Dziemianowicz -Bąk: Rząd wziął pod skrzydła skrajna prawicę

Prezydent państwa polskiego maszerujący w jednym de facto marszu z powiewającymi flagami SS oraz flagami włoskich faszystów to jest nie tylko symbolicznie, ale też praktycznie sygnał dla mieszkańców Warszawy, że PiS przekroczyło pewną linię - mówiła w #RZECZoPOLITYCE Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z zarządu partii Razem.

Aktualizacja: 14.11.2018 16:15 Publikacja: 14.11.2018 16:06

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk

Zuzanna Dąbrowska, dzień dobry. Moim gościem w Rzeczy o Polityce jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, z zarządu Partii Razem

Kto powinien powoływać szefa KNF, bo obecnie powołanie następuje z rekomendacji polityków, w tym przypadku ze wskazania premiera. Czy to nie czyni szefa KNF podległym rządowi?

Problem nie polega na tym, że KNF jest zbyt blisko strony rządowej, tylko jak bardzo polityka jest wmieszana w płaszczyznę biznesu. Sytuacja, w której szef KNF mości sobie stanowiska w sektorze bankowym lub próbuje załatwić stanowisko dla swojego kolegi, jest właśnie sytuacją obrotowych drzwi między biznesem a polityką. Tym obszarem powinniśmy się zająć w pierwszej kolejności, potrzebne są zmiany w regulacjach.

Czy myśli pani, że to była jednostkowa historia? Załatwianie pracy dla kolegi, ewentualnie jakichś pieniędzy. Są głosy, że to może być mechanizm o wiele bardziej szeroki, to mogą być pieniądze na kampanię wyborczą, sposób powiększania zasobów przez partie polityczne.

Oczywiście, to nie jest problem jednostkowy. Afery korupcyjne powtarzają się regularnie, więc z całą pewnością problem jest systemowy. Trzeba zwrócić uwagę, że obecna władza tworzy atmosferę sprzyjającą takim sytuacjom. Przypomnijmy, że kiedy premier Morawiecki obejmował urząd po Beacie Szydło, to jeszcze wtedy był właścicielem akcji Banku Zachodniego wartych ponad 5 milionów.

Był nawet nazywany przez kolegów z partii banksterem.

Ale to prawda, w sytuacji w której premier kraju jest jednocześnie właścicielem akcji wartych ponad 5 milionów i nie widzi w tym problemu, dopiero kiedy Razem nagłośniło tą sprawę i wywarło presje w debacie publicznej na premiera, to zdecydował się je sprzedać. Jeżeli premier kraju nie widzi problemu w konflikcie interesów między tym urzędem, a posiadaniem takiej wartości akcji, to pokazuje jaką państwo stwarza atmosferę dla korupcji.

Pojawia się też postać doradcy z kancelarii prezydenta, który miał dążyć do nacjonalizacji Getin Noble Banku, własności Leszka Czarneckiego, który nagłośnił całą tą sprawę i nagrał szefa KNF. Czy takie pomysły jak nacjonalizacja własności prywatnej są dobre?

W tej chwili kluczowym problemem do rozwiązania, jest niewiarygodność nadzoru finansowego z jaką się mierzymy. Jeżeli KNF wydaje ostrzeżenia dotyczące banku pana Czarneckiego i w tym samym czasie podważana jest wiarygodność tej instytucji, to mamy kłopot z tym, czy w ogóle możemy ufać instytucjom nadzoru finansowego. Kluczową kwestią jest oddzielenie tych 2 sfer, ukrócenie procederu przechodzenia z nadzoru finansowego do biznesu. Ta sprawa nie może zakończyć się tylko dymisją, powinna zostać powołana specjalna komisja śledcza, która wyjaśniłaby wszelkie wątki związane z tą sprawą, bo jest to szerszy problem, bardziej systemowy.

Co z bankiem, tam są pieniądze bardzo wielu osób, często oszczędności, zarobki które są tam odkładane, fundusze, tysiące osób ma tam zaangażowane pieniądze. Czy państwo powinno przejąć banki i instytucje finansowe Leszka Czarneckiego, jeśli on sobie nie poradzi z tą sytuacją finansową?

Rolą państwa musi być zabezpieczenie pieniędzy, środków ludzi którzy powierzyli, zaufali temu bankowi. Z całą pewnością nie może być tak, że umyje ręce i pozostawi tych ludzi samym sobie, dlatego trzeba rozmawiać, w jaki sposób państwo może pomóc w tej sytuacji. Partia Razem już kilka lat temu sygnalizowała, że Leszek Czarnecki i skomplikowana sieć jego spółek, w które jest zaangażowany, może być mechanizmem do omijania prawa, unikania podatków. To są rzeczy które należy uregulować w stopniu systemowym, po to żeby nie było sytuacji w której za każdym razem kiedy dojdzie do tego rodzaju kryzysu państwo musiało uczyć się reagować. Musimy zapobiegać takim sytuacjom a nie wyłącznie reagować, kiedy one następują.

W końcu nie wiadomo czy to były 2 osobne marsze, czy jeden, na którego czele szli przywódcy PiS, a w drugiej części organizacje narodowców, nie wydarzyło się wiele z takich rzeczy których obawiali się mieszkańcy Warszawy, czyli nie było wielu rac, nie było zamieszek i walk z policją. Czy to znaczy, że rządowi się udało?

To co zrobił rząd w tym roku, to jest przyjęcie pod swoje skrzydła skrajnej prawicy. Prezydent państwa polskiego maszerujący w jednym de facto marszu z powiewającymi flagami SS oraz flagami włoskich faszystów to jest nie tylko symbolicznie, ale też praktycznie sygnał dla mieszkańców Warszawy, że PiS przekroczyło pewną linię.

Ale jednocześnie ponad 400 osób zostało zatrzymanych na granicy, nie pozwolono wjechać przedstawicielom skrajnie prawicowych organizacji.

Skrajna prawica była silnie obecna i to nie tylko Polska, ale także z innych państw. Ja osobiście uczestniczyłam w antyfaszystowskiej kontrdemonstracji we Wrocławiu, tam już tak spokojnie nie  było.

Tam działa Jacek Międlar.

Ze strony faszystów, neofaszystów poleciały w naszą stronę butelki, race w odpowiedzi na pokojową manifestację, która stała i śpiewała hymn państwowy. To mówi wiele o tym, jak wygląda dynamika po stronie maszerujących i mnie osobiście jest wstyd, że prezydent Polski maszeruje z takimi ludźmi, legitymizując skrajną prawicę.

Kilka placów dalej odbywała się demonstracja antyfaszystowska, która zgromadziła od 1,5 do 3 tyś osób. Skąd aż taka dysproporcja, dlaczego lewica jest tak słaba?

To były różne środowiska, lewicowe, ale także progresywne i równościowe.

I wszyscy razem nie przekroczyli 3 tysięcy.

Myślę, że to jest specyfika tego konkretnego dnia, kilka dni wcześniej marsz równości, który przemaszerował ulicami Wrocławia był zdecydowanie większy niż ten 11 listopada. Sam fakt, że prezydent i rząd zdecydował się na wzmocnienie marszu niepodległości, to jest wysyłanie sygnału do Polaków, że są mile widziani by świętować niepodległość. To jest ogromne zadanie dla lewicy, jak mówić do tych, którzy nie odnajdują się w tej przestrzeni. Niedawno dowiedzieliśmy się, że w polskich paszportach pojawi się hasło Bóg Honor Ojczyzna, i jest to ogromnie wykluczające dla osób które są niewierzące i chciałyby widzieć świeckie państwo. Zadaniem lewicy jest stworzenie oferty dla tych, którzy chcą Polski równościowej, tolerancyjnej świeckiej i otwartej.

To się chyba jakoś słabo udaje w ostatnich latach, po wyborach samorządowych przedstawiciele zarządu partii Razem, oświadczyli że wobec słabego wyniku są otwarci na rozmowy na temat wyborów do Parlamentu Europejskiego, wspólnych list z SLD i Robertem Biedroniem. Potem okazało się, że za tym nic nie idzie, są odgłosy z rady krajowej, że rada tego nie poparła chociaż oficjalnie nie podano żadnego wyjaśnienia. Co się właściwie dzieje w Razem?

Wybory samorządowe pokazały, że środowiska lewicy, Razem, SLD i w ogóle organizacji, lokalnych komitetów, które startowały, padają ofiarą podziału i zacieśniania duopolu PiS-PO. To jest sytuacja, która stanowi wyzwanie  dla lewicy i popycha nas do otwartości na rozmowy, również z tymi  podmiotami wobec których mamy liczne zastrzeżenia. Jestem przekonana, że środowiska lewicy muszą podjąć rozmowy i próbę dogadania się, po to by móc wzmocnić lewą stronę sceny politycznej. Rozmawiamy z różnymi środowiskami na lewicy i najbliższą perspektywą są wybory do Parlamentu Europejskiego.

Z kim Razem rozmawia w takim razie, wiem, że odbyło się spotkanie Adriana Zandberga z Włodzimierzem Czarzastym, jedno jak na razie i na tym koniec.

Jesteśmy w stałym kontakcie z Robertem Biedroniem i osobami z jego środowiska, Z ludźmi z SLD także pozostajemy w kontakcie, więc nie jest to prawdziwa informacja, że jakieś jedno spotkanie się odbyło i koniec. Uczciwie trzeba przyznać, że jesteśmy na początku tych rozmów i oczywiście nie możemy już teraz przesądzać co z nich wyniknie i czy uda się zbudować jakieś porozumienie.

Czy zarząd ma do tego mandat od rady krajowej?

Z cała pewnością zarząd Razem ma mandat od Rady Krajowej do prowadzenia rozmów, do poszukiwania rozwiązań, które byłyby nie tylko korzystne dla partii Razem, ale też lewicy w ogóle. Mamy zobowiązania wobec ponad 40% Polek i Polaków, którzy chcą złagodzenia ustawy antyaborcyjnej, wobec ludzi którzy chcą legalizacji związków partnerskich, wobec pracowników którzy chcieliby w końcu pracować krócej i za godne wynagrodzenia. By móc zrealizować te wszystkie postulaty, musimy być zdolni do tego, żeby znaleźć się w parlamencie Europejskim i polskim Sejmie.

Razem zamienia się w partię pragmatyczną z marzycielskiej i romantycznej?

Nie musimy rezygnować z naszego programu i naszych ideałów, by widzieć, że aby móc je realizować, to musimy być zdolni do zdobycia jakiejś części władzy. Oczywiście nie wiem jaka droga ostatecznie okaże się najlepsza, ale z całą pewnością jesteśmy w ogóle jako lewica po wyborach samorządowych w momencie, w którym nie możemy wykluczać żadnego scenariusza.

Macie już swój pomysł  na kampanię do Parlamentu Europejskiego i na to, w jaki sposób można by listy ułożyć. Myślę to o inicjatywie Europejska Wiosna. Ilu członków Razem będzie startowało w innych krajach Unii Europejskiej?

Europejska Wiosna to jest taki pomysł, by pod jednym szyldem z jednym programem, spójnym pomysłem zmieniać UE, by ona była bliżej ludzi, bardziej solidarna. Obecnie jest za wcześnie by podawać ile osób z Razem wystartuje i z jakiej listy, a ilu przedstawicieli naszych partnerów wystartuje z listy Razem, ale to co chcemy stworzyć, to prawdziwie międzynarodową listę.

Moim gościem była Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, dziękuję za rozmowę.

Zuzanna Dąbrowska, dzień dobry. Moim gościem w Rzeczy o Polityce jest Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, z zarządu Partii Razem

Kto powinien powoływać szefa KNF, bo obecnie powołanie następuje z rekomendacji polityków, w tym przypadku ze wskazania premiera. Czy to nie czyni szefa KNF podległym rządowi?

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego