Poprzedni sezon był trudny, czy czuła pani, że w tym już na początku może być tak dobrze?
Nie mogłam się doczekać tego sezonu, ale nawet nie dlatego, że czułam rewelacyjną formę. Chciałam, żeby coś się ruszyło, żeby forma była równa i żebym co weekend zdobywała punkty. Wcześniej miewałam świetne wyniki, ale to były jednorazowe wyskoki. Jestem doświadczoną zawodniczką i taka sytuacja przestawała mi wystarczać.
Dwa razy była pani blisko zwycięstwa – w Pokljuce i Hochfilzen...
W Pokljuce nasz sztab zdecydował, że nie będę dostawała wiadomości o sytuacji na trasie. Trenerzy chcieli, żebym się nie dekoncentrowała na strzelnicy. O tym, że jest dobrze, dowiedziałam się na ostatnim okrążeniu, po strzelaniu. Ukrainka Julia Dżyma miała tę przewagę, że biegła po mnie i znała wyniki. W Hochfilzen z kolei był bieg masowy. Wybiegłam z ostatniego strzelania jako pierwsza, widziałam rywalki. Trochę mnie to sparaliżowało, że byłam pierwsza, musiałam uciekać. To ważne doświadczenie dla mnie. Mam nadzieję, że jeśli drugi raz zdarzy mi się taka sytuacja, to zareaguję lepiej.