Ile osób zmarło od listopada 2018 r. w wyniku powikłań pogrypowych

Od listopada w Polsce w wyniku powikłań pogrypowych zmarły już 23 osoby. A szczyt zachorowań dopiero przed nami.

Aktualizacja: 14.02.2019 18:16 Publikacja: 14.02.2019 18:03

Ile osób zmarło od listopada 2018 r. w wyniku powikłań pogrypowych

Foto: Fotolia.com

Alarmujące dane podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego Państwowy Zakład Higieny: od początku tegorocznego sezonu grypowego, czyli od listopada 2018 r., do 7 lutego 2019 r. odnotowano 2,4 mln zachorowań. W wyniku powikłań pogrypowych zmarły w tym czasie 23 osoby. 12 z nich miało ponad 65 lat, a 11 – od 15 do 64 lat. To już połowa wszystkich zgonów z powodu grypy w sezonie 2017/2018, kiedy zmarło 47 osób. – Jesteśmy u szczytu sezonu. Chociaż do 7 stycznia zgonów oficjalnie było 15, ale eksperci są zgodni: jest to liczba mocno zaniżona. Grypa często rozpoczyna jakiś proces chorobowy, a przy najgorszym scenariuszu bezpośrednią przyczyną zgonu jest zapalenie płuc czy zapalenie mięśnia sercowego i w karcie zgonu nie uwzględnia się przyczyny pośredniej, jaką była grypa – mówi rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.

Czytaj także: Grypa czy przeziębienie – jak rozpoznać chorobę?

Najbardziej zagrożone dzieci i osoby starsze

Wśród chorych przeważają osoby w wieku 15–64 lata, to ponad milion zarażonych. Druga najliczniejsza grupa, ponad 600 tys. osób, to dzieci do czterech lat. Kolejne pół miliona to dzieci pomiędzy 5. a 14. rokiem życia. Najmniej, bo tylko 218 tys., zagrożeni grypą to osoby powyżej 65. roku życia. Ale to właśnie oni, i najmniejsze dzieci, do drugiego roku życia, są najbardziej narażone na fatalne skutki powikłań nieleczonej lub źle leczonej grypy.

Jak tłumaczy prof. Adam Antczak, przewodniczący rady naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy, w przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, kiedy dominował wirus B, w tym sezonie za 86 proc. zachorowań odpowiada wirus A/H1N1, za 4,1 proc. wirus A/H3N2, a wirus B tylko za 1,8 proc. przypadków.

Chorują i pracują

– Wirus A/H1N1 charakteryzuje się dużą złośliwością. Zarażeni powinni więc chronić nie tylko siebie, ale i innych i izolować się w domu, także po to, by odpowiednio wypocząć – zauważa Marek Posobkiewicz, były główny inspektor sanitarny, lekarz chorób wewnętrznych i tropikalnych. – Grypa jest bardzo zaraźliwa, a przechodzona, niewłaściwie doleczona, może powodować groźne powikłania. Powinniśmy pamiętać, że grypa nie tylko może wyłączyć na kilka tygodni z pracy, ale skutkować ciężkimi powikłaniami w postaci: zapalenia płuc, niewydolności oddechowej, zapalenia mięśnia sercowego i również zgonu. U części ludzi, u których dojdzie do zapalenia mięśnia sercowego, rozwija się niewydolność mięśnia sercowego i konieczna jest transplantacja serca.

Tymczasem wielu zatrudnionych nie zważa na te zagrożenia i pomimo choroby nie rezygnuje z pracy. Powoduje to rozprzestrzenianie się choroby i wydłuża okres potrzebny do wyzdrowienia. Przerwy w pracy są też niemile widziane przez wielu pracodawców. Nieobecność pracowników burzy organizację pracy i powoduje nadgodziny u pozostałych pracowników.

– To dość wyraźne zjawisko, że pracodawcy naciskają na obecność zatrudnionych pomimo zarażenia grypą – mówi Marzena Flis, pełnomocnik ds. BHP w NSZZ Solidarność. – Apelujemy do pracodawców, aby nie wywierali presji na zatrudnionych w czasie choroby. Tak by w spokoju mogli wrócić do zdrowia.

OPINIA

prof. Arkadiusz Sobczyk, partner w Kancelarii Sobczyk i Współpracownicy

Pracownik chory na grypę nie powinien przychodzić do pracy, bo może zarazić współpracowników, a przez spowolnione reakcje także doprowadzić do wypadku. Moim zdaniem pracodawcy mają wręcz obowiązek odsunąć taką osobę od pracy i wysłać ją do lekarza. Wynika to z art. 11[1] kodeksu pracy, który nakłada na pracodawców obowiązek dbałości o godność i inne dobra osobiste pracownika. Jeśli tego nie zrobią, można by nawet rozważyć, czy przez tolerowanie obecności chorego w miejscu pracy nie przyczyniają się do powstania powikłań takiej choroby. Roszczenia w stosunku do pracodawcy mogliby mieć także współpracownicy chorego, którzy zarażą się grypą w miejscu pracy. Powoduje to oczywiste szkody, choćby w postaci niemałych wydatków na zakup lekarstw.

Alarmujące dane podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego Państwowy Zakład Higieny: od początku tegorocznego sezonu grypowego, czyli od listopada 2018 r., do 7 lutego 2019 r. odnotowano 2,4 mln zachorowań. W wyniku powikłań pogrypowych zmarły w tym czasie 23 osoby. 12 z nich miało ponad 65 lat, a 11 – od 15 do 64 lat. To już połowa wszystkich zgonów z powodu grypy w sezonie 2017/2018, kiedy zmarło 47 osób. – Jesteśmy u szczytu sezonu. Chociaż do 7 stycznia zgonów oficjalnie było 15, ale eksperci są zgodni: jest to liczba mocno zaniżona. Grypa często rozpoczyna jakiś proces chorobowy, a przy najgorszym scenariuszu bezpośrednią przyczyną zgonu jest zapalenie płuc czy zapalenie mięśnia sercowego i w karcie zgonu nie uwzględnia się przyczyny pośredniej, jaką była grypa – mówi rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Droga konieczna dla wygody sąsiada? Ważny wyrok SN ws. służebności
Sądy i trybunały
Emilia Szmydt: Czuję się trochę sparaliżowana i przerażona
Zawody prawnicze
Szef palestry pisze do Bodnara o poważnym problemie dla adwokatów i obywateli
Sądy i trybunały
Jest opinia Komisji Weneckiej ws. jednego z kluczowych projektów resortu Bodnara
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Prawo dla Ciebie
Jest wniosek o Trybunał Stanu dla szefa KRRiT Macieja Świrskiego