Opóźnianie zwrotów VAT narusza neutralność tego podatku i pogarsza płynność finansową przedsiębiorców – wytykają resortowi finansów przedstawiciele biznesu i posłowie opozycji. Niektórzy przedsiębiorcy obawiają się nawet bratobójczej walki firm rękami fiskusa uzbrojonego w nowe narzędzia kontrolne i sankcje karne.
Choć o przedłużaniu zwrotów VAT mówi się w środowiskach przedsiębiorców od dawna, to temat zrobił się jeszcze głośniejszy na przełomie 2016 i 2017 r. Okazało się, że urzędy skarbowe zwroty przyspieszyły pod koniec roku, by – pogarszając nieznacznie ubiegłoroczne wyniki budżetu – poprawić wyniki tegoroczne.
Polityka wstrzymywania zwrotów trwa, dlatego właśnie posłowie z sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju domagali się od rządu wyjaśnień. Szczególnie tego, jak na owe zwroty wpływają wprowadzone od 1 stycznia nowe wymogi w przepisach, w tym elektroniczne raportowanie sprzedaży oraz nowe sankcje.
Ministerstwo Finansów przyznało, że o ile w całym ubiegłym roku kwoty wstrzymanych zwrotów sięgały 3,5 mld zł, o tyle do 20 marca tego roku osiągnęły już pół miliarda złotych. Na swoje pieniądze czeka 1050 firm.
Jak jednak wyjaśniał posłom w sejmowej komisji wiceminister finansów Paweł Gruza, w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej zwroty są dokonywane stosunkowo szybko – w ostatnich latach średnio w 38–41 dni.