Artystka (ur. 1947) zajmuje się fotografią, technikami jej powielania i przetwarzania. Aparaty fotograficzne znała od dziecka, bo jej rodzice robili pierwsze zdjęcia robili jeszcze przed II wojną światową. Opowiada, że w sercu nosi wspaniałe czarno-białe fotografie zrobione przez znakomitych przedwojennych fotografików – lubiła przyglądać się im godzinami.
W warszawskiej ASP studiowała rzeźbę, projektowanie brył i płaszczyzn w pracowni Oskara Hansena oraz rysunek u Bogusława Szwacza i grafikę u Józefa Pakulskiego.
– Bardzo dużo mi dała nauka u profesora Hansena, który otwierał studentom głowy – wspomina Gierzyńska. - Fotografię kocham dlatego, że niesie ze sobą wiele różnych możliwości. Cieszyłam się, że mogę z niej zbudować własne narracje.
Miała doświadczenie w nakładaniu na siebie zdjęć, kadrowaniu, robieniu kolaży. Dużo eksperymentowała. Jednak jej droga artystyczna była na tyle odległa od tradycyjnych wyobrażeń na temat tego medium, że nie została przyjęta do Związku Polskich Artystów Fotografików.
– Traktowałam fotografię jak naświetloną kartkę papieru, z którą mogę robić, co mi się podoba – wyjaśnia artystka. - Zajmuję się peryferiami fotografii.