Sztuka wykorzystania funduszy UE

Unijne wsparcie po 2020 r. nie zniknie, ale będzie trudniejsze do pozyskania. Strategią samorządów powinno więc być jak najbardziej efektywne wykorzystanie obecnej pomocy.

Publikacja: 06.04.2016 21:00

O zasadach unijnego wsparcia po 2020 roku dyskutowali były premier Jan Krzysztof Bielecki, przewodni

O zasadach unijnego wsparcia po 2020 roku dyskutowali były premier Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Partnerów EY, oraz Robert Gwiazdowski, profesor Uczelni Łazarskiego

Foto: materiały prasowe

– Przede wszystkim trzeba podkreślić, że wbrew powielanym opiniom po 2020 r. fundusze UE nie zostaną ograniczone do zera – przekonywał Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Partnerów EY, b. premier, podczas panelu „Kiedy wyczerpią się unijne fundusze... Pytanie o strategie na przyszłość".

– Po pierwsze, tak naprawdę pieniądze z obecnej perspektywy będziemy wydawać do 2023 r., a po jej zakończeniu możemy wykorzystywać różne mechanizmy, by sięgać po wsparcie w okresie przejściowym. Gdy już przekroczymy 75 proc. poziomu zamożności w UE, wciąż przecież będzie to niski poziom – podkreślał Bielecki.

Przyznał, że tych funduszy może być mniej i mogą być dostępne na innych zasadach. Na jakich jeszcze dokładnie nie wiadomo, o czym mówił Rafał Trzaskowski, poseł PO, b. wiceminister spraw zagranicznych.

– Dziś państwa negocjują tzw. budżety narodowe, w kolejnej perspektywie już tego może nie być. Mogą być konkursy otwarte, w których konkurować będę chętni ze wszystkich krajów. Reformy idą też w takim kierunku, by część pieniędzy była wsparciem zwrotnym w formie pożyczek – wymieniał Trzaskowski. – Może też się tak zdarzyć, że więcej pieniędzy skierowane zostanie na strefę euro, a polityka spójności zostanie ograniczona. To będzie sprawdzian dla polskiego rządu.

Samorządy muszą się więc przygotować do nowych reguł, a przede wszystkim odzwyczaić się od „łatwego" wykorzystanie funduszy UE, czyli inwestowania ich w infrastrukturę podstawową.

– Zresztą już się tak powoli dzieje – podkreślał Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego. – Poprzedni budżet UE na lata 2007–2013 pozwolił nam nadgonić zapaść cywilizacyjną w podstawowej infrastrukturze. Teraz jednak około połowę funduszy trzeba przeznaczyć na rozwój gospodarki, przedsiębiorczości, nauki, innowacji. To inwestycje, które muszą stworzyć jak największą wartość dodaną. I są o wiele trudniejsze niż „proste" wydatki na – patrząc z punktu widzenia samorządów – drogi, budynki szkół, szpitali, ośrodków kultury czy wyposażenie laboratoriów B+R.

– Niewątpliwie potrzebujemy funduszy UE, zwłaszcza w kontekście planów zwiększania inwestycji w Polsce, według planu wicepremiera Morawieckiego. Nie mamy przecież wystarczających oszczędności krajowych, a inwestycje zagraniczne przestały być atrakcyjnym źródłem pozyskiwania kapitału z zagranicy – mówił Bielecki.

Dlatego tak ważne jest, by inwestycje unijne były efektywne, potrafiły zarobić na siebie po ukończeniu czy nawet przynosić zyski. – Nie jest sztuką coś zbudować, sztuką jest zarobić na utrzymanie tej inwestycji – mówił Bielecki. Jako przykład podał Stadion Narodowy, który kosztował 2 mld zł. – Jego roczne utrzymanie to 40 mln zł, problemem zaś jest uzyskanie nawet takich pieniędzy, nie mówiąc o zwrocie kosztów inwestycji – wyliczał Bielecki. – Samorządy będą więc musiały przestawić się na nowe tory – dodał.

Podobne problemy mają inne kraje, zwłaszcza z regionu. – Nasz region jest jednym z najbiedniejszych w UE, więc naprawdę nasze potrzeby infrastrukturalne są ogromne – mówił Dumitru Buzatu, przewodniczący rady województwa Vaslui w Rumunii. – Ale pieniądze z UE trochę nas usypiają. W ciągu kolejnych lat będziemy musieli przygotować zupełnie nową strategię, nastawioną przede wszystkim na wzrost – zauważył Buzatu.

– Przede wszystkim trzeba podkreślić, że wbrew powielanym opiniom po 2020 r. fundusze UE nie zostaną ograniczone do zera – przekonywał Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Partnerów EY, b. premier, podczas panelu „Kiedy wyczerpią się unijne fundusze... Pytanie o strategie na przyszłość".

– Po pierwsze, tak naprawdę pieniądze z obecnej perspektywy będziemy wydawać do 2023 r., a po jej zakończeniu możemy wykorzystywać różne mechanizmy, by sięgać po wsparcie w okresie przejściowym. Gdy już przekroczymy 75 proc. poziomu zamożności w UE, wciąż przecież będzie to niski poziom – podkreślał Bielecki.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje