Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców dołącza się do krytyki projektu, który zyskał już potoczną nazwę ustawy o e-inwigilacji. W datowanym na 26 lipca liście do Kancelarii Sejmu odniósł się do rządowego zamiaru nałożenia na biegłych rewidentów obowiązku dostarczania do centralnej bazy wszystkich dokumentów z audytu firm oraz z innych badań.
W piśmie podpisanym przez Marka Wocha, zastępcę Rzecznika, czytamy, że nałożenie na firmy audytorskie tego obowiązku, wraz z koniecznością tłumaczenia dokumentów z obcych języków na polski, może wiązać się z nadmiernymi kosztami dla przedsiębiorców oraz doprowadzić do zmniejszenia zaufania między audytorem a badanym podmiotem. Woch zwraca też uwagę, że sprawa dotyczy powierzanych biegłym rewidentom danych poufnych objętych tajemnicą przedsiębiorstwa, tajemnicą bankową, a nawet – w przypadku podmiotów publicznych – tajemnicą państwową.
Czytaj więcej
Pod pozorem unowocześniania administracji rząd chce wyciągnąć od przedsiębiorców wszystkie dane o ich działalności. Wykorzystując do tego biegłych rewidentów.
Rzecznik wytyka też projektowi naruszenie zasad dobrej legislacji, które obligują rząd do analizy skutków społeczno-gospodarczych planowanych zmian, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorców. „W przedłożonym projekcie (…) nie zawarto analizy możliwości osiągnięcia celu przedmiotowych zmian za pomocą innych środków, wbrew obowiązkowi wynikającemu z art. 66 Prawa Przedsiębiorców (…)” – czytamy w piśmie.
Rządowy projekt nowych przepisów, będący częścią większego projektu o e-administracji, czeka w Sejmie na rozpatrzenie. Wzbudził już protesty zarówno samorządu biegłych rewidentów, jak też organizacji biznesowych. Rada Przedsiębiorczości zarzuciła mu wręcz dążenie do elektronicznej inwigilacji firm. Po tym, jak problem opisała „Rzeczpospolita”, minister cyfryzacji Janusz Cieszyński zapowiedział częściowe wycofanie się z tych planów. Jednak rząd wciąż chce stworzenia takiej bazy, a głównym celem ma być walka z oszustwami na rynku finansowym.