zielona granica” - zdecydował warszawski sąd okręgowy. Powództwo wytoczone mu przez Konrada Dulkowskiego zostało oddalone, mimo że krytykę pod adresem widzów, ubraną w słowa „tylko świnie siedzą w kinie”, SO uznał za niedopuszczalną.

Publikacja: 06.11.2025 17:15

„Tylko świnie siedzą w kinie”. Jaki wyrok zapadł w procesie wytoczonym Andrzejowi Dudzie?

Kielce, 27.10.2025. Były prezydent RP Andrzej Duda podczas spotkania w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach

Foto: Piotr Polak/PAP

Jak podkreśliła sędzia Agnieszka Onichimowska – uzasadniając czwartkowy nieprawomocny wyrok – „nie sposób uznać, że przeciętnie rozsądnie myśląca osoba” mogłaby utożsamić treść wypowiedzi byłego prezydenta z działaczem Konradem Dulkowskim, czyli prezesem Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wytoczył powództwo o naruszenie dóbr osobistych. 

– Nawet jeśli sąd krytycznie odnosi się do wypowiedzi pana prezydenta, wyrażających pewien sposób aprobaty – nieakceptowalnego zdaniem sądu – zestawienia osób, które obejrzały film Agnieszki Holland „Zielona granica” z osobami uczęszczającymi do kina w celu oglądania propagandowych filmów w czasie niemieckiej okupacji, w latach 1939-45, sąd nie widzi podstaw do łączenia przedmiotowej wypowiedzi bezpośrednio z osobą powoda, a tym samym uznania jej za godzącą w jego dobra osobiste – uzasadniała s. Onichimowska.

Za słowa „tylko świnie siedzą w kinie” miałby przepraszać prezydent, czy Andrzej Duda? 

I podkreśliła, że problematyczna okazała się też sama treść przeprosin, która – w razie wygranej prezesa OMZRiK – miałaby zostać zamieszczona na stronie TVP Info (to na antenie tej telewizji padła bowiem kontrowersyjna teza).

Pozwany został bowiem Skarb Państwa – prezydent, czyli de facto urząd, a nie konkretna osoba. Ale przepraszać miałaby już konkretna osoba, czyli Andrzej Duda. Zdaniem sądu byłoby to nie do pogodzenia z rzeczywistością, w której urząd ten sprawuje dziś Karol Nawrocki. SO ocenił również, że pozew jest „próbą obejścia prawa”, bo prezydent – owszem – może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, np. za przestępstwo, ale odpowiadałby on wówczas przed Trybunałem Stanu (o czym stanowi konstytucja).

W procesie, który ruszył pod koniec października, oprócz przeprosin, Konrad Dulkowski domagał się też zapłaty 500 zł na Fundację Ocalenie. Cała sprawa była zaś pokłosiem debaty, która dwa lata temu przetoczyła się przez media w związku z premierą „Zielonej granicy”, opowiadającej o kryzysie migracyjnym na granicy polsko-białoruskiej i działalności zaangażowanych w niesienie tam pomocy aktywistów.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

"Tylko świnie siedzą w kinie". Andrzej Duda usłyszy wyrok za słowa o "Zielonej granicy"

Proces za słowa prezydenta Andrzeja Dudy o filmie „Zielona granica”. Jaki wyrok wydał sąd? 

Podczas pierwszej i jedynej rozprawy w tym procesie, szef OMZRiK i jego pełnomocniczka wykazywali, że wypowiedź ówczesnej głowy państwa uderzyła nie tylko w niego samego, ale też w innych widzów Agnieszki Holland. Choć za swój film otrzymała ona szereg nagród, a zdaniem wielu pokazała w nim prawdę na temat sytuacji na granicy, według jego krytyków bezpodstawnie uderzyła w funkcjonariuszy Straży Granicznej, opowiadając się po jednej stronie politycznego sporu. Gorzkich słów nie szczędzili jej m.in. politycy PiS-u, a głos w sprawie zabrał również sam prezydent.

W programie „Gość Wiadomości” na antenie TVP Info Andrzej Duda przyznał, że w stosunku do widzów, którzy zdecydowali się uczestniczyć w seansach, nie dziwi się używaniu przez funkcjonariuszy SG hasła, znanego z czasów hitlerowskiej okupacji, „kiedy w naszych kinach pokazywano propagandowe filmy”. I choć później tłumaczył, że jego wypowiedź była jedynie cytatem, tym razem to pod jego adresem ruszyła lawina krytyki.

– Andrzej Duda jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wypowiedział publicznie – wtedy jeszcze na antenie telewizji rządowej – słowa: „tylko świnie siedzą w kinie”. Nie zostały one „rzucone” w prywatnej rozmowie, był to komunikat wygłoszony przez człowieka, którego słowa mają moc kształtowania opinii publicznej – przekonywała mec. Magdalena Spisak.

Czytaj więcej

„Zielona granica” Agnieszki Holland: Stracone złudzenia Europy

Prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych: prezydent nie po raz pierwszy atakował określone grupy społeczne 

W trakcie procesu mec. Spisak stała na stanowisku, że „wolność słowa nie daje prawa do pogardy i uwłaczania czci innego człowieka”, a tocząca się sprawa w istocie nie sprowadza się do sporu o jedno wypowiedziane zdanie. – Dotyczy ona tego, czy konkretny obywatel w Polsce ma prawo oczekiwać szacunku od tych, którzy w jego imieniu sprawują władzę – obrazowała.

Reklama
Reklama

Tego samego zdania był sam Konrad Dulkowski, który podkreślał, że nie da się porównać ciężaru odpowiedzialności przeciętnego internauty, który dopuszcza się hejterskich komentarzy, z odpowiedzialnością osoby pełniącej w państwie tak ważną rolę. – Prezydent Duda w trakcie swojej prezydentury nie po raz pierwszy atakował określone grupy społeczne, ale ten atak odebrałem wręcz personalnie – mówił przed sądem.

Prezes OMZRiK oceniał, że prezydent w istocie przywołał słowa bliżej nieokreślonej grupy funkcjonariuszy SG, zaś okoliczność cytowania znieważających opinii nie zwalnia z odpowiedzialności za słowa zwłaszcza, kiedy wypowiadający je sam przyznaje, że nie dziwi się, iż one padają. Byli i przyszli widzowie „Zielonej granicy” mieli więc prawo odebrać je jako jednoznaczną krytykę ze strony głowy państwa, a próba jakiegokolwiek późniejszego tłumaczenia się z nich to jedynie zrzucanie odpowiedzialności na samych znieważonych.

Czytaj więcej

PiS przeciwko Holland. „Prezydent Duda segreguje Polaków na podstawie oglądanych filmów”

Pełnomocnik Andrzeja Dudy: prezydent ma prawo wypowiadać się w kwestiach bezpieczeństwa państwa 

Zupełnie inaczej kwestie te postrzegał pełnomocnik prezydenta mec. Krzysztof Kondrat, czemu wyraz dał, określając prezesa OMZRiK mianem „aktywisty politycznego”, który sam „nie cofa się przed bardzo ostrymi sformułowaniami”. A to – zdaniem mecenasa – stoi w sprzeczności z deklarowanymi wartościami, rzekomo naruszonymi wypowiedzią jego klienta. Za nielogiczne mecenas uznał też deklaracje, jakoby słowa głowy państwa znieważyły konkretną osobę, która w postępowaniu występuje „w imieniu jakiejś bliżej nieokreślonej grupy”.

Argumentację drugiej strony mecenas generalnie uznał jedynie za wywód dotyczący sporu politycznego. – Powód w żadnym zakresie nie wykazał faktu naruszenia jakichkolwiek dóbr osobistych, różnie zresztą definiowanych – raz mówi o dobrym imieniu, godności, czci, teraz o znieważeniu, a w pewnym momencie też o poczuciu dyskomfortu i złym samopoczuciu. W ramach ochrony dóbr osobistych takie subiektywne odczucia, polegające na krótkotrwałym dyskomforcie psychicznym, powinny być traktowane z dużą dozą ostrożności – wyjaśniał mec. Kondrat.

Pełnomocnik Andrzeja Dudy przypominał też, że słowa jego klienta nie padły w próżni, lecz w czasie, kiedy w przestrzeni publicznej trwała burzliwa debata dotycząca bezpieczeństwa państwa. A prezydent – jako jeden z głównych odpowiedzialnych za nie podmiotów – miał prawo reagować. Mec. Kondrat podkreślał jednak, że w tym przypadku jego klient jedynie przytoczył opinię, która w tej dyskusji już padła.

Reklama
Reklama

– Nie rozumiem, jaki związek z bezpieczeństwem Polski może mieć znieważanie, oczernianie i stygmatyzowanie obywateli własnego kraju – skonkludował z kolei prezes OMZRiK.

Sygnatura akt: I C 229/24

Czytaj więcej

"Zielona granica" Agnieszki Holland. Decyzja MSWiA - przed filmem specjalny spot

Jak podkreśliła sędzia Agnieszka Onichimowska – uzasadniając czwartkowy nieprawomocny wyrok – „nie sposób uznać, że przeciętnie rozsądnie myśląca osoba” mogłaby utożsamić treść wypowiedzi byłego prezydenta z działaczem Konradem Dulkowskim, czyli prezesem Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który wytoczył powództwo o naruszenie dóbr osobistych. 

– Nawet jeśli sąd krytycznie odnosi się do wypowiedzi pana prezydenta, wyrażających pewien sposób aprobaty – nieakceptowalnego zdaniem sądu – zestawienia osób, które obejrzały film Agnieszki Holland „Zielona granica” z osobami uczęszczającymi do kina w celu oglądania propagandowych filmów w czasie niemieckiej okupacji, w latach 1939-45, sąd nie widzi podstaw do łączenia przedmiotowej wypowiedzi bezpośrednio z osobą powoda, a tym samym uznania jej za godzącą w jego dobra osobiste – uzasadniała s. Onichimowska.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Sądy i trybunały
Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Nieruchomości
Można już składać wnioski o bon ciepłowniczy. Ile wynosi i komu przysługuje?
Służby mundurowe
W 2026 roku wojsko wezwie nawet 235 tys. osób. Kto jest na liście?
Nieruchomości
Przełom w sprawie działki pod CPK. Co skłoniło Piotra Wielgomasa do jej zwrotu
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Nieruchomości
Rząd kończy z patologiami w spółdzielniach mieszkaniowych. Oto, co chce zmienić
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama