Tegoroczna susza jest nietypowa, bo przyszła stosunkowo wcześnie. Czy przez to jest bardziej groźna?
Tak prosto nie da się tego określić, bo potencjalne straty zależą zależy od rodzaju roślin, regionu, rodzaju gruntu,. itp. Na razie widać spore różnice, bo zagrożenie suszą w przypadku zbóż jarych sięga ok. 67 proc. powierzchni upraw, ale już ozimych - ok. 48 proc. Uprawy krzewów owocowych są zagrożone w prawie 50 proc., a drzew owocowych – w 19 proc.
Według obecnych szacunków, zbiory w tej grupie upraw mają być średnie o 20 proc. niższe niż zazwyczaj. Czy może być jeszcze gorzej?
Oczywiście jeśli chodzi o szacowanie strat to musimy jeszcze poczekać. Meteorolodzy zapowiadają zamianę pogody. Nie wiemy jednak na ile poprawi to stan nawodnienia gleby. Jeśli przez Polskę przejdą gwałtowne burze z intensywnymi opadami, a potem znów się wypogodzi, to może to przynieść więcej szkody niż korzyści. Tak naprawdę potrzebne są nam kilkudniowe, mniej intensywne, ale długotrwałe opady. Tzw. trzydniówki, która są przekleństwem wczasowiczów , ale mogłyby poprawić sytuację.
Na razie sytuacja jest dramatyczne, bo susza w mniejszym lub większym stopniu obejmuje praktycznie cały kraj. I tylko pozornym pocieszeniem może być to, że znacznie mniejsze jest jej natężenie w regionach południowych. Te regiony nie są bowiem tak istotnym zagłębiem żywnościowym dla kraju jak Wielkopolska, Lubuskie, Mazowsze czy Kujawy. A tu jest bardzo źle. Części upraw już nic nie pomoże, pewna część może zostać uratowana, jeśli szybko zacznie padać. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku może być gorzej niż w 2006 r., czyli dotychczas największej suszy rolniczej.