PiS może zlikwidować publiczną oświatę zawodową

Rząd Prawa i Sprawiedliwości nieświadomie rozpoczął rewolucję w edukacji. Wprowadza zmiany, w wyniku których może zniknąć publiczna oświata zawodowa – pisze prezydent Lubina.

Aktualizacja: 23.10.2017 18:53 Publikacja: 22.10.2017 19:45

PiS może zlikwidować publiczną oświatę zawodową

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

W połowie miesiąca minęła 224. rocznica powołania Komisji Edukacji Narodowej. Intencją jej twórców było powołanie pierwszego w Europie ministerstwa edukacji, które unowocześniłoby i upowszechniło edukację w Polsce.

Funkcjonowało wówczas wyłącznie zapóźnione kształcenie jezuickie, nastawione prawie w całości na edukację teologiczną, do tego prowadzone po łacinie. Mimo że była już druga połowa XVIII w., znajomość języków nowożytnych, wiedza matematyczna i przyrodnicza były wśród polskiej młodzieży szlacheckiej wyjątkiem (edukacja miała obejmować tylko szlachtę).

Wówczas uznano, że powołanie administracji oświatowej ułatwi powstawanie nowoczesnego kształcenia. Taki model przyjął się w całej Europie. Zaczęły masowo powstawać szkoły publiczne. Stały się one powszechnym, obowiązkowym, obywatelskim i tak naprawdę największym wynalazkiem XIX-wiecznej Europy, przyczyniając się do gwałtownego rozwoju społecznego i gospodarczego świata. Publiczna oświata wnosiła rewolucyjne zmiany edukacyjne i łatwo wdrażała zmiany w kształceniu, tworząc szkolnictwo powszechne, ogólne i zawodowe. Rozwój technologii wymusił formowanie silnego szkolnictwa technicznego i zawodowego.

Zmieniający się rynek pracy wymuszał na oświacie szybkie zmiany. Proces ten przyśpieszył pod koniec XX wieku. Pojawiła się potrzeba uelastycznienia kształcenia. Oświata musiała zostać zmieniona. Procesy gospodarcze doprowadziły do zróżnicowania zawodowego i regionalizacji kształcenia. Powstawały duże fabryki, w których mogli znaleźć zatrudnienie tylko pracownicy o konkretnej, wąskiej specjalizacji.

Oświata, jeśli miała się rozwijać i przygotować młodzież do rynku pracy, musiała zostać zdecentralizowana. Tak powstały powiaty, których najważniejszym zadaniem politycznym był rozwój oświaty zawodowej. Realizowały je z mniejszym bądź większym skutkiem, ale pozytywna rewolucja nie nastąpiła. Być może winę za to ponoszą nieukończone reformy, które pozostawiły nienaruszoną strukturę szkół wytworzoną za sprawą ustawy o oświacie z 1982 r. Przez to powstał na przykład chory system wyboru dyrektora przez komisje, w których większość ma rząd ze związkami zawodowymi. To temat wart dyskusji, od której wszyscy uciekają, zarówno rząd, jak i związki oraz posłowie.

Brak reformy oświaty doprowadził nas do dzisiejszego stanu. Rząd PO i PSL tylko rozgrzebywał oświatę: przez sześć lat wprowadzał sześciolatki do szkół, do tego częściowo zlikwidował kuratoria, by w końcu, nie wiedzieć czemu, szczątkowo je zostawić, nie dając kuratorom żadnych kompetencji i narażając ich na śmieszność.

Nowy rząd PiS postanowił dokonać rewolucji według własnego wyobrażenia. Skończyła się jak każda, którą przeprowadzają urzędnicy przy wsparciu aparatu partyjnego. Szkoły podstawowe połączono z gimnazjami i... ogłoszono zakończenie rewolucji.

Ponieważ jednak pojawiło się zagrożenie dla aparatu związkowego, postanowiono zwiększyć biurokrację, którą uwielbiają związki i administracja rządowa. Rządowi biurokraci nie ogłosili tych zmian zbyt głośno, a i związki siedziały cicho. W Polskę poszedł tyko przekaz o likwidacji gimnazjów, co dla kształcenia zawodowego nie ma żadnego znaczenia.

Po cichu zlikwidowano swobodę powoływania szkół przez powiaty. Dziś mogą one jedynie prosić o zgodę na likwidację bądź powołanie nowej szkoły. I żeby była jasność, muszą to zrobić za własne pieniądze. Jeśli powiat tej zgody nie dostanie, to jak ma unowocześnić edukację zawodową i zapewnić młodzieży dobrą profesję i godziwe wynagrodzenie? Musi się dogadać... z oświatą niepubliczną.

PiS, wprowadzając zmiany, obawiał się problemów z oświatą katolicką, której przedstawiciele podkreślali, że przyszłość ich szkół jest zagrożona. W wielu miastach kształcenie katolickie było niekomplementarne – funkcjonowało tylko gimnazjum, liceum, bądź podstawówka. Co więc zrobiła partia rządząca? Zagwarantowała swobodę przekształcenia szkół katolickich, bez ograniczeń, jakie nałożono na szkolnictwo publiczne. Ponieważ szkolnictwo katolickie jest prywatne – w wielu miastach otwarte i w stu procentach finansowane przez powiat (vide Lubin), tak naprawdę PiS uwolnił i prawdopodobnie przyspieszył rozwój szkolnictwa prywatnego.

Dziś, jeśli starosta uzgodni z inwestorem otwarcie szkoły zawodowej na potrzeby nowej fabryki i będzie chciał być pewny, że młodzież 1 września pójdzie uczyć się zawodu, to nie zadzwoni do dyrektora swojej szkoły, ale szkoły... prywatnej. Dlaczego? Bo wszyscy kuratorzy to zawsze członkowie obecnie rządzącej partii, a jej może się nie podobać sprawny, niepartyjny starosta, więc zgody na szkołę może nie uzyskać. Oczywiście nie będzie to działanie wprost, ale kurator ma 30, 60 lub nawet 180 dni na odpowiedź. Zawsze może też zażądać stu nowych papierków, o których starosta nie wiedział.

PiS nieświadomie rozpoczął rewolucję w oświacie. Czy za pięć lat zniknie publiczna oświata zawodowa? Być może. Dziś szkoły prywatne powinny podziękować Kościołowi, że je ratuje.

Robert Raczyński, z wykształcenia historyk, prezydent Lubina w latach 1990–1994 i od 2002 r. do dziś jeden z liderów Ruchu Samorządowego Bezpartyjni.

W połowie miesiąca minęła 224. rocznica powołania Komisji Edukacji Narodowej. Intencją jej twórców było powołanie pierwszego w Europie ministerstwa edukacji, które unowocześniłoby i upowszechniło edukację w Polsce.

Funkcjonowało wówczas wyłącznie zapóźnione kształcenie jezuickie, nastawione prawie w całości na edukację teologiczną, do tego prowadzone po łacinie. Mimo że była już druga połowa XVIII w., znajomość języków nowożytnych, wiedza matematyczna i przyrodnicza były wśród polskiej młodzieży szlacheckiej wyjątkiem (edukacja miała obejmować tylko szlachtę).

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?