Błąd i kraksa Roberta Kubicy w Baku

W chaotycznej sesji kwalifikacyjnej na ulicznym torze w Baku triumfowali kierowcy Mercedesa, a Robert Kubica i Charles Leclerc rozbili samochody w tym samym, najwęższym miejscu toru.

Publikacja: 27.04.2019 20:46

Błąd i kraksa Roberta Kubicy w Baku

Foto: AFP

Weekend w stolicy Azerbejdżanu stoi pod znakiem przeróżnych incydentów. Najwięcej pracy mają mechanicy Williamsa. W piątek George Russell najechał na poluzowaną pokrywę studzienki kanalizacyjnej i zespół musiał przygotować dla niego zapasowy samochód, a po kwalifikacjach trzeba było odbudować maszynę Kubicy.

– Na tym torze płaci się wysoką cenę za relatywnie drobny błąd – tłumaczył Polak wpadkę z czasówki. – Skręciłem zbyt wcześnie i zawadziłem o wewnętrzną barierę. Pękło zawieszenie i zostałem wyrzucony na zewnętrzną kolejnego zakrętu, w najwęższym punkcie toru i całego kalendarza F1. 

To był błąd kierowcy, teraz zespół ocenia uszkodzenia samochodu. Mimo problemów z zapasem części zamiennych – dodatkowo uszczuplonym po piątkowej przygodzie Russella – Williams zapowiada, że uda się odbudować auto na niedzielny wyścig. Nie mogą skorzystać z kolejnego samochodu zapasowego, bo po pierwsze takowego nie mają, a po drugie przepisy dopuszczają tylko jedną taką zamianę podczas wyścigowego weekendu. Do wymiany jest przednie zawieszenie po obu stronach, hamulce oraz układ kierowniczy.

Niemal identyczną przygodę przeżył w drugiej fazie kwalifikacji jeden z faworytów do zdobycia pole position. Leclerc uzyskiwał najlepsze czasy we wszystkich sesjach treningowych, ale potencjał Ferrari znów nie został wykorzystany. – Jestem głupi, głupi – kajał się przez radio kierowca z Monako, siedząc jeszcze w kokpicie uszkodzonej maszyny. W finałowej odsłonie kwalifikacji, opóźnionej o blisko godzinę, osamotniony Sebastian Vettel nie sprostał rywalom z Mercedesa. Valtteri Bottas i Lewis Hamilton przez cały weekend ustępowali tempem czerwonym samochodom, ale spadająca pod wieczór temperatura nawierzchni i sprytna strategia pomogły im w zdobyciu pierwszego rzędu na starcie. Vettel przed decydującą próbą postanowił mocniej rozgrzać opony i samotnie rozpoczął okrążenie, a koledzy z Mercedesa spokojnie ustawili się za innymi samochodami i wykorzystali zmniejszający opór tunel aerodynamiczny na długich prostych. – Jazda za innymi daje jakieś trzy dziesiąte sekundy – tłumaczył kierowca Ferrari, który właśnie o tyle przegrał walkę o pole position. Dość niespodziewanie szybszym z duetu Mercedesa po raz drugi z rzędu okazał się Bottas, zdobywając swoje ósme pole position w karierze. Lepsze wyścigowe tempo wciąż ma Ferrari, ale przewagę pozycji startowych mają rzecz jasna obrońcy tytułu. Jeśli w niedzielę odniosą czwarte z rzędu podwójne zwycięstwo, to ustanowią nowy rekord Formuły 1: jak dotąd żadnej ekipie nie udało się zgarnąć więcej niż trzech dubletów w pierwszych wyścigach sezonu.

Autor jest komentatorem telewizji Eleven Sports

Weekend w stolicy Azerbejdżanu stoi pod znakiem przeróżnych incydentów. Najwięcej pracy mają mechanicy Williamsa. W piątek George Russell najechał na poluzowaną pokrywę studzienki kanalizacyjnej i zespół musiał przygotować dla niego zapasowy samochód, a po kwalifikacjach trzeba było odbudować maszynę Kubicy.

– Na tym torze płaci się wysoką cenę za relatywnie drobny błąd – tłumaczył Polak wpadkę z czasówki. – Skręciłem zbyt wcześnie i zawadziłem o wewnętrzną barierę. Pękło zawieszenie i zostałem wyrzucony na zewnętrzną kolejnego zakrętu, w najwęższym punkcie toru i całego kalendarza F1. 

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata