Szefowa KE w Polsce zaraz po Francji

Ursula von der Leyen osiągnęła już znaczący postęp w stosunkach z Warszawą.

Publikacja: 24.07.2019 18:38

Szefowa KE w Polsce zaraz po Francji

Foto: AFP

To podróż wdzięczności za objęcie najważniejszego stanowiska w europejskiej centrali. Tak przynajmniej to widzą niektórzy dyplomaci.

Wybierając sekwencję objazdu wszystkich stolic Unii, Ursula von der Leyen w pierwszej kolejności postawiła na Paryż, bo gdyby Emmanuel Macron nie ustrzelił kandydatury Manfreda Webera, dziś nadal ślęczałaby nad problemami modernizacji Bundeswehry. Zgodnie z taką interpretacją Warszawa znalazła się na drugim miejscu, bo bez jej stanowczego oporu na czele KE stanąłby Frans Timmermans. Zaś następnym etapem będzie Zagrzeb, bo w decydującym momencie premier Chorwacji Andrej Plenković najmocniej domagał się, aby to kluczowe stanowisko pozostało w rękach chadeków.

Ale na symbolach się nie kończy, bo choć von der Leyen ledwie od dwóch tygodni jest przewodniczącą elektem KE, już zasygnalizowała warunki, które mogą doprowadzić do kompromisowego rozwiązania sporów dzielących Warszawę i Brukselę od niemal czterech lat.

– Po pierwsze, gdy chodzi o zmiany klimatyczne, z jednej strony zapewniła w Parlamencie Europejskim, że podziela cel osiągnięcia neutralności w emisji gazów cieplarnianych do 2050 r., ale z drugiej strony przyznała, że kraje, które mogą mieć z tym duży problem, potrzebują funduszu sprawiedliwej transformacji. – To jest otwarcie drzwi do kompensacji, o które apelował na Radzie Europejskiej premier Morawiecki – mówi „Rzeczpospolitej" minister ds. europejskich Konrad Szymański.

Podobnie gdy chodzi o politykę migracyjną. – Von der Leyen wspomniała w Parlamencie Europejskim, że musi ona być przedmiotem odpowiedzialności wszystkich krajów członkowskich i kierować się względami humanitarnymi. Ale z drugiej strony mówiła o uzasadnionych wątpliwościach niektórych krajów członkowskich. Zaś w mediach dodała, że Polska znajduje się w specyficznej sytuacji, bo przyjęła półtora miliona Ukraińców, wielu z nich uciekających przed wojną. Dokładnie o taki kontrapunkt nam chodziło – podkreśla Szymański.

Wreszcie gdy mowa o praworządności, polski minister ds. europejskich podkreśla, że „nowa szefowa Komisji Europejskiej z jednej strony uznała, iż jest to rzecz absolutnie fundamentalna, pod czym się zresztą sami podpisujemy. Ale z drugiej proces oceny respektowania zasad państwa prawa musi objąć wszystkie kraje członkowskie, a nie tylko jeden czy dwa z nich, bo nikt nie jest doskonały. To także stwarza szansę na polityczną deeskalację. Oczekujemy, że Bruksela ustali jasne, przejrzyste kryteria oceny, a także granice ingerencji Unii, które nie podważą odmiennych tradycji konstytucyjnych i prawnych każdego z państw. Paradoksalnie dzisiejszy brak takich obiektywnych kryteriów jest sprzeczny z samą zasadą praworządności, dla której pewność prawa jest kluczowym wymiarem".

Prominentny polityk PiS przyznaje, że Polska namawiała Brukselę do powołania niezależnej instytucji, która oceniłaby stan rządów prawa we wszystkich państwach członkowskich przynajmniej od roku. – To jest więc dla nas propozycja, na którą możemy się zgodzić – mówi nasz rozmówca.

Wysoko postawione źródła zachodnie podkreślają jednak, że częścią kompromisu w sprawie praworządności musi być respektowanie przez TSUE. W wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej" 30 kwietnia, na pytanie, „czy będziemy wzorowym krajem w realizacji wszystkich przyszłych wyroków TSUE co do art. 7, szef MSZ Jacek Czaputowicz powiedział: „Myślę, że tak. Wyroki te będą ważne także dla całej UE. Zobaczymy, jak inne państwa będą wprowadzały w życie zasady określane przez TSUE ws. niezależności władzy sądowniczej. Np. w Niemczech system mianowania sędziów jest bardziej upolityczniony niż w Polsce".

Szymański zapowiada, że Polska jest gotowa szukać kompromisu nie tylko w kwestii klimatu, ale także „drugim najważniejszych problemie, przed jakim dziś staje Unia: przyszłym budżecie Wspólnoty na lata 2021–2028".

To podróż wdzięczności za objęcie najważniejszego stanowiska w europejskiej centrali. Tak przynajmniej to widzą niektórzy dyplomaci.

Wybierając sekwencję objazdu wszystkich stolic Unii, Ursula von der Leyen w pierwszej kolejności postawiła na Paryż, bo gdyby Emmanuel Macron nie ustrzelił kandydatury Manfreda Webera, dziś nadal ślęczałaby nad problemami modernizacji Bundeswehry. Zgodnie z taką interpretacją Warszawa znalazła się na drugim miejscu, bo bez jej stanowczego oporu na czele KE stanąłby Frans Timmermans. Zaś następnym etapem będzie Zagrzeb, bo w decydującym momencie premier Chorwacji Andrej Plenković najmocniej domagał się, aby to kluczowe stanowisko pozostało w rękach chadeków.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790