Przedsiębiorców poszkodowanych w wyniku pożaru centrum handlowego Marywilska 44, które spłonęło w nocy z soboty na niedzielę, czekać może długa droga do odbudowy swoich biznesów.
Jak wyjaśnia adw. Przemysław Lech z kancelarii SLM ADWOKACI, dla osób znajdujących się w podobnej sytuacji ogromne znaczenie ma zabezpieczenie dowodów, czyli zrobienie jak największej liczby zdjęć pogorzeliska, czy powołanie prywatnego rzeczoznawcy, który sporządzi własną opinię i zgłosi ubezpieczycielowi szkodę. - Właściciel takiej hali czy prowadzący w niej biznesy przedsiębiorcy – zakładając, że najprawdopodobniej mają dobrowolne ubezpieczenia – powinni dokonać tego niezwłocznie po zdarzeniu – wskazuje prawnik.
Czytaj więcej
Zakład Ubezpieczeń Społecznych opublikował specjalny komunikat dla przedsiębiorców z centrum handlowego Marywilska 44, które spłonęło w nocy z soboty na niedzielę.
Mecenas wyjaśnia, że ubezpieczyciel musi zweryfikować dostarczone mu informacje, a także wysłać na miejsce swojego prawnika lub rzeczoznawcę, którzy ocenią i zabezpieczoną dowody. Na podstawie tych ostatnich ustalona zostanie kwota odszkodowania. - Jeśli okazuje się, że ewidentną winę za spowodowanie pożaru ponosi np. wykonawca instalacji elektrycznej – a to zwykle stanowi jego przyczynę – poszkodowany ma prawo domagać się wypłaty odszkodowania z OC sprawcy – przypomina. I dodaje, że kluczowe są zawarte w samej polisie zapisy.
Przedsiębiorcy nie walczą o wyższe kwoty
W opinii mec. Lecha poszkodowani w pożarach, wypadkach drogowych czy z powodu zniszczeń miewają jednak problem z uzyskaniem odszkodowań, albo z wypłaceniem ich w adekwatnej wysokości kwotach. - Wielu z nich nie decyduje się walczyć o kilkaset lub kilka tysięcy złotych wyższe sumy w sądzie, co każdorazowo powoduje realny zysk ubezpieczyciela. Moim zdaniem skala takiego zjawiska powinna zostać ograniczona – mówi ekspert.