Jedynie 14 pechowych rolników zostało w ubiegłym roku ukaranych obcięciem wypłat dopłat bezpośrednich, łącznie wymierzono im 27,9 tys. zł kar. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może w ten sposób karać rolników za podpalanie traw, jednak korzysta z tego narzędzia wyjątkowo rzadko – 14 rolników to 2 promile z 55,9 tys. przypadków podpaleń traw, łąk i nieużytków rolnych, które straż pożarna zanotowała w ubiegłym roku.
Czytaj także: Ludzie tracą majątki. Zwierzęta są bez szans. Apel strażaków
Dla uściślenia, agencja nie wystawia podpalaczom mandatów, a jedynie – potrąca karę z przelewu z dopłatami bezpośrednimi. ARiMR może zmniejszyć płatności o 5 proc., świadomy podpalacz spotka się z karą 25 proc., w skrajnych przypadkach, np. za podpalanie torfowisk – agencja mogłaby pozbawić rolnika całych płatności z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich za dany rok. Jednak nałożone 27,9 tys. zł kar pozwala przypuszczać, że do tak surowych sankcji przed rokiem nie doszło. Suma kar, łącznie poniesionych przez 14 osób, to też kropla w oceanie 15,2 mld zł dopłat bezpośrednich, które w 2019 r. trafiły do 1,3 mln rolników. Trudno zatem mówić o odstraszającej roli kar.
Agencja tłumaczy się tym, że może zablokować pieniądze, jedynie gdy rolnikowi udowodniono, że to on jest sprawcą pożaru. A tymczasem często pole podpala osoba trzecia, która nie ubiega się o płatności. Agencja nie precyzuje, czy może tu chodzić również o członków rodzin.
Agencja podpisała przed tygodniem, 10 czerwca 2020 r., porozumienie o współpracy z Komendą Główną Państwowej Straży Pożarnej. Jednym z ważniejszych zadań w ramach tej współpracy będzie wspólna walka obu instytucji z wypalaniem traw i ściernisk. To dobry moment, bo w Polsce trawy płoną coraz częściej, w ciągu ostatnich czterech lat liczba takich pożarów wzrosła o połowę, z 36,4 tys. w 2016 r. do 55,9 tys. w roku ubiegłym.