Brutalna walka z wirusem ASF ma się za niedługo rozpocząć, a w dyskusji społecznej nie cichną protesty ekologów, organizacji społecznych, a nawet samych myśliwych. Zdaniem niektórych ekspertów prawa łowieckiego, masowy odstrzał dzików zostanie przeprowadzony w sposób nieprofesjonalny i nie rozwiąże problemu rozwoju afrykańskiego pomoru świń, a tylko go rozprzestrzeni, gdy przestraszone dziki rozbiegną się, opuszczając swoje stałe miejsca występowania.
Ekolodzy z kolei wskazują, że masowe polowania mogą poważnie zagrozić populacji dzików w Polsce. Inni krytycy wysuwali również argumenty etyczno-moralne przeciw akcji, twierdząc, że doprowadzi ona do niepotrzebnej rzezi, w tym ciężarnych loch i warchlaków, nawet żyjących w parkach narodowych.
Główny Lekarz Weterynarii postanowił zdementować te informacje. W opublikowanym oświadczeniu tłumaczy, że zbiorowe, zsynchronizowane polowania na dziki różnią się od zwyczajowych polowań jedynie tym, że wykonuje się je równocześnie w obwodach łowieckich leżących obok siebie powiatów. Obszar planowanego odstrzału obejmuje ok. 6,8 proc. obwodów łowieckich dzierżawionych przez PZŁ i mieści się w województwach: pomorskim, warmińsko-mazurskim, podlaskim, mazowieckim, lubelskim, łódzkim, świętokrzyskim, podkarpackim.
Czytaj także: Polowanie na dziki dzieli Polaków
Główny Lekarz Weterynarii dodał, że odstrzał sanitarny dzików ma być wykonywany w pasie o szerokości kilku kilometrów, na zewnątrz od strefy cichych polowań i z dala od terenów zurbanizowanych. Ma on planowo zostać dokonany w soboty i w niedziele, kiedy wykonywane są klasyczne polowania zbiorowe. Po zakończeniu polowań z końcem stycznia zwłoki padłych dzików zostaną usunięte. Zabiegi te mają na celu zapobiegnięcie rozprzestrzeniania się wirusa ASF.