Formuła 1: Muszą jeździć by przetrwać

Formuła 1 wraca do akcji na początku lipca, od dwóch wyścigów w Austrii.

Aktualizacja: 02.06.2020 15:57 Publikacja: 02.06.2020 15:52

Formuła 1: Muszą jeździć by przetrwać

Foto: AFP

Europejska część kalendarza ma składać się z ośmiu rund, między którymi zaplanowano jedynie dwa wolne weekendy. Wakacje będą pracowite, ale tylko w ten sposób można myśleć o zrealizowaniu planów władz F1 – wciąż mówi się o rozegraniu 15-18 Grand Prix.

Pewnym ułatwieniem logistycznym będą „podwójne” rundy w Austrii i Wielkiej Brytanii: po dwa wyścigi, w następujące po sobie weekendy. Po zawodach na austriackim Red Bull Ringu (5 i 12 lipca) F1 przeniesie się na węgierski Hungaroring (19 lipca), a następnie – po jednym weekendzie przerwy – zawita na brytyjski tor Silverstone (2 i 9 sierpnia). Prosto stamtąd trzeba będzie pojechać pod Barcelonę (16 sierpnia), a po kolejnym weekendzie przerwy odbędą się wyścigi w Belgii i we Włoszech (30 sierpnia i 6 września).

Aby uniknąć powtarzania takich samych nazw, drugi wyścig w Austrii zostanie rozegrany pod nazwą Grand Prix Styrii, a druga runda na Silverstone otrzymała nazwę Grand Prix 70-lecia. Właśnie na tym torze w maju 1950 roku rozpoczęła się historia wyścigowych mistrzostw świata.

– Spodziewamy się, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami pierwsze wyścigi będą odbywały się bez udziału kibiców – mówi Chase Carey, dyrektor generalny F1. – Mamy nadzieję, że w najbliższych miesiącach sytuacja się poprawi i obecność kibiców będzie możliwa. Resztę kalendarza zamierzamy opublikować w nadchodzących tygodniach.

Wyścigi bez udziału kibiców zostaną zorganizowane w wyjątkowy sposób. Każdy zespół będzie mógł przywieźć na tor tylko 80 osób, wszyscy muszą mieszkać w jednym miejscu, podróżować razem i nie kontaktować się z członkami innych ekip. Cały personel będzie regularnie testowany na obecność koronawirusa. Te utrudnienia są jednak niczym w porównaniu z katastrofalnymi skutkami przestoju. Zespoły ponoszą koszty bieżącej działalności, ale z drugiej strony do kasy F1 nie trafiają pieniądze od organizatorów wyścigów – a to podstawowy składnik funduszu, z którego ekipom są następnie wypłacane premie za wyniki, lwia część budżetów zespołów ze środka i końca stawki.

Ponadto jeśli liczba wyścigów w sezonie spadnie poniżej szesnastu, to spadną również opłaty wnoszone przez nadawców telewizyjnych. Te pieniądze także trafiają do wspólnej puli i są dzielone między posiadacza praw komercyjnych oraz wszystkie zespoły.

Panujący kryzys jest trudnym sprawdzianem dla właścicieli F1. Amerykańska firma Liberty Media nie może nawet marzyć o wpływach na poziomie dotychczasowych – mało tego, będzie musiała sporo dołożyć do interesu. Średnia wartość wspomnianych wpływów od organizatorów miała w sezonie 2020 wynosić około 30 milionów dolarów za wyścig, przy 22 rundach. Ponieważ dla organizatorów jedynym poważnym źródłem bezpośrednich przychodów jest sprzedaż biletów, a pierwsze wyścigi będą odbywały się bez kibiców, to Liberty Media zamiast inkasować będzie dopłacać organizatorom – mówi się tu o kwocie na poziomie jednego miliona dolarów za wyścig oraz udziale organizatorów w zyskach z reklam na torze (normalnie to także wyłączny zysk Liberty Media).

Amerykańska firma musi też zadbać o uczestników widowiska – premie za poprzedni sezon, wypłacane z reguły w miesięcznych transzach, zostały w przypadku niektórych ekip przyspieszone, by ułatwić im przetrwanie kryzysu. Każdy z ośmiu wyścigów ma sponsora tytularnego i w tej chwili właśnie współpraca z głównymi partnerami F1 jest najważniejszym źródłem przychodów, które pomogą ocalić wyścigowy sport i jego uczestników. Bez ścigania F1 nie przetrwa, dlatego powrót do rywalizacji ma kluczowe znaczenie – nawet jeśli ma się ona odbywać w niecodziennych okolicznościach.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports.

Europejska część kalendarza ma składać się z ośmiu rund, między którymi zaplanowano jedynie dwa wolne weekendy. Wakacje będą pracowite, ale tylko w ten sposób można myśleć o zrealizowaniu planów władz F1 – wciąż mówi się o rozegraniu 15-18 Grand Prix.

Pewnym ułatwieniem logistycznym będą „podwójne” rundy w Austrii i Wielkiej Brytanii: po dwa wyścigi, w następujące po sobie weekendy. Po zawodach na austriackim Red Bull Ringu (5 i 12 lipca) F1 przeniesie się na węgierski Hungaroring (19 lipca), a następnie – po jednym weekendzie przerwy – zawita na brytyjski tor Silverstone (2 i 9 sierpnia). Prosto stamtąd trzeba będzie pojechać pod Barcelonę (16 sierpnia), a po kolejnym weekendzie przerwy odbędą się wyścigi w Belgii i we Włoszech (30 sierpnia i 6 września).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata