Co spowodowało sparaliżowanie Trybunału Konstytucyjnego

To nie brak debaty sparaliżował TK.

Aktualizacja: 07.10.2017 08:48 Publikacja: 07.10.2017 07:30

Trybunał Konstytucyjny

Trybunał Konstytucyjny

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Adwokaci Grzegorz Prigan i Karol Pachnik w tekście „TK wywołał zamęt" („Rzeczpospolita" z 17 września) cytują obawy Janusza Kochanowskiego, że „brak debaty na temat sędziowskiego aktywizmu i legitymacji orzecznictwa konstytucyjnego może doprowadzić do wprowadzenia kontrowersyjnych i prowadzących do paraliżu TK inicjatyw ustawodawczych". Autorzy zdają się nie dostrzegać, iż to nie brak debaty na wspomniane tematy sparaliżował działanie Trybunału Konstytucyjnego. Destrukcja Trybunału dokonuje się za sprawą metodycznych, a przy tym niekonstytucyjnych („ustawy naprawcze"), działań władzy wykonawczej, których celem był demontaż najważniejszego bezpiecznika, chroniącego obywateli przed ustawodawczym bezprawiem. Zwyciężył zatem argument siły. To nie brak woli dialogu doprowadził również do podjęcia przez Sejm obecnej kadencji „uchwał unieważniających" wybór trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału i biernego zaakceptowania skuteczności tych „uchwał" przez strażnika konstytucji.

Nie mają sensu próby szukania symetrii między ewidentnym przelicytowaniem przez poprzednią większość sejmową (wybór pięciu, a nie trzech sędziów TK, co Trybunał w grudniu 2015 uznał za nielegalne) a późniejszymi działaniami wymierzonymi w Trybunał przez kolejną większość. Adwokaci z założenia szukają argumentów na korzyść „wątpliwie czyniących". Jest to wpisane w naturę zawodu. Miejsce na te argumenty to jednak właściwe procedury dotyczące odpowiedzialności konstytucyjnej.

Mniej polityki, więcej środowiska

Adwokatura od dawna zwraca uwagę na konieczność zmniejszenia elementu politycznego w wyborze sędziów Trybunału (http://www.adwokatura.pl/z-zycia-nra/nra-za-przywroceniem-mozliwosci-zglaszania-kandydatow-na-sedziow-tk-przez-srodowiska-prawnicze) Nie można jednak zapomnieć, iż popierany przez adwokaturę projekt ustawy o TK powstały pod auspicjami prezydenta Komorowskiego, który m.in. dawał wydziałom prawa i samorządom zawodów zaufania publicznego możliwość zgłaszania kandydatów na sędziów, spotkał się w 2015 r. z niechęcią całej sceny parlamentarnej, co ujaskrawiła zgodna eliminacja tego pomysłu w komisji sejmowej, także głosami PiS.

Nie podzielamy jednak przekonania iż „twór, którego członków nieodmiennie wybierają politycy", z definicji nie może być apolityczny. Teza taka nakazywałaby przyjąć, że również wielokrotnie przywoływane przez mecenasa Pachnika i Prigana poglądy dr Janusza Kochanowskiego skażone są sympatiami politycznymi rzecznika praw obywatelskich, który wszak wybrany został przez polityków. Postulowane wydzielenie Izby Konstytucyjnej w Sądzie Najwyższym albo w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w obecnej sytuacji niewiele by zmieniło, skoro reforma forsowana przez większość parlamentarną zmierza do zwiększenia wpływu polityków na wybór sędziów.

Niech sympatie zostawią poza salą

Oczywiste jest, iż żadna procedura nie wyeliminuje całkowicie najbardziej prywatnych sympatii politycznych kandydatów na urzędy państwowe, w tym kandydatów na sędziów TK. Chodzi o to, by wybierać takich sędziów, co do których można mieć zaufanie, iż swoje sympatie pozostawią poza salą narad. Czy jest to wykluczone? Oczywiście nie. Wystarczy prześledzić działalność orzeczniczą niektórych sędziów wskazanych w poprzednich latach przez obecnie rządzących. Profesor Liszcz, prof. Granat, prof. Wronkowska-Jaśkiewicz, prof. Kieres (ostatni dwoje wybrani także głosami PiS). Czy z ich orzeczeń wynika trwała i jednoznaczna deklaracja polityczna? Niebagatelne znaczenie ma sposób ukształtowania debaty nad wyłonionymi już kandydaturami na sędziów, w tym poważne traktowanie instytucji wysłuchań publicznych. Obecnie kandydaci partii rządzącej na sędziów Trybunału ignorują pytania kierowane do nich przez organizacje obywatelskie.

Znamienne, że autorzy jako argument za gruntownymi reformami przywołują „wytykanie" Trybunałowi wyroku w sprawie lustracji. Czy jednak nie było tak, iż sztandarowy projekt rządzących z 2006 r., pisaną m.in. przez młodego prawnika Andrzeja Dudę ustawę lustracyjną, Trybunał głęboko przeanalizował i wskazał aż kilkadziesiąt jej niekonstytucyjnych przepisów? W takim razie nie dziwi, iż niektórzy wyrok ten „wytykali", skoro nie spełnił ich politycznych oczekiwań. W tamtym czasie jednak patron tego młodego prawnika, prezydent Lech Kaczyński mocno podkreślał, że dyskusja o wyrokach Trybunału „szczególnie po wydaniu orzeczenia, ma jedynie teoretyczny charakter, ponieważ zgodnie z naszą konstytucją orzeczenie takie ma moc powszechnie obowiązującą". Stwierdzenie, zdawałoby się oczywiste, zostało jednak zakwestionowane w 2016 r. poprzez odmowę publikacji i uznania orzeczeń Trybunału.

Próba szukania „wielu cech wspólnych" między „ostatnim prezesem" Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzejem Rzeplińskim (takiego określenia użyli autorzy), a obecnie pełniącą tę funkcję sędzią Julią Przyłębską byłaby nawet ciekawa poznawczo, gdyby poszły za nią realne argumenty. Trudno przy tym odgadnąć, jakie znaczenie dla dyskusji nad sposobami kontroli konstytucyjności ustaw mają rzekome charakterologiczne podobieństwa poszczególnych sędziów Trybunału. Mają rację autorzy, iż pozostawienie Trybunału w obecnym kształcie szkodzi Państwu. I nie chodzi tu o „deprecjonowanie wyroków", ale ich ważność – jeśli zastanowić się nad zagadnieniami legalności wyboru trzech sędziów dublerów oraz wyboru prezesa Trybunału. Nadto statystyki dowodzą, iż działalność orzecznicza Trybunału to tylko cień jego funkcjonowania przed 2016 r.

Świat wokół coraz szybciej się zmienia i komplikuje. Stąd też nieco życzeniowe wydaje się marzenie autorów o „dobrym, lapidarnym prawie, zrozumiałym dla każdego". Fantastycznie brzmi postulat zakazu uchwalenia ustawy, o ile dwie lub trzy inne już obowiązujące nie zostaną uchylone. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby formułując taki postulat, udało się wskazać kraj, w którym marzenie to choć po części udało się zrealizować.

Porozmawiajmy o wystroju wnętrz

Zawsze „warto rozmawiać", także o wizjach, jakie prezentują mec. Prigan i mec. Pachnik. Trzeba jednak z większym dystansem podejść do nadziei na pożyteczne zmiany, budowanej na tym, że „prezydent RP zapowiedział przecież referendum w sprawie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej". Wątpliwy jest zarówno faktyczny cel tej inicjatywy, jak i „plebiscytowy" charakter referendalnych zagadnień – bo pytań szczegółowych musiałyby być setki. Niezależnie zaś od wyniku referendum ostatecznie o kształcie nowych przepisów konstytucyjnych decydować będzie parlament, w którym zrealizowało się aż tak wiele „dobrych zmian", że ze zdumienia przecierają oczy obserwatorzy nie tylko nad Wisłą. Trudno oprzeć się wrażeniu, że proponowana obecnie przez rządzących dyskusja o nowej konstytucji przypomina sytuację, w której mieszkańcom płonącego na ich oczach domu proponuje się rozmowę o nowej aranżacji wnętrz.

Autorzy są adwokatami

Adwokaci Grzegorz Prigan i Karol Pachnik w tekście „TK wywołał zamęt" („Rzeczpospolita" z 17 września) cytują obawy Janusza Kochanowskiego, że „brak debaty na temat sędziowskiego aktywizmu i legitymacji orzecznictwa konstytucyjnego może doprowadzić do wprowadzenia kontrowersyjnych i prowadzących do paraliżu TK inicjatyw ustawodawczych". Autorzy zdają się nie dostrzegać, iż to nie brak debaty na wspomniane tematy sparaliżował działanie Trybunału Konstytucyjnego. Destrukcja Trybunału dokonuje się za sprawą metodycznych, a przy tym niekonstytucyjnych („ustawy naprawcze"), działań władzy wykonawczej, których celem był demontaż najważniejszego bezpiecznika, chroniącego obywateli przed ustawodawczym bezprawiem. Zwyciężył zatem argument siły. To nie brak woli dialogu doprowadził również do podjęcia przez Sejm obecnej kadencji „uchwał unieważniających" wybór trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału i biernego zaakceptowania skuteczności tych „uchwał" przez strażnika konstytucji.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP