Pandemia bije w prawników - kancelarie wstrzymują rekrutacje
Dodajmy do tego obawy o inne osoby, które mogły zostać zakażone, o tych wszystkich, których należało poinformować o konieczności podjęcia stosownych działań diagnostycznych i prewencyjnych. Zważmy także konieczność natychmiastowego przeorganizowania funkcjonowania zawodowego w kierunku powrotu do izolacji. Sporo jak na jedną pozytywnie zdiagnozowaną osobę. Choć ten jednostkowy przypadek zakończył się szczęśliwie, nie sposób wykluczyć innego przebiegu. W szczególności rozrastającego się w postępie geometrycznym kręgu zakażonych. Nawet błyskawiczne i skoordynowane działania służb medycznych i sanitarnych nie są w stanie zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, mogą jedynie ograniczać wynikające z tego konsekwencje. Dopiero zetknięcie z konkretnym przypadkiem boleśnie uświadamia, że ta choroba to nie żart. Nieznane są dokładnie jej bezpośrednie następstwa ani dalsze konsekwencje: powikłania, nieodwracalne zmiany w organizmie. A przecież niekiedy dochodzi do najgorszego. I bez znaczenia jest, że najczęściej u osób starszych, mających schorzenia współistniejące. Każdy z nas ma takie osoby wokół siebie. Zresztą i wśród całkowicie zdrowych zdarzają się przypadki śmiertelne. To są powszechnie znane fakty. Wskazujemy je nie po to, by rozstrzygać spory naukowe z dziedziny medycyny, lecz by przypomnieć, z czym stykają się lekarze na oddziałach zakaźnych. Walczą z wirusem i niestety niekiedy przegrywają, wysłuchując przy tym tzw. opinii ignorantów i arogantów, którzy w zagrożenia nie wierzą lub ich znaczenie bagatelizują.
Konieczne zmiany
Adwokaci mierzą się z problemem wpływu Covid-19 na praktykę adwokacką. Wdrażają konieczne zmiany w sposobie prowadzenia działalności, uwzględniają powszechne spowolnienie wymiaru sprawiedliwości, ponoszą codzienne ryzyko zakażenia w sądach, w urzędach, w prokuraturze i na policji. Rozwiązują wyzwania prawne w firmach dostosowujących lub zmieniających profil działalności. Uczą się nowych rodzajów sporów, rozwiązywanych często poza sądem, specyficznej „covidowej" restrukturyzacji, praktycznych mechanizmów finansowych wynikających z ustaw epizodycznych. Stają przed wyzwaniem zorganizowania nowych sposobów kontaktu z klientami, z uwzględnieniem ich obaw, emocji, a jednocześnie z zachowaniem specyfiki kontaktu adwokata z klientem. Dopasowują mechanizmy wykonywania zawodu z wykorzystaniem środków komunikowania się na odległość do gorsetu tradycyjnie ukształtowanych zasad deontologicznych. Covidowe zagrożenie stale nadwątla kruche podstawy zawodowej egzystencji.
Na tle tych problemów dość blado wygląda dyskusja, czy i w jaki sposób należy dziś organizować wybory w adwokaturze, zwłaszcza zgromadzenia izbowe. Nie wchodząc głęboko w prawne ramy, można wskazać, że – niezależnie od prób zaklinania rzeczywistości poprzez zamawianie ukierunkowanych opinii – prawnie możliwe jest ich zorganizowanie jedynie tradycyjnie lub alternatywnie, na podstawie art. 14 h ustawy covidowej z 2 marca 2020 r. Pod rygorem nieważności, przy zachowaniu 50 proc. quorum adwokatów z danej izby przy głosowaniu nad każdą uchwałą i stuprocentowo skutecznym powiadomieniu wszystkich jej członków.
Na pierwszy rzut oka widać, że w obecnej sytuacji przeprowadzenie zgromadzeń przy wykorzystaniu tych mechanizmów graniczyłoby z cudem lub narażało adwokaturę na poważne ryzyko. Tradycyjny model zgromadzenia wymaga jednoczesnej obecności od kilkuset do kilku tysięcy adwokatów w jednym miejscu, co stwarza realne ryzyko zakażenia uczestników, a w konsekwencji odpowiedzialności nie tylko moralnej, lecz również cywilnej izby wobec adwokatów zakażonych lub w kwarantannie, a nadto karnej przedstawicieli adwokatury za spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego.
Te prawne ryzyka nie są tylko teoretyczne. Wobec jednego z piłkarzy, który grał w meczach pomimo świadomości zakażenia Covid-19, sąd zastosował areszt tymczasowy, otwierając perspektywę indywidualnej odpowiedzialności karnej.