USA: strach przed wirusem rośnie

Opustoszałe ulice, cisza w restauracjach i brak środków dezynfekujących. Tak sytuacja wygląda w rejonach w Ameryce, gdzie panoszy się koronawirus.

Publikacja: 08.03.2020 05:47

USA: strach przed wirusem rośnie

Foto: AFP

– Autobus dowożący ludzi do pracy, stoi pusty. Dochody w kafejkach spadły, szkoły zamknięte w rejonie podmiejskim. Centrum miasta zadziwiająco ciche. Nie ma korków na ulicach – taki obrazek okolic Seattle w stanie Waszyngton na północnym zachodzie Ameryki przedstawia jeden z amerykańskich dzienników.

Microsoft, Facebook, Google, Amazon i wiele innych dużych koncernów mających siedzibę w okręgu Seattle zarządziło pracę z domu. To pierwszy rejon w Stanach Zjednoczonych, gdzie władze radzą, aby ludzie nie wychodzili na ulice jeżeli nie muszą. To też pierwszy region tego dużego kraju, w którym wirus COVID-19 wymyka się spod kontroli. – To wszystko się bardzo szybko wydarzyło. Praktycznie w ciągu kilku dni – mówią mieszkańcy tego stanu.

Trzy czwarte zgonów spowodowanych tym wirusem w Stanach Zjednoczonych to mieszkańcy domu opieki w Kirkland w stanie Waszyngton. Władze tamtego regionu skarżą się, że walkę z rozprzestrzenianiem się wirusa, utrudnia im brak testów na obecność koronawirusa, a pracownicy służby zdrowia na brak ubrań ochronnych. Brak testów na obecność wirusa to zresztą bolączka całego kraju od Waszyngtonu do Florydy. W Kalifornii, gdzie tysiące ludzi jest pod obserwacją do czwartku przeprowadzono tylko 516 testów na obecność koronawirusa, bo więcej nie jest dostępnych.

W Stanach Zjednoczonych w sobotę liczba zarażeń zbliżała się do 400. Oprócz zachodniego wybrzeża, od tygodnia strach przed zarażeniem rozprzestrzenia się też w mieście Nowy Jork, w którym mieszka prawie 9 milionów ludzi, a kolejne kilka milionów codziennie przyjeżdża tu do pracy. Najwięcej chorych skupionych jest w powiecie Westchester na przedmieściach miasta, gdzie mieszka jeden z pierwszych zarażonych. W restauracjach i w kafejkach w jego miasteczku zrobiły się pustki podobnie jak w okolicach Seattle. Na brak klientów narzekają też właściciele popularnych chińskich restauracji w całym mieście Nowy Jork.

Mieszkańcy rejonu nowojorskiego wykupują środki dezynfekujące i robią zapasy jedzenia na wypadek kwarantanny. Najbardziej poszukiwanym produktem jest żel dezynfekujący do rąk, którego Amerykanie generalnie nadużywają, a w panice przed wirusem doprowadzili do pustek w sklepach. Nie można go kupić praktycznie nigdzie. – Mieliśmy dostawę o 8 rano. Od 6 była kolejka klientów zainteresowanych kupieniem środka do dezynfekcji rąk – mówi pracownik jednej z manhattańskich drogerii należących do popularniej sieci CVS. 

W piątek “New York Post” podał, że butelka tego żelu, która normalnie kosztuje pięć dolarów, dostępna była w jednym sklepie na Manhattanie za 79 dolarów. 

Ceny poszybowały w górę również w internecie, gdzie sprzedawcy liczą sobie nawet 149 dolarów za dwie 350 mililitrowe butelki żelu dezynfekującego do rąk, albo 45 dolarów za chusteczki dezynfekujące, plus koszty przesyłki. Sytuacja stała się na tyle poważna, że lokalne samorządy zaczęły karać sprzedawców podbijających ceny.

Pracownicy banków, teatrów, muzeów coraz częściej obsługują klientów w gumowych rękawiczkach. W szkołach przeprowadzana jest dezynfekcja. Władze zarządziły regularną dezynfekcję nowojorskiego metra, którym dziennie przemieszcza się miliony osób. Mimo wszystko wielu użytkowników tego środka transportu z obawą wsiada do wagonów metra. – Każde kichnięcie, każdy odgłos kaszlu brzmią jakoś teraz głośniej i wywołują napięcie – mówi nowojorczanka. Zdarzają się podróżni, którzy swoimi środkami czystości dezynfekują siedzenia i metalowe poręcze do trzymania. – Ja od poniedziałku nie jeżdżę metrem. Wszędzie chodzę na nogach. Wczoraj przeszedłem chyba 13 mil po mieście – mówi Polak z Connecticut, który codziennie pracuje na Manhattanie. 

W sobotę, gdy liczba zarażonych wirusem wzrosła do 89, a kilka tysięcy ludzi poddano kwarantannie, gubernator stanu Nowy Jork wprowadził stan wyjątkowy. – Pozwoli nam to na zaangażowanie większych środków do walki z wirusem takich jak zakup niezbędnych rzeczy oraz zatrudnianie osób do pomocy pracownikom służby zdrowia – powiedział gubernator.

Aleksandra Słabisz z Nowego Jorku

 

– Autobus dowożący ludzi do pracy, stoi pusty. Dochody w kafejkach spadły, szkoły zamknięte w rejonie podmiejskim. Centrum miasta zadziwiająco ciche. Nie ma korków na ulicach – taki obrazek okolic Seattle w stanie Waszyngton na północnym zachodzie Ameryki przedstawia jeden z amerykańskich dzienników.

Microsoft, Facebook, Google, Amazon i wiele innych dużych koncernów mających siedzibę w okręgu Seattle zarządziło pracę z domu. To pierwszy rejon w Stanach Zjednoczonych, gdzie władze radzą, aby ludzie nie wychodzili na ulice jeżeli nie muszą. To też pierwszy region tego dużego kraju, w którym wirus COVID-19 wymyka się spod kontroli. – To wszystko się bardzo szybko wydarzyło. Praktycznie w ciągu kilku dni – mówią mieszkańcy tego stanu.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 811
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 810
Świat
54-letni szerpa wspiął się na Mount Everest po raz 27. Pobił swój własny rekord
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 808
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 807