Weekend w stolicy Azerbejdżanu stoi pod znakiem przeróżnych incydentów. Najwięcej pracy mają mechanicy Williamsa. W piątek George Russell najechał na poluzowaną pokrywę studzienki kanalizacyjnej i zespół musiał przygotować dla niego zapasowy samochód, a po kwalifikacjach trzeba było odbudować maszynę Kubicy.
– Na tym torze płaci się wysoką cenę za relatywnie drobny błąd – tłumaczył Polak wpadkę z czasówki. – Skręciłem zbyt wcześnie i zawadziłem o wewnętrzną barierę. Pękło zawieszenie i zostałem wyrzucony na zewnętrzną kolejnego zakrętu, w najwęższym punkcie toru i całego kalendarza F1.
To był błąd kierowcy, teraz zespół ocenia uszkodzenia samochodu. Mimo problemów z zapasem części zamiennych – dodatkowo uszczuplonym po piątkowej przygodzie Russella – Williams zapowiada, że uda się odbudować auto na niedzielny wyścig. Nie mogą skorzystać z kolejnego samochodu zapasowego, bo po pierwsze takowego nie mają, a po drugie przepisy dopuszczają tylko jedną taką zamianę podczas wyścigowego weekendu. Do wymiany jest przednie zawieszenie po obu stronach, hamulce oraz układ kierowniczy.
Niemal identyczną przygodę przeżył w drugiej fazie kwalifikacji jeden z faworytów do zdobycia pole position. Leclerc uzyskiwał najlepsze czasy we wszystkich sesjach treningowych, ale potencjał Ferrari znów nie został wykorzystany. – Jestem głupi, głupi – kajał się przez radio kierowca z Monako, siedząc jeszcze w kokpicie uszkodzonej maszyny. W finałowej odsłonie kwalifikacji, opóźnionej o blisko godzinę, osamotniony Sebastian Vettel nie sprostał rywalom z Mercedesa. Valtteri Bottas i Lewis Hamilton przez cały weekend ustępowali tempem czerwonym samochodom, ale spadająca pod wieczór temperatura nawierzchni i sprytna strategia pomogły im w zdobyciu pierwszego rzędu na starcie. Vettel przed decydującą próbą postanowił mocniej rozgrzać opony i samotnie rozpoczął okrążenie, a koledzy z Mercedesa spokojnie ustawili się za innymi samochodami i wykorzystali zmniejszający opór tunel aerodynamiczny na długich prostych. – Jazda za innymi daje jakieś trzy dziesiąte sekundy – tłumaczył kierowca Ferrari, który właśnie o tyle przegrał walkę o pole position. Dość niespodziewanie szybszym z duetu Mercedesa po raz drugi z rzędu okazał się Bottas, zdobywając swoje ósme pole position w karierze. Lepsze wyścigowe tempo wciąż ma Ferrari, ale przewagę pozycji startowych mają rzecz jasna obrońcy tytułu. Jeśli w niedzielę odniosą czwarte z rzędu podwójne zwycięstwo, to ustanowią nowy rekord Formuły 1: jak dotąd żadnej ekipie nie udało się zgarnąć więcej niż trzech dubletów w pierwszych wyścigach sezonu.
Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports