Rząd podejmuje kolejną próbę głębokiej ingerencji w działalność prywatnego biznesu. Chce nakazać biegłym rewidentom, którzy badają duże firmy i organizacje pozarządowe, by dostarczali do centralnej bazy raporty z tych badań.
W ten sposób w rządowej instytucji – Polskiej Agencji Nadzoru Audytowego (PANA) – znajdą się wszystkie poufne informacje m.in. o cenach, marżach, warunkach dostaw czy planach inwestycyjnych. Krótko mówiąc, wszystkie pilnie strzeżone tajemnice biznesowe. I to nie tylko te dzisiejsze, ale też z ostatnich ośmiu lat. Dotyczy to ok. 42 tys. firm czy fundacji, które podlegają obowiązkowemu audytowi, a także wielu innych podmiotów, które poddają się audytowi dobrowolnie.
E-inwigilacja
Władze chcą wprowadzić nowy obowiązek bez rozgłosu, przy okazji wprowadzania przepisów o elektronizacji urzędów. Projekt ustawy autorstwa Ministerstwa Cyfryzacji przewiduje że firmy audytorskie przekażą do PANA w postaci elektronicznej „akta zleceń usług atestacyjnych lub akta zleceń usług pokrewnych”. Mają to zrobić w ciągu 90 dni od zakończenia tych usług.
Pojęcie „akta zleceń usług atestacyjnych” może być nieco enigmatyczne dla osób niezorientowanych. Jak wyjaśnia biegły rewident Krzysztof Burnos, chodzi tu o dokumentację właściwie całej działalności biegłego rewidenta.
– I to nie tylko o badania sprawozdań przedsiębiorstw, ale też np. badania prawidłowości wykorzystania środków unijnych, due dilligence czy sprawozdań społecznej odpowiedzialności biznesu – wylicza ekspert. Dodaje, że w takiej dokumentacji są m.in. faktury i umowy, ale też pisma z toczonych procesów sądowych czy informacje wskazujące na sytuację finansową firmy.