Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny

Bartosz Zmarzlik po raz czwarty został mistrzem świata i potwierdził, że żużlowcem jest wybitnym.

Publikacja: 02.10.2023 03:00

Bartosz Zmarzlik mistrzostwo świata zapewnił sobie podczas zawodów Grand Prix w Toruniu

Bartosz Zmarzlik mistrzostwo świata zapewnił sobie podczas zawodów Grand Prix w Toruniu

Foto: PAP/Tytus Żmijewski

– Nawet jakbym chciał, to nie wymyśliłbym takiego scenariusza – przyznał Zmarzlik po triumfie w kończącym sezon Grand Prix Polski w Toruniu.

Dwa tygodnie temu nie został dopuszczony do rywalizacji w duńskim Vojens. Zdyskwalifikowano go za nieprzepisowy kevlar w kwalifikacjach (były na nim nie te loga sponsorów, których wymaga organizator cyklu). Obrona tytułu, która wydawała się formalnością, stanęła pod znakiem zapytania, bo jego przewaga nad wiceliderem, Szwedem Fredrikiem Lindgrenem, zmalała z 24 do 6 punktów.

Bartosz Zmarzlik po raz czwarty mistrzem świata. Wytrzymał próbę nerwów

– Na początku byłem zdruzgotany, chciałem na to wszystko machnąć ręką. Pierwszy raz w życiu, przy całej mojej miłości do żużla, nie miałem siły o tym myśleć – wspominał Zmarzlik przed kamerami Eurosportu. W sobotę pokazał jednak charakter. Wytrzymał próbę nerwów, w biegu finałowym nie dał szans Lindgrenowi.

Czytaj więcej

Bartosz Zmarzlik wydał oświadczenie po wykluczeniu z Grand Prix Danii. „Brak mi słów”

Odniósł 23. zwycięstwo w turnieju Grand Prix, zrównał się z rekordzistą, Australijczykiem Jasonem Crumpem, a wiele jeszcze przed nim. Zmarzlik w kwietniu skończył przecież dopiero 28 lat. Nikt tak młodo nie zdobył czterech tytułów mistrza świata. Nawet Ivan Mauger i Tony Rickardsson, otwierający klasyfikację wszech czasów, którzy wywalczyli po sześć złotych medali. Nowozelandczyk nie miał w wieku Zmarzlika ani jednego tytułu, a Szwed – tylko dwa.

– Po tym, co wydarzyło się w Vojens, dochodziłem do siebie przez trzy dni. Kosztowało mnie to jakieś pięć lat życia. Ten tytuł jest inny niż poprzednie. Wcześniej wiedziałem, że mogę to zrobić, teraz – że muszę. Byłem na tym bardzo skoncentrowany. Odczuwałem presję, ale byłem spokojny, bo wiedziałem, że mam sześć punktów przewagi – podkreślał Zmarzlik.

Plebiscyt na sportowca roku. Bartosz Zmarzlik mocnym kandydatem

To był jego sezon. Z reprezentacją zdobył Drużynowy Puchar Świata, trzeci raz z rzędu został indywidualnym mistrzem Polski, a przed tygodniem świętował tytuł z Motorem Lublin.

Czytaj więcej

Motor Lublin po raz drugi mistrzem żużlowej PGE Ekstraligi

„Niesamowity, życzliwy, miły, odważny, szybki, po prostu The Best – Nasz Mistrz Świata” - skomentował wyczyn Zmarzlika Zbigniew Boniek, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej i wielki kibic żużla.

Zmarzlik zdeklasował rywali i znów ustawił się w gronie poważnych kandydatów do wygranej w plebiscycie na Sportowca Roku. Choć dojrzał i nabrał obycia z kamerami, to nie zmieniło się jedno: od błyszczenia na salonach woli spokojną pracę w warsztacie i domowe obowiązki, koszenie trawy oraz – jak sam mówi – „pranko”.

Kiedy przyszła pandemia, nie narzekał na brak okazji do jazdy, umiał się odnaleźć w nowej rzeczywistości. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” opowiadał, że miał wreszcie czas, by zamontować numer na domu, wymienić zepsute żarówki, pomalować stolik do ogrodu. Z narzeczoną oglądał powtórki meczów.

Gdy inni sportowcy, czekając na możliwość powrotu do rywalizacji, spędzali godziny przed konsolą, on w mediach społecznościowych promował grę państwa-miasta. I dłubał przy swoich motocyklach.

Rodzina najważniejsza

Sukcesy go nie zepsuły. Pozostał skromnym chłopakiem, którego trudno nie lubić. Twardo stąpa po ziemi, ciężko pracuje, nie dostarcza tematów plotkarskim portalom. Od lat jest związany z tą samą kobietą, pobrali się w ubiegłym roku, mają syna.

Rodzina jest dla niego najważniejsza, gwarantuje spokój niezbędny do bicia kolejnych rekordów i przesuwania swoich granic. U Zmarzlików nie było żużlowych tradycji, ale bliscy poświęcili wszystko dla jego kariery. Dziś tworzą mocny team, który wspólnie pracuje na sukces.

– Warto otoczyć się takimi ludźmi, którzy ci odpowiadają i pomagają. My idziemy na piwo, a ty jedziesz na motorku – słyszałem czasami. Minęły lata i tak jak niektórzy stali pod sklepem, tak nadal tam stoją – opowiadał kilka lat temu, siedząc na kanapie u Kuby Wojewódzkiego. Pokazał tam też, że ma duże poczucie humoru, dystans do siebie i potrafi śmiać się nawet ze swojego charakterystycznego głosu.

Kiedyś marzył, żeby być taki jak Tomasz Gollob. Swojego mistrza dawno już przerósł. Dziś sam stał się idolem dla dzieciaków.

– Nie wiadomo, co będzie za dwa, trzy lata. Trzeba wykorzystywać szanse, jakie dostajesz od życia – zaznacza, choć polscy kibice nie wyobrażają sobie, by na torach Grand Prix mogło zabraknąć Zmarzlika.

Ma obsesję na punkcie żużla, więc możemy być pewni, że jeśli zdrowie dopisze, będziemy oglądać go jeszcze długo.

– Nawet jakbym chciał, to nie wymyśliłbym takiego scenariusza – przyznał Zmarzlik po triumfie w kończącym sezon Grand Prix Polski w Toruniu.

Dwa tygodnie temu nie został dopuszczony do rywalizacji w duńskim Vojens. Zdyskwalifikowano go za nieprzepisowy kevlar w kwalifikacjach (były na nim nie te loga sponsorów, których wymaga organizator cyklu). Obrona tytułu, która wydawała się formalnością, stanęła pod znakiem zapytania, bo jego przewaga nad wiceliderem, Szwedem Fredrikiem Lindgrenem, zmalała z 24 do 6 punktów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata
Moto
PGE Ekstraliga nie kończy sezonu na finale. Blokada czy „znieczulenie jak u dentysty”?